W ostatnim ligowym spotkaniu Barcelona pomimo zdobycia trzech punktów, przegrała z Rayo pod względem posiadania piłki – niezwykle ważnej dla katalońskiego klubu statystyce. Wprawdzie różnica pomiędzy obiema liczbami była niewielka (49%-51%), to jednak przegrana jest zawsze przegraną.
Z całej analizy ostatniego spotkania wynika jasno – Barça objęła pełną kontrolę nad sobotnim meczem dopiero w drugiej połowie. Właśnie wtedy udało jej się stworzyć większe niebezpieczeństwo pod bramką rywala, strzelając trzy bramki. Ostatecznie pomimo mniejszego posiadania wygrała 4:0. Widocznie taki był plan Taty Martino…
Pierwsza część sobotniego spotkania była rozgrywana w środku boiska. Obie drużyny starały się wywierać presję na swoim rywalu, ale w rezultacie nie mogliśmy oglądać zbyt wielu sytuacji podbramkowych. W pierwszych 45 minutach Rayo także przez moment prowadziło pod względem posiadania piłki. Jednak w drugiej połowie po trafieniach na 1:0 i 2:0 zespół Taty Martino zyskał prawdziwą obsesję na punkcie posiadania piłki. Statystyki, w której nie przegrywał od 2008 roku. Zawodnicy grali bardzo inteligentnie, jednak to Rayo czekało na jakąś niespodziewaną okazję w nadziei na jakiś kontratak i próbowało naciskać na zespół gości, gdy tylko zobaczyło, że jest okazja na odebranie piłki zawodnikom Barcelony. Gracze Barçy pozwalali im na to, choć czynili to z dala od bramki Víctora Valdésa. Rayo dobrze radziło sobie z prowadzeniem piłki na swojej połowie, jednak praktycznie od razu ją traciło po przekroczeniu połowy rywala.
Gdy ukazały się pomeczowe statystyki nie odbyło się bez sensacji. Od dawna, bowiem piłkarze Barcelony nie mieli mniejszego posiadania piłki od swojego rywala. Nikt nie spodziewał się, że dojdzie do czegoś takiego, zwłaszcza w meczu z przedostatnim zespołem w tabeli ligowej. Zawodnicy Barcelony jednak pokazali, że statystyki nie rządzą na boisku i potrafią wygrywać pomimo mniejszego posiadania piłki.
Barça pokazała także, że na zdobywanie bramek nie potrzebuje zbyt wiele czasu. Przy pierwszym trafieniu Pedro na 1:0 potrzebowała 12 sekund od czasu, gdy Song zabrał piłkę rywalowi i podał ją do Messiego. Na strzelenie bramki na 2:0 wystarczyło jej zaledwie 5 sekund. Trafienie na 3:0 było już bardziej wyszukane i wierne stylowi katalońskiego klubu (15 sekund). Jednak czwarta bramka padła również w tempie błyskawicznym i na jej strzelenie wystarczyło znowu 5 sekund. Czy warto, więc tracić czas na pilnowanie posiadania piłki, skoro Barcelona potrafi zdobyć cztery bramki w ciągu 37 sekund?
Źródło: MunDoDeportivo.com