Wywiad z Xavim dla MD cz. II

W drugiej części wywiadu, Xavi Hernández, mówi o swoim życiu osobistym oraz o preferencjach dotyczących następcy Víctora Valdésa. Uważa, że najbardziej prawdopodobną opcją będzie jego kolega z reprezentacji. 

Link do pierwszej części wywiadu znajdziecie tutaj.

 

Porozmawiajmy teraz o rzeczach mających dla Ciebie znaczenie. 25. stycznia kończysz 34 lata. Czy będziesz chciał powoli przystopowywać z grą?

 

Jak na razie czuję się dobrze. W tym wieku najważniejsze jest, by odczuwać komfort fizyczny. Ja od początku sezonu nie mam żadnych problemów. Brałem udział w większości meczów i w prawie wszystkich grałem 90 minut. Zbliżam się do 34. urodzin, ale mam kontrakt do 2016 roku i mam zamiar go spełnić. Wiem, że gra w Barcelonie jest wymagająca, wymaga doskonałości i wytrwałości, ale jak na razie jestem w wystarczająco dobrej formie, by temu podołać.

 

Jeśli Twoja skuteczność zmaleje, bierzesz pod uwagę możliwość niewypełnienia kontraktu?

 

Mnie to nie spotka. Jestem szczęśliwy, że mam umowę do 2016 roku i podkreślam, że czuję się dobrze. Może się zdarzyć, że czasem grasz lepiej, a czasem gorzej, jednak, jeśli zdrowie dopisuje, to jest dużo łatwiej. Jeśli coś się zmieni, podejmę wtedy odpowiednią decyzję. Jestem jednym z kilku, którzy rozegrali najwięcej meczów w tym sezonie, cieszę się czasem spędzonym na boisku. Mamy jeszcze kilka trofeów do zdobycia i ja zamierzam to osiągnąć.

 

Marzy Ci się Złota Piłka?

 

W zasadzie, to nie. Miałem już na to czas kiedyś, ale ten moment nie przyszedł. Nie wiem czy byłem cztery czy pięć lat na szczycie, ale miałem czas. Dla mnie, być w tym miejscu, jest już niezłym wynikiem. Nie miałem co do tego trofeum szczęścia, ale moim celem zawsze było i jest, zdobywanie tytułów z drużyną. Jeśli wygramy Ligę Mistrzów, zdobędziemy więcej Złotych Piłek dla Barçy.

 

W lipcu ożeniłeś się z Núrią. Planujesz w najbliższym czasie mieć dziecko, tak jak to teraz jest ‘modne’ u Was w klubie?

 

Z jednej strony to zachęca, ale nie zastanawiałem się jeszcze nad tym.

 

W czerwcu nadchodzą Mistrzostwa Świata. Widzisz siebie niegrającego dla La Rojy w Brazylii?

 

Nie wiem. Już po Mistrzostwach Europy próbowałem odejść, ale Del Bosque i chłopaki przekonali mnie, bym został. Żyję z dnia na dzień i nie wiem, co się zdarzy. Na razie cieszę się, że przeszliśmy eliminacje i jedziemy na Mundial. To jest kolejne wyzwanie. Później zdecyduję, czy dobrze się czuję i jestem odpowiednio przygotowany fizycznie, żeby móc czerpać radość z tych rozgrywek, a przede wszystkim, je wygrać.

 

Valdés również będzie brać udział w MŚ, ale już nie, jako Twój kolega z drużyny. Rozumiesz jego decyzję, podjętą około rok temu?

 

Tak, jest ona nieodwracalna i nalega on, byśmy nie namawiali go do pozostania.

 

A Ty próbowałeś go namówić?

 

Ja nie. Podjął decyzję, bez możliwości jej cofnięcia, więc nie zamierzam mu nic mówić. Mam z nim dobrą relację i nie chcę tego psuć. Prawda, że będziemy za nim tęsknić i będzie go nam brakować i ten, kto przyjdzie na jego miejsce, będzie musiał się postarać by godnie zastąpić Víctora. To będzie dla tego kogoś nie lada wyzwanie.

 

Poruszyłeś nieunikniony temat. Miguel Reina, ojciec Pepa, powiedział, że jego syn, a Twój dobry przyjaciel, byłby już w Barcelonie, gdyby nie to, że Valdés został jeszcze na ten sezon. Jak myślisz, Reina pojawi się na jego miejsce?

 

On jest na odpowiednim poziomie. To nie ja o tym decyduję, ale prócz tego, że darzę go przyjaźnią, to uważam, że jest to niesamowity bramkarz i szybko by się przystosował, bo zna środowisko. To nie zależy ode mnie, ale chciałbym by to było on.

 

Klub również zastanawia się na Ter Stegenem. Co o tym sądzisz?

 

Dużo się o nim mówi, ale ja nie widziałem jak gra i według mnie, nie jest on odpowiedni.

 

A co sądzisz o Realu Madryt, w tym sezonie?

 

Dobrze się wzmocnił, ludźmi z dużym talentem. Bale z meczu na mecz jest coraz lepszy i Cristiano jest w formie. Jak zawsze, będą walczyć o wszystkie trzy trofea.

 

Czy różnica sześciu punktów między Wami a nimi w lidze, ma znaczenie?

 

Jak na razie, nie jest to wystarczająca przewaga. Przed nami jeszcze wiele meczów. Sześć punktów robi różnicę, ale na pewno nie decyduje o zwycięstwie. Wszyscy jesteśmy na naprawdę wysokim poziomie, jednak, jak na razie, szala zwycięstwa przechyla się w naszą stronę.

 

Czy Atlético może być kolejnym kandydatem do wygrania ligi?

 

Zdecydowanie. Można powiedzieć, że mamy dwóch podstawowych rywali i jestem pewien, że Atlético będzie walczyć, również w Lidze Mistrzów. Są silni, grają dobrze, na swój własny sposób, w obronie nie zostawiają zbyt wiele wolnego miejsca. Trudno będzie ich pokonać. Simeone wykonał kawał dobrej roboty i zalicza bardzo dobry początek.

 

A myślałeś może o byciu, w przyszłości, trenerem Barçy?

 

Bardzo lubię futbol i zaszczytem dla mnie było by powiedzenie, że mogę być trenerem Barcelony w przyszłości, ale jak na razie jestem zawodnikiem i na razie myślę tylko o tym. Tak, chciałbym być kiedyś zaangażowany w piłkę w inny sposób niż teraz i jeśli było by to w Barcelonie, to świetnie.

 

Ostatnie pytanie. Jesteś blisko z Tito, jak on się miewa?

 

Bardzo dobrze. Czasem rozmawiamy poprzez wysyłanie wiadomości. Jest on wielkim fanem futbolu i zawsze się ożywia, jak o tym rozmawiamy. To, co go najbardziej interesuje, to oglądanie Barçy. Cieszy nas, że siedzi na widowni i ogląda, jest to takie miłe i wspierające. Tito jest świetną osobą i przykro mi, że przytrafiły mu się te przykre sprawy.

 

Źródło: MundoDeportivo.com