W wywiadzie dla El País, David Villa opowiada o swoim pierwszym roku w FC Barcelonie, procesie adaptacji i coraz lepszej grze oraz wypowiada się na temat kolegów z zespołu.
David Villa po przyjściu do Barcelony rok temu musiał przestawić się z gry jako środkowy napastnik i występował częściej na skrzydle. Jest najlepszym strzelcem reprezentacji Hiszpanii (49 goli), a mecz ze Szkocją będzie jego 80. występem reprezentacyjnym.
Jak to było dorastać w twoim otoczeniu?
Żyłem w strefie, w której znajdowało się wiele budynków, wychowałem się grając w piłkę na ulicy. Boisko znajdowaliśmy sobie wszędzie, a za bramki służyły kamienie. Teraz gdy widzę swoje dzieci wiem, że mają wiele więcej niż ja w ich wieku, ale wiem, że nie będą grały w piłkę na ulicach tak jak ja.
Jakie było twoje dzieciństwo?
To był szczęśliwy okres.
Jak bliskie są gry z ulicy do tych rozgrywanych obecnie?
Rozłączam się od tego gdy jestem z moimi dziećmi. Ale to prawda, że więcej czasu spędziłem na rozmyślaniu o futbolu niż na treningach i meczach. Ale po prostu to kocham. Dzięki Bogu, że mam tylko córki. Gdybym miał synów, nie mógłbym się od tego odciąć. Ale moja starsza córka uwielbia chodzić na stadion.
Zgaduję, że fakt, że twoja żona grała w piłkę tylko w tym pomaga.
Zna mnie już tyle lat! Była w moim życiu od zawsze. Rozumie mnie, zna mój zawód i cieszy się nim. Grała w piłkę odkąd miała 15 lat.
Krytykuje cię?
Nie, nie angażuje się w to, ale zawsze jest przy mnie gdy mam słabszy okres.
Jak twój nowy dom?
(śmieje się) Remonty zajmują trochę czasu. Pewnie Xavi chciał żeby o to spytać, nie? To coś czym zajmuje się moja żona, zgadzam się na cokolwiek ona nie powie. Zna się na tym lepiej ode mnie i chcę żeby na wszystko miała oko. Mam nadzieję, że już niedługo koniec.
Kupiliście dom w Barcelonie, a jak z twoim procesem adaptacji?
Jesteśmy bardzo szczęśliwi w Barcelonie, prawda jest taka, że mieliśmy wielkie szczęście. W Walencji też czuliśmy się dobrze, a zmiana miasta jest zawsze ryzykiem, jednak jesteśmy tutaj szczęśliwi.
Jak dogadujesz się z Katalończykami?
Świetnie. Znałem już ich kulturę i kulturę klubu. Wiedziałem co tutaj zastanę i nie byłem zaskoczony. Jedyne czego nie znam, to to małe coś, co dodają do sosu, calçots (małe zielone cebulki)! Kiedyś ktoś mi powiedział „chodźmy na calçots!”, a ja pomyślałem „dokąd?!”. To mnie zaskoczyło. Ale trochę wiem o pozostałych rzeczach. Żyjąc trochę czasu w Walencji przyzwyczaiłem się też do języka.
Myślisz, że hiszpański jest ograniczany w Katalonii?
Nie, ani trochę. Jest podobnie jak w Walencji. Tutejsi mają swoją kulturę i swój język, a osoby z zewnątrz muszą się do tego przyzwyczaić. Nie miałem z tym żadnego problemu. Rozumiem kataloński bardzo dobrze dzięki pobycie w Walencji, ale mówienie jest trudniejsze.
Zmiana klubu zmusiła cię do zmiany pozycji na boisku.
Tak, robię teraz inne rzeczy niż do tej pory. W ataku niektóre rzeczy się nie zmieniły: bądź gotowym na podanie za plecy obrońców i trzymaj się od nich z daleka. Zawsze musiałem tak grać ze względu na mój wzrost i budowę ciała, więc wiedziałem już jak należy znaleźć sobie miejsce na boisku. Ale w obronie moja gra jest całkowicie inna. Jestem dumny z tego, że przystosowałem się do stylu Barcelony.
Czy jesteś teraz lepszym piłkarzem?
Powiedziałbym, że bardziej kompletnym. Może mam mniej szans na bramkę, ale bardziej cieszę się grą. Nie powiedziałbym lepszym, ale bardziej kompletnym.
Strzelasz mniej, ale więcej grasz z kolegami.
Mam okazje do strzałów, ale wykonuję też więcej podań. W Valencii grałem na szpicy, byłem sam i musiałem czekać na podania i walczyć o miejsce na boisku. Tutaj mogę grać w pomocy albo na skrzydle. To całkiem inne i bardziej kompletne podejście. Ale najtrudniej było nauczyć się gry w obronie.
