21.04.2024, g. 21:00
La Liga (Hiszpańska Primera Division)
Real Madryt vs FC Barcelona
Do meczu pozostało:
2dn.17godz.12min.
11.85 X3.75 24.00 Odbierz 330 zł i typuj na eFortuna.pl Zarejestruj konto
Transmisja na żywo

Pirlo: Pewnej nocy Guardiola próbował sprowadzić mnie do Barcelony

Pirlo: Pewnej nocy Guardiola próbował sprowadzić mnie do Barcelony

W swojej autobiografii obecny zawodnik Junventusu Turyn, 34-letni Andrea Pirlo ujawnił, że czołgał się na czworakach, aby dołączyć do FC Barcelony. Wówczas bardzo chciał go Josep Guardiola, ale AC Milan postanowił zablokować transfer, gdyż nie chciał pozbywać się tak utalentowanego piłkarza. O całych kulisach rozmowy z Pepem przeczytacie poniżej. 

 

PlayStation jest najlepszym wynalazkiem wszechczasów. A odkąd on istniał, grałem Barceloną, z wyjątkiem krótkiej drogi na początku kariery, kiedy to zdecydowałem się na Milan. Nie mogę powiedzieć z całą pewnością, ile wirtualnych meczów rozegrałem w ciągu ostatnich kilku lat, ale z grubsza mówiąc, musi to być co najmniej czterokrotnie wyższa liczba spotkań od tych rozegranych w rzeczywistości.

 

Pirlo przeciwko Neście. To był klasyczny pojedynek wracając do czasów Milanello (ośrodek treningowy AC Milanu – przyp.red). Wstawaliśmy wcześnie, o 9:00 jedliśmy śniadanie, a potem zamknęliśmy się w naszym pokoju i graliśmy na konsoli do 11:00. Później był trening, a po nim znowu graliśmy do 16:00. To było naprawdę życie pełne poświęceń.

 

W naszych meczach było pełno adrenaliny. Wybierałem zawsze Barcelonę, a Alessandro też. FC Barcelona przeciwko FC Barcelonie. Pierwszym graczem, którego wybierałem był najszybszy, Samuel Eto’o, ale i tak często przegrywałem. Denerwowałem się i czasami chciałem rzucić moim padem, ale Alessandro proponował mi rewanż. I wtedy znowu przegrywałem.

 

To nie jest tak, że mógłbym użyć wymówki, że jego trener był lepszy niż mój. U niego był Guardiola i u mnie też. W tym zakresie byliśmy na tym samym poziomie.

 

Pewnego dnia pomyślałem o porwaniu go. Z ciałem i kośćmi, jego rzeczywista wersja. To było 25 sierpnia 2010 roku, byliśmy wtedy z Milanem na Camp Nou. Mieliśmy zagrać mecz o Puchar Gampera. Przemyśleliśmy całe porwanie. Mogliśmy go rozerwać na połowę i się nim podzielić, ale uznaliśmy, że to nie był dobry pomysł. Biedactwo bardzo by cierpiało.

 

Jak się okazało, pojęcie uprowadzenia pojawiło się szybciej w umyśle Guardioli niż w naszym. Tej samej nocy na Camp Nou odciągnął mnie od najbliższych. Patrząc wstecz, być może Ci ludzie nie byli tak bliscy dla mnie, jak myślałem, ale wróćmy do historii.

 

Po zakończeniu spotkania, każdy śledził Zlatana Ibrahimovicia, szaleńczą tykającą bombę i jego przedstawiciela (legendarnego Mino Raiole). Szwed był na kursie kolizyjnym z Barcelonę i był bliski podpisania kontraktu z Milanem. Kilku moich kolegów szukało go, aby spróbować zachęcić go do zmiany otoczenia, a niektórzy z jego przyjaciół z Barcelony odradzali mu ten pomysł. Potem byli jeszcze dziennikarze, którzy chcieli dostać od niego kilka słów i nie zajęło im to zbyt wiele czasu.

 

„Chciałbym grać na San Siro w tej samej drużynie co Ronaldinho”, powiedział dziennikarzom. „Tutaj trener nawet ze mną nie rozmawia. W ciągu ostatnich sześciu miesięcy zrobił to dwa razy”.

 

Nie było tajemnicą, że Guardiola zachował jego słowa dla mnie. Wykorzystał chwilę, gdy nie był w centrum uwagi i zaprosił mnie do swojego biura. Zaraz, gdy wyszedłem z szatni zobaczyłem jednego z jego przyjaciół z dzieciństwa i zaufanego współpracownika, który na mnie czekał. Jego zadaniem tej nocy było bycie tajnym agentem, ale Manel Estiarte wcześniej był najlepszym wodnym piłkarzem wszechczasów. To był drugi człowiek w historii zdolny do chodzenia po wodzie.

