W ostatnich meczach Barcelony wszystko wyglądało właściwie podobnie. Barcelona bawiła się w kotka i myszkę zastawiając pułapki i szukając luk w defensywie rywali. Jednak ostatni przeciwnicy Barçy grali w obronie bardzo uważnie i dawali z siebie wszystko, a dla każdego z nich zadowalającym rezultatem był remis. Arrigo Sacchi zauważył niegdyś, że jedną bardzo ważną rzeczą podczas gry na utrzymywanie się przy piłce przeciwko defensywnie nastawionym zespołom jest wiedza jak prowokować do odsłonięcia się. W pojedynczym meczu piłkarskim może wydarzyć się wszystko. Czy Barcelona więc będzie kontynuować powrót na należne jej miejsce na szczycie tabeli, czy napięty terminarz spotkań okaże się zbyt wyczerpujący w obliczu plagi kontuzji?
Prowokowanie, o którym mówił Sacchi polega na dawaniu obrońcom złudnej nadziei. Nadziei na to, że mają szansę na wyprowadzenie kontrataku lub przejęcie piłki i utrzymanie jej w jakikolwiek sposób z dala od własnej bramki tak długo jak to tylko możliwe. Czasami zespoły takie jak Manchester United czy Real Madryt pokazują na pozór złą grę obronną aby rywale ośmielili się zaatakować. Wtedy pomocnicy i napastnicy mają więcej czasu i więcej miejsca na grę z piłką. Ale teraz raczej nie ma co spodziewać się tego po Barcelonie. Rzadko kiedy jakiś zespół podejmuje rzucone przez Blaugranę wyzwanie i stara grać się w jej stylu, a bardziej koncentruje się na wprowadzeniu większej ilości zawodników w środek pola i obronę.
Barcelona nauczyła się pokonywać to dzięki zachowaniu takich zawodników jak Iniesta czy Messi. To co zasługuje na uwagę w ich grze to właśnie umiejętność prowokowanie i dryblingi, które wykonują często w taki sposób aby przeciwnicy myśleli, że zaraz przejmą piłkę. Przykładem takiej akcji była bramka Andrésa Iniesty w meczu z Viktorią Pilzno. Messi dograł do niego w taki sposób, że defensorom wydawało się, że z łatwością przejmą piłkę. Dopadł do niej jednak Iniesta, przełożył na drugą nogę i pokonał bramkarza.
Ale żeby to zadziałało wiele rzeczy musi pójść dobrze. Najistotniejszą rzeczą jest tutaj zgranie napastników z pomocnikami, z czego ci pierwsi muszą zorientować się, czy przeprowadzana jest prowokacja i odpowiednio do tego zareagować. Podczas gdy zespół rozgrywa ostatnio jedno spotkanie co trzy dni, zmęczenie może bardzo łatwo dać się we znaki, a ciało może nie odpowiadać tak jakby się tego chciało. Tak sytuacja ma się zapewne z Messim, jednak gdy raz już Guardiola posadził go na ławce, Barcelona zremisowała z Realem Sociedad, a Messi nie wydawał się z tego powodu szczęśliwy.
Na szczęście jednak obrona Barcelony w końcu wygląda tak silnie jak zawsze powinna po tym jak zielone światło na grę otrzymali Gerard Piqué i Carles Puyol. Z pewnością zagra będący ostatnio w dobrej formie jako defensor Mascherano, którego będzie wspierał Piqué, gdyż styl gry w obronie Argentyńczyka jest bardziej podobny do tego prezentowanego przez kapitana. Na bokach obrony pojawią się na pewno Dani Alves i Eric Abidal. Jeśli Pep postawi na czterech obrońców z tyłu, w pomocy powinni zagrać Busquets, Xavi i Iniesta. W ataku tradycyjnie Messi i Villa, a kontuzjowanego Pedro zastąpi Iniesta bądź Cesc.
Podopiecznie Joaquína Caparrósa będą szczęśliwi jeżeli wywiozą z Camp Nou remis, jednak nawet o jeden punkt będzie im trudno. W zespole Mallorki do gry powrócą José Manuel Flores, jednak José Nunes, Gianni Zuiverloon, Pablo Cáceres i Kevin Garcia nie będą dziś do dyspozycji trenera.
Przewidywany skład FC Barcelony:
Valdés – Piqué, Mascherano, Alves, Abidal – Xavi, Busquets, Cesc – Messi, Villa, Iniesta
Transmisja spotkania – Mecze24.pl
Źródło: totalBarca.com