Wielki maraton zakończony: Éric Abidal wraca do gry!

Prawdziwa noc cudów na Camp Nou! Barça pokazała, że potrafi gromić bez Messiego. Alexis w końcu zdobył dwie ładne bramki i, miejmy nadzieję, przełamał się na dobre. Barça zachowała czyste konto. Tito Vilanova znów poprowadził zespół przed własną publicznością. Ale nie to było najważniejsze i najcudowniejsze tej nocy.

W 56. minucie Camp Nou zgotował burzę gromkich oklasków, ale to nie ku czci Andrésa Iniesty, w ramach podziwu za świetny rajd Tello czy sztuczkę Thiago. Przy linii bocznej boiska rozgrzewać zaczął się czarnoskóry zawodnik. Kibice wołali „Abidal, Abidal! Barça, Barça!”.

Minęło kilkanaście minut i dokładnie w 68. minucie można było śmiało rzec raz jeszcze, że tot el camp és un clam. Przy boisku w bordowo-granatowej koszulce z numerem 22 na plecach stał i modlił się piłkarz. Minęła minuta. I stało się to:

Abidal debut przez Samu30000

Dokładnie w 69:23 – oto na boisko wszedł Éric Abidal, bohater, ogromny wojownik i dla wielu wzór do naśladowania. Król Abidal powrócił do swego królestwa, przy ogromnym aplauzie 65 127 osób, zmieniając Gerarda Piqué wbiegł na boisko, kończąc swój pełen bólu i ciężkiej pracy wielki maraton.

Abidal wygrał z nowotworem. Zrobił to już dwukrotnie, o czym w wymowny sposób przypomniał nam dziś Alexis Sánchez ściskając się z Abim po zdobyciu swojego drugiego gola. Ale to zwycięstwo smakuje jeszcze lepiej, bo było jeszcze mniej prawdopodobne niż to pierwsze kiedy musiał poddać się pierwszej operacji. Wtedy walczył o zdrowie, a po tym jak dowiedział się o konieczności przeszczepu wątroby, rozpoczęła się walka o życie. Nikt nie myślał tu nawet o grze w piłkę.

Ale Abidal wiedział dobrze co chce osiągnąć. Wielokrotnie powtarzał, że najważniejsza jest dla niego rodzina, jego żona i córk. Ale Éric wiedział, że chce znowu zagrać w futbol. Wsparcie z każdej strony otrzymywał z Barçy, Tito Vilanova powiedział, że będziemy czekać na niego ile tylko będzie trzeba. I tak samo jak 3 maja 2011 roku Abidal powrócił do gry po pierwszej bitwie, we wspaniałej atmosferze zwycięstwa nad Realem Madryt, tak i teraz Król Abidal wrócił na boisko na stadionie świętującym pięć zdobytych bramek i powrót Abidala.

 

Cała nasza dzisiejsza radość nie byłaby możliwa, gdyby nie dawca wątroby, Gerard, krewny Érica. Po zakończeniu spotkania Abidal zdjął koszulkę meczową pod którą miał inną, z napisem „Dziękuję, kuzynie”.

Barça wygrywa walkę z nowotworem

Zdecydowanie powrót Érica Abidala do gry był czymś, na co wszyscy czekaliśmy już od wielu tygodni, od miesięcy. Jak mężczyzna jadący przez długą drogę do swej ukochanej, aby w końcu poczuć ją w ramionach. Ale serca radowały nam się też dlatego, że to właśnie dziś Tito Vilanova poprowadził FC Barcelonę na Camp Nou po raz pierwszy odkąd wyjechał na leczenie do Nowego Jorku. O nim także nie możemy zapominać, bo i on wygrał walkę ze straszną chorobą.

Można powiedzieć, że FC Barcelona przyjęła wyzwanie rzucone jej przez chorobę nowotworową. Tito Vilanova uporał się z nowotworem ślinianki przyusznej, a Éric Abidal zdołał powrócić do gry po skomplikowanym zabiegu jakim był przeszczep wątroby spowodowany nowotworem tego organu. Trzeba przypomnieć, że w obu przypadkach nowotwór powracał, ale Katalończyk i Francuz z jeszcze większą determinacją przyjęli sobie za cel wygranie walki z chorobą. Udało się to naprawdę wspaniale i, jak powiedział Sandro Rosell, zdobyliśmy właśnie dwa najważniejsze trofea. Witaj z powrotem, Abi!

Źródło: Własne