 

„Andrea, chodź ze mną. Trener chce się z tobą spotkać”.

 

Trudno było mi go rozpoznać bez czepka, ale spojrzałem na niego ponownie i poczułem ten zapach chloru.

 

„Dobrze, naprzód”.

 

Nie musiał mnie pytać dwa razy. Wszedłem, a pokój był urządzony w trochę surowy sposób. Na stole było czerwone wino. „Zawsze to dobry początek”, mruknąłem pod nosem. Na szczęście trener, którego wszyscy zazdroszczą mnie nie usłyszał. Jego sposób mówienia był bardzo podobny do mojego. Powiedzmy, że nie był to tenor. „Proszę się rozgościć, Andrea”, powiedział na samym początku. Jego włoski był absolutnie doskonały.

 

Nie zajęło mnie w tym pokoju nic innego, oprócz osoby, która mnie do niego wezwała. Guardiola siedział w fotelu i zaczął mi opowiadać o Barcelonie. Powiedział mi, że to zupełnie inny świat, perfekcyjna maszyna, która sama siebie wymyśliła. Miał na sobie białą koszulę i ciemne spodnie, których kolor był taki sam jak jego krawat. Był ekstremalnie elegancki, także w rozmowie.

 

„Dziękuje, że zaakceptowałeś spotkanie ze mną”.

 

„Dziękuje za zaproszenie”.

 

„Potrzebujemy cię tutaj, Andrea”.

 

Można powiedzieć, że nie był człowiekiem, który owijał w bawełnę. Jako gracz, jego zadaniem było prowadzenie gry, a jako menadżer nauczył się atakować, zawsze z nienagannym stylem.

 

„Jesteśmy już bardzo silni, tak naprawdę nie można prosić o kogoś lepszego, ale ty możesz być wisienką na torcie. Szukamy pomocnika, który będzie alternatywą dla Iniesty, Xaviego i Busquetsa. Masz wszystkie umiejętności, aby grać w Barcelonie, a jeden w szczególności – masz światową klasę”.

 

W trakcie tych trzydziestu minut, w dużej mierze siedziałem cicho i pozwalałem mu mówić. Słuchałem i co najwyżej skinąłem głową. Byłem tak zaskoczony, że moje odruchy się zwolniły. Byłem bardziej oszołomiony niż podekscytowany. Wstrząśnięty sytuacją, ale w bardzo pozytywny sposób.

 

„Wiesz co, Andrea. Zrobiliśmy ten krok, ponieważ to jest sposób, w jaki tutaj wykonujemy rzeczy. Nie tracimy czasu. Chcemy cię kupić tu i teraz. Rozmawialiśmy już z Milanem, ale oni powiedzieli nie. Nie zamierzamy się poddawać. Jesteśmy Barceloną i jesteśmy przyzwyczajeni do wysłuchiwania takich odpowiedzi, ale na samym końcu, prawie zawsze sprawy zaczynają się zmieniać. Spróbujemy ponownie porozmawiać z twoim klubem i mam nadzieję, że Ty też wykonasz kilka ruchów”.

 

Do tej pory nic nie wiedziałem na ten temat. Nie wiedziałem nawet, że byłem obiektem niezwykłych negocjacji na rynku piłkarskim.

 

„Jeśli zdecydujesz się na transfer do nas, znajdziesz się w wyjątkowym miejscu. La Masia, nasza akademia piłkarska, to nasza duma i radość – nie tak jak w innych klubach. Ona działa jak w zegarku. Jest jak orkiestra z filharmonii, w której nuty pierdzenia nie są dozwolone. Każdego roku zawodnicy przyjeżdżają tutaj i są gotowi nosić koszulkę naszej drużyny”.

 

„Wszyscy nasi mistrzowie zostali tutaj wychowani, oprócz ciebie. To co robimy jest wspaniałe, ale także wymagające. Czasami bowiem wygrywanie może być wyczerpujące”.

 

Nigdy się tego nie spodziewałem. Być może spędziłem zbyt wiele czasu przed PlayStation, że po wejściu do jego pokoju poczułem się jak w równoległym wszechświecie przez moje ulubione hobby. Czułem się jakbym był na łasce lalkarza z jakąś zaczarowaną dłonią.

 

„Musisz tu przyjść, Andrea. Zawsze lubiłem cię jako gracza. Chciałbym cię trenować”.

 

Natychmiast pomyślałem o Alessandro. Umarłby z zazdrości, gdybym mu o tym powiedział. Zabierałem właśnie połowę Guardioli, która należała do niego.

 

„Mimo, że Milan powiedział nie, nie poddamy się. Zobaczymy co się wydarzy”.

