Co sprawia, że jedna z najlepszych lig na świecie, nie ma kibiców z prawdziwego zdarzenia? Nie wiemy, może mają za dobrze – mają odpowiednie stadiony, dobrych piłkarzy, których nie trzeba aż tak bardzo mobilizować do walki. Oglądając mecz La Liga można usłyszeć latającą muchę, a my się pytamy: „Por qué?”.
Kilka godzin przed meczem na Camp Nou, Santiago Bernabéu czy Estadio Mestalla, przychodzą dziesiątki tysięcy kibiców. Minutę przed wejściem ulubieńców ów kibiców na murawę, czuć tą atmosferę, napięcie, emocje, ale tylko na chwilę. Po wszystkim zapada grobowa cisza, która nie wiadomo czym jest spowodowana.
W Barcelonie przez 10 minut popularni Culés śpiewają jedną, tą samą zwrotkę hymnu, od czasu do czasu wyrwą się jak filip z konopii i odśpiewają jakąś przyśpiewkę. Za chwilę jednak ponownie cisza, jak na meczu tenisa podczas trwania gema. Chociaż nie tylko w Barçy są tak zwani „piknikowcy”. Na spotkaniach Realu Madryt czy Valencii CF jest bardzo podobnie, wielkie okrzyki i przyśpiewki słychać tylko przez kilka minut spotkania, co jest wprost zadziwiające i dość dziwne czy też niepokojące.
Renomy klubów sprawiają, że śpiewać powinno się przed, w trakce, i po meczu, nie zważając na wynik spotkania. Takie coś na pewno wniosłoby w drużyny dodatkowego ducha i często używane sformułowanie „kibice są dwunastym zawodnikiem” stałoby się prawdziwe. Nawet te „ligowe średniaki” poczułby, że warto grać dla tak wspaniałych kibiców.
Porównując poziom kibicowania do tego, który jest w Anglii, we Włoszech, a nawet (a może przede wszystkim!) w Polsce, to jak porównując Pele do Brożka (obojętnie którego). Wchodząc na stadiony w tych krajach aż chce się oglądać mecz, to wszystko sprawia, że piłka nożna jest wyjątkowym sportem. A w Hiszpanii? Aż szkoda gadać…
Rozumiemy, że na Półwyspie Iberyjskim panuje inny styl, może przez to chcą być wyjątkowi, pokazać co to znaczy kultura…która jest nad wyraz przesadzona. Na stadiony klubów Primera División ludzie przychodzą jak do teatru. Siadają wygodnie, popijają napoje, mają pożywienie… Tu pies pogrzebany! Patryk Małecki wysłałby wszystkich na Cracovię i życzył smacznego, ale sprawa jest poważna! Nie można bowiem mówić, a tym bardziej śpiewać z pełnymi ustami. Zajadanie się kiełbaskami? Takie rzeczy robi się w domu, a jak już trzeba to w przerwie spotkania. Na stadionach trzeba się rozkoszować widowiskiem, a nie kiełbaskami.
FC Barcelona, Real, Valencia, Sevilla, Atlético, Athletic – to tylko niektóre kluby, które są niedoceniane przez swoich fanów. Szczególnie dzisiaj dotyczy to Barçy i Królewskich – to te dwa, największe kluby w historii futbolu mają najwięcej kibiców na świecie, z czego ponad połowa nie potrafi wymienić chociaż pół składu którejś z drużyn. Ale co my na to poradzimy? Nic. Nam pozostaje pogodzić się z rzeczywistością, i martwą ciszą na trybunach hiszpańskich klubów.
Źródło: Własne