Margines błędu dla zespołu Luisa Enrique się skończył. Teraz każda strata punktów będzie prawdopodobnie równała się ze stratą mistrzostwa, czyli drugiego z trzech tytułów, które planowała Barça zdobyć w tym sezonie.
Meczem przełamania i pokazania, że Barcelona jest coś warta, miał być mecz z Valencią na Camp Nou. Jednak nawet 12. zawodnik jakim mieli okazać się kibice to za mało, aby zapewnić trzy punkty. FC Barcelona przegrała na własnym stadionie 1:2 i roztrwoniła prawie całą swoją przewagę nad drużynami z Madrytu.
Trudni rywale, ale liczmy na siebie
Zarówno Atlético jak i Real czekają trudne spotkania, w których możliwa jest strata punktów. Odpowiednio w 34. kolejce ligowej zmierzą się z Athletikiem Bilbao (wyjazd) i Villarrealem (u siebie). Dodatkowo trenerzy Zidane jak i Simeone muszą pamiętać, że poza kolejny spotkaniem ligowym w weekend, czeka ich za tydzień spotkanie Ligi Mistrzów.
FC Barcelona nie może już jednak liczyć na potknięcia rywali, musi w końcu sama odnieść zwycięstwo i pokazać kibicom, że wciąż potrafi grać pięknie i zwyciężać. Zawodnicy jak i trener czują, że są to dłużni fanom, którzy nie zawodzili w ostatnim czasie.
Deportivo lubianą ofiarą Messiego
W obliczu słabej dyspozycji strzeleckiej tridente, cieszy fakt, że Leo Messi przełamał się w ostatnim spotkaniu i zdobył bramkę, numer 500 w swojej karierze. Argentyńczyk często zdobywał gole przeciwko Deportivo, dlatego też możliwe, że podczas spotkania na El Riazor dogoni lub nawet przegoni Luisa Suáreza, który wyraźnie się zaciął.
Na króla strzelców raczej nie ma co liczyć, ponieważ Cristiano Ronaldo ma już odpowiednio nad zawodnikami Barcelony 5 i 8 bramek przewagi i wydaje się być niesamowicie zdeterminowany, aby zgarnąć tytuł indywidualny, a dodatkowo wyśrubować swój rekord w Lidze Mistrzów.
Jak zestawić środek obrony?
To główne pytanie, na które będzie musiał odpowiedź Luis Enrique przed spotkaniem ligowym z Deportivo. Z powodu 10. żółtej kartki pauzować będzie Gerard Piqué. Do wyboru szkoleniowiec ma albo Marca Bartrę albo Thomasa Vermaelena, przy czym ten drugi wciąż zmaga się z kontuzją łydki i nie otrzymał jeszcze pozwolenia na grę.
Bartra wydaje się więc najbardziej prawdopodobnym rozwiązaniem, mimo że w tym sezonie pojawił się tylko raz w wyjściowym składzie. Zmiennikiem, który zdecydowanie cieszy się większym powodzeniem u trenera jest Mathieu, jednak Francuz także zmaga się z urazem i na pewno nie zobaczymy go na El Riazor.
Inną możliwością może być także gra w ustawieniu 3-4-3, jest to jednak mało prawdopodobna opcja i wątpliwe, żeby Lucho zdecydował się właśnie na takie rozwiązanie.
Niezależnie od tego na kogo zdecyduje się szkoleniowiec Barçy, oczekiwania są jasne – tylko zwycięstwo. W innym wypadku zapowiada się prawdziwa burza nad klubem, która ożywiające efekty będzie mogła przynieść dopiero w nadchodzącym sezonie, a obecny niestety trzeba będzie spisać na straty.
Dominika Siudem (DumaKatalonii.pl): Barcelona ostatnio jest w dołku, co każdy widzi. Mam nadzieję jednak, że limit pecha został już wykorzystany i podczas meczu z Deportivo zła karta się odwróci. Na pewno nie będzie łatwo wygrać, nawet nie patrząc na słabszą dyspozycję Blaugrany, gdyż zespół z Galicji jest bardzo waleczny i często nie daje się pokonać rywalowi, co pokazują jego statystyki, a mianowicie 17 remisów, czyli najwięcej ze wszystkich drużyn w La Liga, ale również chociażby ostatni ich wynik z Barceloną, czyli 2:2 na Camp Nou. Wierzę jednak, że tym razem uda się zwyciężyć oraz przełamać złą passę i będę z całych sił dopingować Barcelonie, by tak właśnie się stało.
Kuba Łokietek (BlogFCB.com): Margines błędu się wyczerpał. Porażką na własnym obiekcie z Valencią Barcelona sama przycisnęła się do ściany. Terminarz jest teoretycznie łatwy, ponieważ Atlético ma mecz z Athletikiem, a Real z Villarrealem. Natomiast najtrudniejszym meczem Barçy wydaje się starcie z… Deportivo. Ostatnie dwa mecze między tymi drużynami kończyły się remisami 2:2. W obu tych wypadkach Katalończycy prowadzili 2:0, aby w końcówce rozkojarzyć się i stracić dwa gole. Okoliczności tych spotkań były zupełnie inne, ale finał ten sam. Powtórka z historii nie może się zdarzyć. Luis Enrique ma pewien ból głowy – musi znaleźć partnera dla Mascherano w środku obrony. Nie zagrają kontuzjowani Vermaelen i Mathieu, a Piqué pauzuje za kartki. Wydaje się więc, że szansę dostanie Bartra, na którym będzie ciążyła ogromna presja. Wierzę jednak, że młody Hiszpan sprosta wyzwaniu, a Barcelona w końcu zdobędzie komplet oczek. Inaczej, ona musi to zrobić, nie ma już innego wyboru. Stawiam na 3:0 dla bandy Luisa Enrique.
Źródło: Własne