Czy wcześniej mniej pracowałeś, mniej biegałeś na boisku niż teraz?
Nie, jestem tutaj dlatego, że zawsze ciężko pracowałem, wiem to. Nigdy nie byłem typem napastnika, który tylko stoi i czeka na podania. Ale to była istotna zmiana: wiedzieć kiedy naciskać, a kiedy się bronić. Z czasem dotrało do mnie, że jeśli się tego nauczę, to nie będę musiał tyle biegać. Powiedziałem już, że Pedro bardzo mi pomógł w nauce tego stylu gry. Kiedy byłem zagubiony i miałem wątpliwości, patrzyłem co on robi na drugiej stronie boiska i poprawiałem się.
Mówi się, że Abidal czasami na ciebie krzyczy.
Tak. Abi ma więcej perspektyw i pracuje w tym stylu dłużej niż ja. Pomaga mi odnaleźć moją pozycję. Bramkarz jest jednym z tych, którzy mają najlepszy przegląd pola gry. Napastnicy nie mają takiego widoku na boisko jak obrońcy, więc Abi wiele mi pomógł.
Jak pomógł ci Pep Guardiola?
Nie wpasowałbym się tutaj gdyby nie on. Swoimi uwagami na treningach pomógł mi odnaleźć właściwą pozycję na boisku. Sukces naszego zespołu nie polega tylko na talentach, trener pomaga tym talentom skomponować całość. Codzienna praca w Barcelonie jest inna niż wszystko, sesje treningowe i sposób przygotowania się do meczów są inne.
Xavi mówi, że twój sukces wynika z twojej skromności.
Nie myślę, że wszystko jest dzięki mnie. Pochodzę ze skromnej rodziny, dlatego od niej nauczyłem się być takim. Taka sama jest moja żona, tego próbujemy nauczyć nasze dzieci. Nie uważam, żebym przywiązywał wielką wagę do tego. Zostałem nauczony tego, że jeśli będę ciężko pracował, to osiągnę swoje cele. Nie znam na to innego sposobu.
Twoja forma strzelecka się poprawiła.
Do tego potrzeba wiele szczęścia. Raz mogę strzelić w róg, tak jak w Pradze, a innym razem trafię do siatki, tak jak na Wembley.
To twój najlepszy gol w Barcelonie?
Dzięki niemu przeszedłem do historii tego klubu. Za 50 lat nadal będzie się o tym mówić, jeśli ktoś zapamięta ten dzień na Wembley, mój gol również nie będzie zapomniany. Dzięki temu co on dał, dzięki temu jak była zdobyta ta bramka i dzięki temu, że byłem ostatnim, który pokonał van der Sara. Nie myślałem wtedy o tym, ale to miłe. To był fantastyczny mecz między dwiema najlepszymi drużynami w Europie. Jestem dumny z tej bramki z ze swojej dyspozycji w tym meczu, ale najbardziej ze stylu gry zespołu. Dokonaliśmy czegoś niemal niemożliwego, sprawiliśmy, że tak wielki zespół jak Manchester United wydawał się małym klubem.
Czy gest Puyola, który dał Abidalowi opaskę, symbolizuje to jaka jest atmosfera wśród was?
Tak uważam. Było wiele takich gestów, których ludzie nie widzieli, to tylko jeden z nich. Choroba Abiego to wielki szok. Kiedy Manuel Estiarte mi to powiedział, nie mogłem mu uwierzyć. Ale dzięki Bogu i Abiemu wszystko poszło dobrze. A to co zrobił Puyi,świadczy o tym jakim szczodrym jest człowiekiem. Każdy piłkarz marzył o takim momencie, ale Puyol dał szansę Abidalowi.
Czy Xavi jest fundamentem Barcelony i reprezentacji Hiszpanii?
Xavi powinien być główną częścią każdego zespołu na świecie. Zawsze, nie tylko teraz. Jest unikalny. Barcelona i Hiszpania grają wielki futbol w dużej mierze dzięki niemu.
A Messi? Mój przyjaciel powiedział, że powinien mieć go każdy zespół.
Jest wyjątkowy. Trener powiedział, że nie można rozmawiać o Messim, trzeba oglądać jego grę. Nigdy w życiu nie widziałem kogoś takiego: kiedy myślisz, że widziałeś już wszystko, następnego dnia on pokazuje coś nowego. To normalny facet, któremu po sukcesach woda sodowa nie uderzyła do głowy. Jego rodzina jest zawsze blisko niego, zawsze go wspiera. Poza grą, jest on wspaniałym kolegą, który zdobył nasz szacunek nie tylko ze względu na swój talent, ale przede wszystkim dzięki temu jaki on jest. Kiedyś, kiedy będę widział wideo ze mną i z nim, będę mógł z dumą powiedzieć: „Grałem z Leo Messim”.
Źródło: totalBarca.com