Prawa flanka FC Barcelony na papierze wydaje się być jedną z najsliniejszych na świecie. Po wtorkowej porażce z Realem Madryt szansę mieli otrzymać nowi zawodnicy, a ci, którzy pokazali się ze słabej strony, mieli się odpłacić dobrą grą.
Jednym z tych, którzy otrzymali szansę od sztabu trenerskiego Dumy Katalonii był Thiago Alcántara. Zastąpił on kontuzjowanego Xaviego Hernándeza, bądź jak kto woli Ceska Fàbregasa. Były kapitan Arsenalu był gotowy do gry, lecz zdaniem Roury i Vilanovy powinien on usiąść na ławce. Hiszpańsko brazylijski piłkarz zagrał na pozycji prawego pomocnika. W jego grze brakowało jednak błysku. Nie zrobił żadnej znaczącej dla losów meczu różnicy.
Reszta nadal bez błysku
Pedro i Alves, którzy grali we wtorek z Realem nie zmienili obrazu swojej gry. Skrzydłowy reprezentacji Hiszpanii nie atakował pressingiem tak jak zawsze to robił. Nie dogadywał się z Thiago, ciężko mu było znaleźć lukę miedzy formacjami obronnymi rywala. Gdy odbierano mu piłkę, nie było widać w kanaryjczyku tej pasji i chęci powrotu do defensywy.
Prawa defensywa Barcelony była z kolei najbardziej niebezpieczną ze wszystkich. Mowa oczywiście o niebezpieczeństwie ze strony rywala. Alves dał zbyt dużo miejsca na uderzenie Benzemy, który strzelił bramkę na 1-0. To już nie pierwszy raz, kiedy Dani nie przyblokował strzałów, które później zamieniały się na bramki. Jego sytuację ratuje trochę asysta do Leo Messiego, przynosząca wyrównanie.
Źródło: MundoDeportivo.com