FC Barcelona poległa w drugim Klasyku z rzędu i w świecie futbolowych laików można usłyszeć głosy o końcu dominacji Dumy Katalonii na hiszpańskim, jak i europejskim podwórku. Duża grupa z nich meczów Blaugrany nie ogląda, a gdy już się taka okazja przytrafi to od wielkiego dzwonu – „obejrzę, bo nie ma nic innego do roboty”.
Gdy jeszcze Messi i spółka przegrywają, to już mamy nie lada sensację, a „wielcy futbolowi znawcy” co chwilę prześcigają się w określeniach upokarzających Barcelonę i jej kibiców. Dzieje się tak za każdym razem, w kółko ciągle to samo…”Gdzie był Messi? On w ogóle grał?”, „Co za cioty, przeje**li, haha” i tego typu podobne żenujące teksty zauważymy wtedy wszędzie.
Natomiast gdy to gracze w bordowo-granatowych strojach są lepsi, następuje zaskakujący przypływ nieomylnych sędziów i czarnoksiężników, którzy doszukują się wszelakiej pomocy arbitrów czy też nieznanego składu chemicznego tej superszybkiej murawy na Camp Nou. Już od kilku lat mamy (tak, my – zawodnicy i kibice tego wspaniałego Klubu) przylepioną łatkę tych szczególnie obdarowywanych przez sędziów. Nie zmienił tego dwumecz z Interem Mediolan, nie zmienił tego też ten sobotni mecz z Realem na Bernabéu, gdzie Barcelona została niesamowicie skrzywdzona. Co ciekawe, po takich pojedynkach nie pisze się o kontrowersjach, lecz o niesamowitej grze rywali. Zapewne sami wiecie jak bardzo jest to wkur****ące.
Mimo całej tej nagonki, trudno nie zgodzić się z tym, że zespół ze stolicy Katalonii jest w dołku i to sporym. W ciągu półtora tygodnia, gracze Vilanovy i Roury przegrali trzy ważne spotkania – w Lidze Mistrzów, Copa del Rey i Primera División. Nie można siedzieć cicho i mówić, że nic się nie dzieje. Kryzys jest, ale trzeba go przezwyciężyć.
Wielu jest hejterów-hipokrytów, głównie tych po tej białej stronie mocy, którzy wykorzystają każdą okazję, aby dopiec odwiecznemu wrogowi. Nieważne czy są to Gran Derbi, czy zwykły mecz ligowy z Realem Sociedad czy Getafe. „Teraz – cytując słowa naszego bramkarza, José Manuela Pinto – jest moment, w którym należy być bardziej zjednoczonym niż kiedykolwiek”. A to wszystko po to, aby pokazać Realowi, Milanowi, Chelsea, Interowi czy innym Manchesterom – a zwłaszcza ich kibicom – gdzie jest ich miejsce. Pierwsze z pewnością nie należy do nich, lecz do Barcelony, która na zawsze pozostanie na futbolowym piedestale. Przynajmniej dla nas, fanów tej niesamowitej ekipy.
Futbol Club Barcelona – w sercu zawsze, na zawsze!
Źródło: Własne