Rywalizacja Barcelony Regal z Panathinaikosem Ateny dostarcza kibicom wielu emocji, a spotkania rozstrzygają się w samych końcówkach. Niestety, na korzyść Ateńczyków. Tym razem koszykarze ze stolicy Grecji wygrali 65:63 i są na najlepszej drodze, aby awansować do fazy Final Four.
Hala OAKA znów okazała się szczęśliwa dla gospodarzy. Blaugrana w pierwszej połowie grała słabo, ale w drugiej części gry wszystko się zmieniło, a Katalończycy mieli sporą szansę na odniesienie bardzo ważnego zwycięstwa. Ostatecznie w końcówce znów decydujący rzut oddał Diamantidis, a goście nie potrafili odpowiedzieć. Był to dobry moment, aby odzyskać przewagę własnego parkietu i mieć możliwość porażki w jutrzejszym pojedynku (w Atenach), aby następnie wygrać w hali Palau Blaugrana. Tak się nie stało i jutro Panathinaikos (prowadzi 2:1) stanie przed szansą zakończenia rywalizacji.
Xavi Pascual dokonał kilku zmian w wyjściowej piątce. Do boju posłał: Huertasa, Navarro, Inglesa, Wallace”a i Jawaia. Kapitan Barcelony trafił dwie „trójki” w pierwszej kwarcie i starał się ciągnąć swoją drużynę ku wygranej. Grecy jednak byli bardzo dobrze dysponowani i objęli prowadzenie, którego nie zamierzali oddawać. Lorbek i Tomić nie byli w stanie powstrzymać gospodarzy pod koszem i po pierwszej kwarcie mieliśmy wynik 20:10 dla Ateńczyków.
Czerwony alarm
Podopieczni Pedoulakisa czuli się wczoraj bardzo komfortowa na parkiecie, co było widać dalej w drugiej kwarcie. Strata Dumy Katalonii zaczynała się robić niebezpieczna (14:29). Xavi Pascual poprosił o przerwę na żądanie i to posunięcie okazało się kluczowe. Przed przerwą Katalończycy zmniejszyli stratę do gospodarzy na odległość dziewięciu „oczek”. Po dwudziestu minutach mieliśmy wynik 38:29 dla Panathinaikosu.
Inna drużyna po przerwie
W drugiej połowie Barça Regal grała zupełnie inną koszykówkę. Katalończycy grali obronę strefową, a Navarro z Jasikevičiusem odpowiadali za skuteczne akcje ofensywne. Taktyka okazała się strzałem w dziesiątkę i po kilku minutach Barcelona prowadziła 43:42 i wydawało się, że remontada zakończy się sukcesem. Oba zespoły grały do końca trzeciej kwarty punkt za punkt i to zapowiadało emocje do samego końca. Lepsza była Blaugrana, która przed ostatnimi dziesięcioma minutami prowadziła 51:50.
Rzuty osobiste Lorbeka sprawiły, że goście wyszli nawet na pięciopunktowe prowadzenie na 8 minut przed końcem spotkania, a każde trafienie było w tym momencie na wagę złota. Grecy nie rezygnowali, niesieni dopingiem swoich zagorzałych fanów, wyszli na prowadzenie 59:57 na 3 minuty przed końcem, a świetne zawody rozgrywał Bramos. Wallace i Jasikevičius trafili z dystansu i przewaga czterech „oczek” znów była po stronie Katalończyków. Ostatnie słowo należało ponownie do Diamantidisa, który w poprzednim meczu zapewnił zwycięstwo swojemu zespołowi. Wczoraj rzucił za trzy punkty na minutę przed końcem i Panathinaikos znów prowadził. Barcelona miała szansę na zwycięstwo, ale Ante Tomić spudłował dwa rzuty osobiste.
W ostatniej akcji meczu Abrines nie zdecydował się na oddanie rzutu z czystej pozycji, nie chciał wziąć na siebie odpowiedzialności, rozpoczęło się szukanie Navarro, który był dobrze kryty. Ostatecznie Jasikevičius oddał rzut, który nie wpadł do kosza. Detale zadecydowały, że Duma Katalonii przegrała to spotkanie i jutro będzie musiała wygrać, aby wciąż myśleć o awansie do Final Four.
Panathinaikos (20+18+12+15): Xanthopoulos, Diamantidis (12), Maciulis (5), Tsarsaris (4), Schorsanitis (4), Ukić (6), Banks, Gist (9), Lasmé (11) i Bramos (14).
Barça Regal (10+19+22+12): Huertas, Navarro (17), Ingles, Wallace (5), Jawai (2), Lorbek (8), Tomić (12), Abrines (6), Sada i Jasikevičius (13).
Źródło: FCBarcelona.cat / Własne