Ponieważ dużo trenuję, aby być na topie, ale czasami jest bardzo ciężko. Idę z domu na trening i z treningu do domu. Nic więcej. Nie mam czasu nawet na to, żeby spotkać się z przyjaciółmi.
Poza twoją siłą fizyczną, posiadasz także silny charakter, który wydaje się być niezbędny.
Mam mentalność zwycięzcy. W młodości byłem napastnikiem. Teraz ustawiam się z tyłu. Nie strzelam bramek, nie robię nic specjalnego, ale nadal zachowałem tę mentalność. Nie lubię przegrywać, staram się dawać z siebie wszystko i zawsze pomagam moim kolegom. To wszystko towarzyszy mi przez całe życie, nie tylko w odniesieniu do sportu. Tego nauczyli mnie moi rodzice, przyjaciele z okolicy, w której zamieszkiwałem [Champlong], na przedmieściach Lyonu. Nauczyłem się też tego w szkole.
Co mówili ci rodzice?
Rozmawiałem o życiu, nie tylko o sporcie. Rodzice upierali się przy jednym: „Najważniejsze jest to, aby pomagać innym”. Jeśli zobaczę kogoś na ulicy, kto potrzebuje pomocy, a ja mu mogę pomóc, to pomagam.
Jak wyglądała Twoja okolica?
Uf, było ciężko. Moi rodzice pracowali, ale musieli wysyłać pieniądze do mojej ojczyzny [Martyniki], bo tam nie było pracy.
W Lyonie dobrze ci się wiodło?
Tutaj była praca, ale jak nie miałeś szkoły, to nie mogłeś się rozwijać i w konsekwencji – nie mogłeś pracować. Ludziom się nie chce, oni nie mają pewności siebie. Wszystko wymaga dużego wysiłku.
Chodziłeś regularnie do szkoły?
Oczywiście. Żyło mi się dobrze, ale bez jakichś wielkich luksusów.
W twoim środowisku rozwijała się przestępczość?
W Lyonie, w niektórych dzielnicach, byli ludzie, którzy kradli, żeby zdobyć pieniądze.
Jako młody chłopak miałeś jakiś konflikt z prawem?
Nie, nie. Wychodziłem z domu do szkoły i wracałem. Prawie tak jak teraz! Moja mama zawsze mi mówiła: „Jeśli nie masz nic do roboty na ulicy, to po co masz wychodzić?”. I zawsze jej słuchałem. Szedłem po prostu po to, aby grać w piłkę. Kiedy moi rodzice przejechali do Francji w latach siedemdziesiątych, to było bardzo ciężko o pracę. Jeśli miałeś ciemniejszą karnację od innych, to było jeszcze ciężej.
Takie coś to przecież rasizm.
Na całym świecie jest to samo. Jeśli dwie osoby starają się o pracę, jedna z nich jest czarnoskóra, a druga biała, to zawsze szczęście jest z tą białą. To pewne.
Spotkałeś się z dyskryminacją w Katalonii?
Nie przypominam sobie [wyjaśnia z szerokim uśmiechem]. Jednak moja matka spotkała się z czymś takim. Pierwszy raz kiedy przyjechaliśmy do Barcelony, mężczyzna powyżej 70 lat, powiedział: „Co tutaj robi czarny?”. Moja mama nic z tego nie rozumiała. Była z nią moja żona, ale ona nie rozumiała hiszpańskiego. One wtedy tylko czekały na autobus i teraz sobie o tym przypomniałem. Tak nie może być.
Po to, aby się lepiej zaaklimatyzować trzeba opanować język kataloński?
Zrezygnowałem z lekcji katalońskiego po dwóch tygodniach, bo nauczyciel mówił tak, że nic z tego nie rozumiałem. Mówił tylko po katalońsku albo hiszpańsku. Nic nie rozumiałem.
Zauważyłeś jakieś znaczące różnice między Katalonią a Hiszpanią?
Nie za bardzo, bo nie znam historii Katalonii i Hiszpanii. Pewne jest to, że to język kataloński, a nie hiszpański jest sercem dla Katalończyków. Kiedy rozmawiałem z moimi sąsiadami, to oni też posiadali taką mentalność. Zauważyłem to szczególnie, kiedy wygraliśmy Puchar. Puchar Króla. Kiedy zwycięża Katalonia, odczucia ludzi są inne. Klub tego po sobie nie pokazuje, ale to po prostu widać.
Jeśli nie powiodło by ci się w futbolu, to czym byś się zajął?
Może zostałbym dekoratorem wnętrz. Mógłbym malować ściany, tak jak mój przyjaciel, który ciągle się temu poświęca. Mógłbym także układać parkiety, podnosić sufity, takie tam… Skupiałem się na tym przez trzy lata, dopóki nie podpisałem kontraktu z Monaco.
Malujesz ściany w swoim domu?
Jasne! Malowałem też w domach niektórych piłkarzy.
Z Barçy?
Nie, nie. To było jeszcze we Francji. U Bodmera z Lyonu (obecnie PSG – przyp.red) i Chalme z Bordeaux. I jeszcze u doktora naszej kadry, który odnawiał swoją kuchnię.
Za darmo?
Jasne. Musieli mi tylko dostarczyć farbę. Po wszystkim kolacja i tyle. Tak jak powiedziałem wcześniej: jeśli mogę to pomagam.
Źródło: Elmundo.es