 

Jak z Realem Madryt (w rzeczywistości nawet bardziej), czołgałbym się do Barcelony na czworaka. W tym czasie to był najlepszy zespół na świecie – co więcej można powiedzieć? Ich stylu gry nie widziano od dawna: to jak szybko wymieniają podania i z jaką łatwością utrzymują się przy piłce jest szalone.

 

Ich filozofia była prosta – „piłka jest nasza i nie zamierzamy jej oddać”. Była ona pomieszana z tym intuicyjnym zrozumieniem i tak imponującymi ruchami na boisku, że wydawało się, że steruje nimi Bóg. Rolex z bateriami Swatcha. Całkowicie wyrafinowany i działający bardzo długo.

 

„Porozmawiamy wkrótce”, powiedział Guardiola „Życzę bezpiecznej drogi z powrotem do Mediolanu. Mam nadzieję, że nie pozostaniesz tam na długo”.

 

„Dziękuje jeszcze raz. To była bardzo ciekawa rozmowa”.

 

Opuściłem jego biuro w oszołomieniu. Właśnie wchodziłem ostatni do autobusu Milanu, ale nikt na to nie zwrócił uwagi. Z przyciśniętymi nosami do okien wszyscy zawodnicy obserwowali to, co dzieje się na zewnątrz. Byli ciekawi i pod wrażeniem, gdy oglądali spacer Ibrahimovicia po linie. Na jednym końcu Barcelona i wygasający ogień, a na drugim Mediolan i iskra zamieniająca się w płomień.

 

Jechaliśmy w różnych kierunkach, świat wiedział o sytuacji Ibrahimovicia, ale nic o mojej. Jeśli te początkowe kroki stałyby się pełnowymiarowym romansem, dołączyłbym do naprawdę wielkiego klubu i miałbym zupełnie nowe wyzwanie. Chciałem tego, nawet za bardzo.

 

Rozmowy trwały parę chwil, a Milan po raz kolejny powiedział nie. Przypuszczałem, że już zawsze tak będzie. Wtedy wciąż wiedzieli, że mam wszystkie umiejętności i postanowili się nie angażować w dalsze negocjacje. Były słowa, były rozmowy, były kroki w tył i do przodu, ale nic konkretnego.

 

Uważałbym siebie za szczęściarza, gdyby moim trenerem był Guardiola, bo on naprawdę odbija pieczęć na swoich zespołach. Buduje, kształtuje, prowadzi, gani i wychowuje. On czyni drużynę doskonałą. Wprowadza ją na wyższy poziom, na miejsce poza zwykłą piłką nożną. Ibrahimovic myślał, że obraził go, kiedy nazwał go filozofem, ale kiedy o tym pomyślisz, to uznasz, że to naprawdę był miły komplement.

 

Filozof to myśliciel, który szuka mądrości i zasad, które mają go kierować i wpływać na to, co robi. To dawanie sensu rzeczom, znalezienie swojej drogi w świecie i wierzenie w nią do samego końca, w każdej sytuacji. Dobro zawsze pokona zło, nawet jeśli po drodze napotka trochę cierpienia.

 

Guardiola wziął to wszystko i zaszczepił to w futbolu, niedoskonałej nauce. Łamał sobie głowę i rozproszył mgłę, dzięki swojej ciężkiej pracy, a nie myśli. Osiągnął to nie dzięki cudowi, ale dzięki delikatnemu programowaniu swoich zawodników. Jego styl jest jak crèma catalana – lekkostrawny. Jak rzeczywistość wirtualna, która jest pomieszana z prawdziwym życiem; jak pływanie między brzegiem fantazji, a rzeczywistości z Estiarte u jego boku.

 

Innymi słowy, mówimy o PlayStation. 

 

Poniższy tekst pochodzi z autobiografii Andrea Pirlo, „Myślę, więc gram”. Premiera książki w Anglii będzie miała miejsce we wtorek i będzie dostępna we wszystkich wersjach elektronicznych. Fragment został opublikowany na stronie The Guardian.

Źródło: TheGuardian.com

Kursy na mecze FC Barcelony

Real Madryt - FC Barcelona

La Liga Hiszpańska (Primera Division)

21/04/2024 / 21:00

FC Barcelona - Valencia CF

La Liga Hiszpańska (Primera Division)

27/04/2024 / 14:00

Następny mecz

Ostatni mecz

Terminarz i wyniki La Liga

Tabela La Liga

Najlepsi strzelcy La Liga

Nasz fanpage na FB

mainXX:/2014/04/pirlo-pewnej-nocy-guardiola-probowal-sprowadzic-mnie-do-barcelony/

Ten artykuł jest dostępny tylko w zagraniczej odsłonie tego serwisu.