La Liga wkracza w decydującą fazę sezonu. Do rozegrania zostało jeszcze tylko 12 kolejek. Co tydzień zawodnicy dają z siebie wszystko. Liga wymaga wysiłku oraz dużej regularności, wygranych spotkań tydzień po tygodniu, a nie tylko impulsowych zwycięstw. Tradycyjnie wszyscy uważamy, że jest to ważny sposób, dla dobra determinacji całego zespołu. Wpływ i panowanie nad pozostałą częścią ekip w lidze jest niezwykle ważny. Nie da się tego porównać z Copa del Rey. Oczywiście, są wyjątki. Jeśli Realowi Madryt nie idzie w lidze, a wygrywa Puchar Króla okazuje się, że liga traci na wartości.
Coś się stało po przegranym przez Barcelonę meczu z Realem 1-3 na Camp Nou. Bez względu na Copa del Rey, wynik ten nie można porównać jednak z 2-6 z 2009 roku czy też 5-0 z 2010.
Wyścig po ligę to jak wcześniej wspomniano zacięta rywalizacja. Potrzebna jest koncentracja podczas tych miesięcy, w których drużyna prowadzi w tabeli. Tito Vilanova i Jordi Roura wywiązują się z tych zadań znakomicie od początku sezonu. Owocem tego jest taka, a nie inna przewaga, która wynosi 16 punktów nad Realem oraz 12 nad Atlético.
Barcelona pobiła rekord punktowy w najlepszym stracie ligowym. 55 punktów w 19 spotkaniach. 18 zwycięstw oraz 1 remis z Królewskimi. Należy dodać do tego 64 strzelone bramki. Rekord Madrytu jest na wyciągnięcie ręki, a wynosi on 121 bramek w całym sezonie. Gdy Mourinho rządził w lidze, to właśnie to wszystkich interesowało.
Teraz zwycięstwo w Pucharze jest rzekomo bardziej cenione niż La Liga. Gdy to Barcelona zdobywała ten puchar, był on drugiego rzędu. Gdy mecz miedzy Barceloną i Athletikiem miał odbyć się Bernabéu, Real całkowicie się temu sprzeciwił i był wrogo nastawiony do obu klubów. Reszta była mało ważna.
Od roku 1990 Duma Katalonii wygrała 11 mistrzostw Hiszpanii. 7 razy wygrywał Real Madryt, 2 Valencia oraz po jednym razie Atlético i Deportivo. Wszystko jest na dobrej drodze, niech taka tendencja się utrzymuje, a może nawet poprawia. Nie da się wszystkiego wygrywać. Liga Mistrzów również nie jest stracona. Piłkarze twierdzą, że będą walczyć. Nam kibicom pozostaje tylko wierzyć.
Źródło: MundoDeportivo.com / własne