Po fatalnych występach w La Liga, FC Barcelona może w jedyny sposób naprawić swój wizerunek w ostatnim czasie, musi awansować do półfinału rozgrywek Ligi Mistrzów, pokonując Atlético. Będzie to nie lada wyzwanie, ponieważ mecz rozegranie zostanie na Vicente Calderón, poza tym wynik pierwszego spotkania (2:1 dla Barçy) nie jest rozstrzygający.
Zła passa Barcelony trwa, trzy mecze i tylko jeden punkt. Teraz nie ma już marginesu błędu i zespół nie może tracić w głupi sposób punktów. Liga Mistrzów to jednak inne rozgrywki, w których Barça wypada nieco lepiej. Należy mieć jednak w pamięci, że o wyniku pierwszego spotkania zadecydowała czerwona kartka Fernando Torresa.
Kontuzje i kartki
Od ostatniego spotkania rozszerzyła się lista kontuzjowanych zawodników w drużynie FC Barcelony, nie będzie to jednak miało wpływu na wyjściową jedenastkę. Prawdopodobnie zobaczymy identyczny skład, który oglądaliśmy w pierwszym spotkaniu ćwierćfinałowym na Camp Nou.
Kontuzjowani są od dłuższego czasu: Sandro, Aleix Vidal i Jérémy Mathieu, natomiast w ostatnim czasie urazów doznali także Rafinha i Vermaelen i ich też nie zobaczymy na Vicente Calderón.
Diego Siméone nie będzie mógł natomiast skorzystać z usług Fernando Torresa, który opuścił pierwsze spotkanie już w 35. minucie z powodu drugiej żółtej kartki. Jak wypowiadał się kilka dni po meczu napastnik: „W jedenastu wygralibyśmy z Barceloną”. Zielone światło na grę otrzymał natomiast Óliver, Savić natomiast wrócił do treningów z grupą.
Strzelona bramka skomplikuje sprawę
Duże znaczenie na przebieg całego meczu będzie miał fakt, która drużyna zdobędzie pierwsza bramkę. Każdy gol dla Barçy będzie liczył się podwójnie, ze względu na mecz wyjazdowy. Należy jednak pamiętać, że Atlético także trafiło bramkę na Camp Nou i pozornie korzystny remis 0:0 przez całe spotkanie, może okazać się tragiczny w skutkach w przypadku bramki w końcówce meczu.
Statystyki na korzyść Barçy
Od momentu objęcia FC Barcelony przez Luisa Enrique zespół wygrał wszystkie siedem spotkań z zespołem ze stolicy Madrytu. Ostatnie trzy pojedynki, które miały miejsce w tym sezonie i wszystkie zakończyły się wynikiem 2:1.
Ważna będzie forma napastników Dumy Katalonii, którzy ostatnio spisują się zdecydowanie poniżej oczekiwań. Być może stawka meczu podziała jednak motywująco, tak jak w przodku pierwszego spotkania, w którym to Suárez zdobył obydwie bramki.
Niezależnie od wyniku czekają nas niesamowite emocje do końca. Diego Siméone z pewnością obrał już najlepszą taktykę na to spotkanie i wysoko postawi poprzeczkę Luisowi Enrique. O awansie do kolejnej rundy może zadecydować jeden błąd, bądź jeden przebłysk geniuszu.
Wojciech Olszowy (DumaKatalonii.pl): Przed zespołem Barcelony prawdopodobnie najgorętsze 90 minut w tym sezonie. Nie ma się, co łudzić, że na Vicente Calderón będzie piknikowa atmosfera. Zaliczka z pierwszego spotkania jest zdecydowanie niewystarczająca, by podejść do tego spotkania na luzie. Trudno wskazać faworyta. Na Camp Nou obie ekipy pokazały swoją siłę. Kto wie, jak wyglądałby ten mecz, gdyby nie czerwona kartka Torresa. Jednak zespół Luisa Enrique nie raz udowodnił, że umie grać pod ogromną presją. Mój typ: 1:1.
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): To będzie bardzo trudny bój i Atlético będzie chciało za wszelką cenę wykorzystać słabą formę Barcelony w ostatnim okresie. Wystarczy jeden gol i zamurowanie bramki, co niemalże udało się zrobić najpierw w jedenastu, a potem dziesięcioma piłkarzami w pierwszym spotkaniu. Nie zdziwi mnie porażka Barcelony, bo Blaugrana ostatnio obniżyła loty, a Atletico nie tylko wie, jak poradzić sobie z piłkarzami gości, ale również na pewno wykorzysta atut swojego boiska.
Źródło: Własne