Kiko Casilla, bramkarz Espanyolu przyznał, że w ostatnim meczu nic nie grało, „ale to nie wpłynie na nasz mecz z Celtą”.
Ekipa Espanyolu przyjęła pomeczową krytykę i przyznała, że wygrana Barcelony była spowodowana brakiem agresywności i odpowiedniego nastawienia do powstrzymania lidera.
Bez wymówek, Kiko Casilla wyjaśnił, że Cesc, gwiazda rzutu karnego, który doprowadził do czwartego gola dla gospodarzy: „Wiedział, że karny nie powinien być podyktowany. Poczuł lekki kontakt ze mną i później upadł”.
Bramkarz Espanyolu powiedział, że „zespół grał bardzo dobrze i są ponad to, co się wydarzyło. Jest to mecz do zapomnienia”.
Powiedział, że porażka odniesiona na Camp Nou „nie wpłynie na na nasze sobotnie spotkanie z Celtą. Porozmawialiśmy już w szatni, uznaliśmy, że to już przeszłość i przyszedł czas na Celtę”.
Diego Colotto, nie wahał się przyznać, że „w ogóle nie idzie nam dobrze”. „Drużynie nie udało się odczytać gry przeciwnika i wnieść agresywności do gry potrzebnej do przeciwstawienia się liderowi tabeli La Liga”.
Argentyńczyk podkreślił fakt, że „gdy przychodzi zmierzyć się z ekipą, która z taką jakością potrafi przemieszczać piłkę, najmniejsza nieostrożność prowadzi do katastrofy”.
Colotto, podkreślił niezwykłą skuteczność wczorajszego rywala. „Wyobrażałem sobie dobry pojedynek z liderem tabeli, ale dystans tylko się powiększył. Jesteśmy nadal w strefie spadkowej i musimy walczyć. Nie poddawać się”.
Źródło: MundoDeportivo.com