Alexis, jak do tej pory w obecnym sezonie, strzelił jedynie bramkę z Benficą Lizbona w Lidze Mistrzów i dwie z Córdobą w Copa del Rey. Jego statystyki powodują niepokój wśród fanów FC Barcelony, zwłaszcza, że rozegrał on już 1320 minut.
Alexis Sánchez teraz może częściej liczyć na gwizdy niż oklaski od kibiców na Camp Nou. Nic dziwnego, Chilijczyk kosztował FC Barcelonę 40 milionów euro, a do tej pory w obecnym sezonie strzelił jedynie trzy bramki w ciągu 1320 minut.
„Musimy mu pomóc. Camp Nou bywało ciężkie dla wielu utalentowanych piłkarzy”, mówił Tito Vilanova na konferencji prasowej po spotkaniu z Málagą. Fakt jest jednak taki, że nie wiadomo co dzieje się tak naprawde z Chilijczykiem.
Do tej pory rozegrał trzynaście spotkań w La Liga, gdzie sześć z nich rozpoczynał w wyjściowej jedenastce, a siedem grał, jako zmiennik. W sumie 684 minuty, w których ani razu nie trafił do bramki. Można to porównać do sytuacji Davida Villi, kiedy nie strzelił gola przez 479 minut.
W innych rozgrywkach statystyki nie są dużo lepsze. Zagrał 100 minut w Superpucharze Hiszpanii – bez bramek. W Lidze Mistrzów wystąpił w czterech spotkaniach (w trzech w wyjściowej jedenastce). W sumie 260 minut gry i jeden gol, przeciwko Benfice Lizbona. W Copa del Rey strzelił najwięcej, bo aż… dwa razy – na 277 minut (cztery mecze).
To wszystko powoduje, że podczas ostatniego spotkania na Camp Nou z Málagą, kibice dali odczuć Chilijczykowi, że nie są zadowoleni z jego postawy. Wydawało się, że po meczu z Córdobą coś się zmieni, ale tak nie stało się.
Co więcej, Barça może mieć poważne problemy z awansem do półfinału Copa del Rey, gdyż wynik 2-2 jest o wiele korzystniejszy dla Málagi, która zagra rewanż u siebie. Po tym meczu można powiedzieć krótko – wszystko przez błędy Alexisa, który mógł sam zdobyć dwa gole.
Źródło: As.com