Mecz z Realem Madryt w lidze zdecydowanie przyciemnił ogólny obraz Barcelony. Przyznaję, że sam na fali euforii po – bądź co bądź – efektownym zwycięstwie, wierzyłem, że ta drużyna w obecnym kształcie i formie ma przed sobą jakąś ciekawą przyszłość. Prawda jest jednak inna, a paradoksalnym katharsis mogłoby być polegnięcie na wszystkich frontach.
Gerardo Martino po meczu z Atlético powiedział, że jego piłkarze byli odważni. To bardzo ciekawy punkt widzenia, panie Tata. Ja na przykład widziałem, zwłaszcza w pierwszej połowie, drużynę gimnazjalistów, która może i ma jakieś umiejętności techniczne, ale generalnie nie wie, co tu robi i przyszła zebrać oklep od dużo starszych kolegów. Messi w tym meczu był odważny? Kiedy? Dlaczego? Może dlatego, że przebiegł zaledwie półtora kilometra więcej od Pinto? Przecież jego wczorajsza gra to jawna kpina. Gdzie tu odwaga? Dlaczego nie można przyznać, iż był prawdopodobnie najgorszym piłkarzem na boisku? A może Alves był odważny? Na Instagramie czy na Facebooku?
Ktoś gorzko stwierdził po meczu, że Leo Messi zawsze zaciekle walczy z Cristiano Ronaldo, dlatego, skoro ten całe spotkanie z Borussią przesiedział, to Argentyńczyk nie może być gorszy. Trudno się z tym nie zgodzić, a jednocześnie trzeba przyznać, że ktoś jest winny temu, iż opieramy wszystkie swoje nadzieje na naszym najlepszym strzelcu w historii klubu. Czasy, kiedy można było wysługiwać się wyłącznie Messim, w spotkaniach z najlepszymi zespołami na świecie, mijają bezpowrotnie. Może jakieś przeciętne Rayo Vallecano nie jest w stanie wyłączyć go z gry, ale tacy fachowcy w tej dziedzinie, jak Diego Simeone czy nawet José Mourinho, wiedzą jak tego dokonać.
W Barcelonie nie widać żadnej pasji, zaangażowania i woli walki. Może ktoś, łącznie z Gerardo Martino, dostrzegł te elementy na Vicente Calderón, ale ja nie. Drużyna wszędzie szuka problemów, tylko nie w sobie. Stajemy się pośmiewiskiem Europy, bo Xavi najchętniej biegałby z nożyczkami po każdym stadionie, docinając źdźbła trawy. Ewentualnie mógłby też sprawdzać odpowiednie nawodnienie murawy. Jest mi wstyd jako kibicowi Barcelony, kiedy ten opowiada w co drugim przegranym meczu o tym, że rywal nie chciał grać w piłkę, że to tak naprawdę nie nasza wina, tylko „zabrakło skuteczności”, „zabrakło szczęścia”, „zabrakło naszej koncentracji w decydujących momentach”. Tak trudno przyznać, Panie Generale, że po prostu daliście ciała na całej linii i Pan odpowiada za to w dużym stopniu?
Tak naprawdę jednak porażka z Atlético może wyjść nam na dobre, jednak na razie piłkarze Barcelony osiągnęli 1/3 sukcesu. Pozostałe 2/3? Przegrajmy Ligę i Puchar Króla. Myślicie, że to nienormalne? Nie, jest to poniekąd najbardziej racjonalne wyjście z sytuacji dla drużyny w tym sezonie. Przypuśćmy, że Blaugrana wygra w środę Copa del Rey. I co wtedy? Ano to, że zacznie się odwracanie kota ogonem. Kilku piłkarzy powie, iż to tak naprawdę nagroda za pracę w całym sezonie, a jednym z nieodżałowanych ojców sukcesu jest Andoni „Rezygnuję” Zubizarreta. A drużynie nie jest potrzebna kosmetyczna zmiana i szybki, pozorny sukces, tylko coś na kształt rewolucji i przewietrzenia szatni, jak także zrobienie porządku na wyższych stanowiskach. Łącznie z wymienionym dyrektorem sportowym Dumy Katalonii. Inaczej będziemy dalej obserwować ciągłe poklepywanie się po plecach i udawanie, że wszystko jest ok. Nie, nie jest.
Do tego wszystkiego dochodzi zakaz transferowy, który wymusza na trenerach i działaczach Barcelony postawienie na utalentowaną młodzież. Z całym szacunkiem, ale tacy piłkarze jak Xavi czy Dani Alves w przyszłym sezonie nie powinni odgrywać już żadnej znaczącej roli w pierwszym składzie. Xavi może być sportowym przykładem dla młodszych, wchodzić od czasu do czasu, by coś zmienić, ale jego czas minął i należy się z tym pogodzić. A jeśli Alves swoją formę ma szlifować na Instagramie, to po prostu niech opuści Barcelonę. Postawmy odważnie na canterę. Być może także dajmy szansę tym, którzy nie mieli do tej pory okazji tak naprawdę się wykazać. Jaki mamy na przykład pożytek z Songa do tej pory? Ktoś widzi na ten dzień jakieś zalety tego transferu? Dlaczego nie dać więcej szans Cristianowi Tello, a z rezerw powoli wprowadzać Dongou czy innych utalentowanych młokosów?
Pewnie sezon przejściowy, wedle mojego scenariusza, byłby bardzo trudny na początku, ale za to po zakończeniu zakazu transferowego, mielibyśmy mocne, perspektywiczne zaplecze. Razem z trzonem zespołu, tworzonym przez Messiego czy Iniestę, a także zawodnikami, którzy byliby realnym wzmocnieniem drużyny, tak aby nie ratować się w kółko Mascherano na środku obrony czy rzucać Marca Bartrę na głęboką wodę. Pogłoski o końcu ery Barcelony są mocno przesadzone, ale nie da się ukryć tego, iż coś się powoli wypala i potrzebne jest trochę świeżości. Jeśli działacze i trenerzy Blaugrany będą dalej opowiadać bajki o idyllicznej wręcz sytuacji zespołu, to pomimo jakichś pozornych sukcesików, będziemy z sezonu na sezon słabnąć. Dlatego jeszcze raz powtórzę – przegrajmy wszystko w tym sezonie, a może ktoś otworzy oczy. Tak będzie lepiej. Unikniemy wtedy wieczoru wstydu, takiego jak wczoraj na Vicente Calderón.
Źródło: Własne