Lionel Messi pozował do zdjęć ze swoimi czterema Złotymi Piłkami oraz wziął udział w wywiadzie dla France Football. Leo nie ukrywa, że bardzo chciałby aby jego gablota z nagrodami najlepszego piłkarza świata się powiększała, ale zaznacza, że nie jest to jego obsesją.
La Pulga przyznał, że przy odbieraniu każdej z nagród, towarzyszył mu stres oraz nerwy. „Pierwszy raz był wyjątkowy. Towarzyszyła mi wtedy moja rodzina, czułem ich wsparcie. Drugiej nagrody w ogóle się nie spodziewałem. Za trzecim razem dołączyłem do Platiniego, Cruyffa i van Bastena, więc był to olbrzymi zaszczyt. A ja ich pokonałem. Każdy z nas jest inny. Nie powiedziałem wszystkiego co chciałem powiedzieć, nie byłem przygotowany na przemowę, nie miałem żadnej notatki. Nie chciałem o nikim zapomnieć. Na przykład o Tito czy Abidalu. Zapomniałem także o Cristiano. Ale to mi się zdarza, stres rośnie i tracę swoje myśli”.
Mimo że jest to nagroda indywidualna, Messi nie zapomina, że prawdziwym celem jest odnoszenie sukcesów z klubem. „Mówiłem to wielokrotnie, dla mnie najważniejsza jest drużyna. Podnoszenie kieliszków z szampanem wraz z resztą drużyny jest wspaniałą chwilą. Nie ma nic wspanialszego w piłkarskim życiu. Kiedy zamykam oczy, pierwszym obrazem, który mi się pojawia jest noc naszego zwycięstwa nad Manchesterem w Rzymie. I ta radość całej drużyny po końcowym gwizdku”-powiedział Leo.
Źródło: Marca