Już dziś wieczorem o godzinie 20:00 rozegrane zostanie spotkanie 32. kolejki rozgrywek Ligi hiszpańskiej pomiędzy FC Barceloną a Levante. Murowanym faworytem do zwycięstwa są podopieczni Tito Vilanovy i Jordiego Roury. Piłkarze Dumy Katalonii mają jednak przed sobą trudny bój w półfinale Ligi Mistrzów z Bayernem, dlatego raczej możemy zapomnieć o zobaczeniu w tym starciu kilku podstawowych zawodników w jej ekipie.
O ile mecz ten dla Levante jest naprawdę czymś ważnym, bo w końcu nie często gra się z prawdopodobnie najlepszym zespołem w historii oraz przeciwko prawdopodobnie najlepszemu zawodnikowi w historii, to dla Blaugrany dzisiejszy pojedynek jest raczej z serii tych „wyjdź na boisko, wygraj i zapomnij”. Nie twierdzę, że Levante to słaby zespół i należy ich nie doceniać, ale bądźmy szczerzy, dla Dumy Katalonii jest to mecz o przysłowiową pietruszkę. Dla nich ważne jest to, co będzie się działo w środku tygodnia z Bawarczykami, a nie mecz w La Liga, która już i tak jest wygrana.
Levante to klub, który został założony w 1909 roku. Obecnie zajmują oni 12. pozycję w ligowej tabeli z dorobkiem 40 punktów. Strzelonych mają 35 bramek (mniej niż Messi), straconych natomiast 50. W chwili obecnej nie walczą o nic. Ich celem było wywalczenie awansu do pucharowych rozgrywek, lecz z marnym skutkiem im się to udało. Dwunasta pozycja wskazuje, że w chwili obecnej są ligowym średniakiem. O spadek do niższej ligi też raczej nie powinni się obawiać. Ostatnie ich spotkania nie będą miło rozpamiętywane przez kibiców. Porażki 1-5 z Realem oraz 0-4 z Deportivo to wyniki delikatnie mówiąc… słabe.
A co u Barcelony? Klub przygotowuje się w najlepsze na Bayern Monachium. A, że po drodze Levante, to jeszcze możemy zobaczyć swoich pupili w dzisiejszym meczu. Prawdopodobnie ujrzymy także Leo Messiego, który w dwóch ostatnich konfrontacjach w La Liga nie wystąpił. Pół rezerwowy skład powinien stworzyć mimo wszystko równie ciekawe widowisko. Może Thiago do spółki z Tello pozbędą marzeń o zwycięstwie z Barceloną kolejnego przeciwnika? Szansę na występ powinien otrzymać po raz kolejny Marc Bartra, który wykorzystuje nie w pełni gotowość do gry innych środkowych obrońców. Na ławkę wróci zapewne Montoya, gdyż i Alba i Adriano są już zdrowi.
Mecz ten jest swoistym przygotowaniem, ciasteczkiem przed daniem głównym, który na tacę podany zostanie w Lidze Mistrzów. Jedno jest pewne – nie będą towarzyszyły mi raczej żadne większe emocje podczas oglądania meczu z Levante. Jestem przygotowany nawet na remis czy nawet porażkę. Liga i tak jest wygrana, Mourinho już poległ na tym froncie. Trzeba zatem sprawić, żeby poległ na następnym.
Źródło: Własne