W tę środę zaliczy swój 200. występ dla klubu, a Real Madryt pokonywał już we wszystkich rozgrywkach.
Dziś wszystkie oczy skupione będą na pojedynku Leo Messiego z Cristiano Ronaldo. Na uboczu grał będzie jednak Pedro, któremu udawało się pokonać Real we wszystkich rozgrywkach.
Mimo tego, że przez wiele lat nazywany był San Pedro, dziś wielu woła na niego Pedrito. W piłce nożnej rozwija się na ogromną skalę, a jego poziom gry jest równy wielu światowej sławy piłkarzom chociaż przechodzi to bez echa.
Kanaryjczyk wpisał się niekwestionowanie w historię jednego z najlepszych, jak nie najlepszego składu Barçy. Jego wyczucie czasu w ważnych spotkaniach jest niemal tak unikatowe jak to Messiego.
Trzy bramki w trzech ostatnich meczach z Realem Sociedad, Málagą i Osasuną, wszystkie po asystach Daniego Alvesa, potwierdzają grację do jakiej przyzwyczaił nas Pedro na przestrzeni ostatnich dwóch lat. Jego najlepsza forma w pierwszym składzie miała miejsce w styczniu 2011 roku, kiedy to udało mu się trafiać do bramki rywali w sześciu meczach z rzędu.
Drugi w finałach
Autor 65 bramek dla pierwszej drużyny, zawodnik, który rzadko kiedy zawodzi w ważnych spotkaniach. Po Messim (11), nikt nie zdobył więcej bramek od niego w finałach wszystkich rozgrywek. Pedro trafiał w owych meczach sześć razy, dokładnie tyle samo razy, co Hristo Stoichkov: w 2009 roku, w Superpucharze Hiszpanii i Superpucharze Europy oraz Klubowych Mistrzostwach Świata, w 2011 roku w Lidze Mistrzów oraz w 2012 roku znów w Superpucharze Hiszpanii.
W tym ostatnim pokonał Casillasa (3-2 na Camp Nou) i czynił tak samo w koloseum Barçy w ćwierćfinale Pucharu Króla z sezonu 2011/12 (2-2), półfinale Ligi Mistrzów 2010/11 (1-1), a także niezapomnianym 5-0 w La Liga w sezonie 2010/11. Udało mu się także trafić na Santiago Bernabéu w meczu wygranym 2-0 w lidze w sezonie 2009/10. Dziś także wszyscy chcieliby żeby przyłożył rękę do zwycięstwa.
Źródło: MundoDeportivo.com