Publikujemy dziś pierwszą część wywiadu, który przeprowadziła dziś hiszpańska La Vanguardia z jednym z filarów obecnej FC Barcelony, obrońcą Gerardem Piqué.
2 lutego Gerard Piqué będzie obchodził swoje 25. urodziny. Bezdyskusyjnie jeden z najlepszych środkowych obrońców FC Barcelony przeżywa błyskawiczny rozkwit swojej kariery oraz życia prywatnego. W wywiadzie dla La Vanguardia mówi: „Obecnie jestem w stu procentach moich możliwości” i obiecuje wiele dobrych emocji na koniec sezonu.
Trzy tytuły na dobry początek, lepiej być nie mogło?
Mogliśmy lepiej grać w Lidze, ale uważam, że lepiej zakończyć grudzień z trzema tytułami. Superpuchar Europy i Hiszpanii i Klubowe Mistrzostwo Świata, a, co więcej, awansowaliśmy z fazy grupowej Ligi Mistrzów na pierwszym miejscu, co było ważne w perspektywie 1/8 finału, bo wtedy spotkanie rewanżowe zagramy u siebie. Dobrze. Jedynie w Lidze Madryt jest nad nami, ale zostało jeszcze wiele meczów, a zespół czuje się bardzo dobrze.
Biorąc pod uwagę poziom Madrytu, Barça będzie musiała napracować się więcej niż w poprzednim sezonie.
Możemy sobie pofolgować w małym stopniu, ponieważ oni tracą bardzo mało punktów. Jest jeszcze mecz rewanżowy na Camp Nou, który, w chwili obecnej, może okazać się decydujący. Na razie musimy iść krok po kroku, teraz, w styczniu, mamy ważne mecze, jest Copa i miło byłoby dostać się do finału. Co więcej, jest jeszcze możliwy ćwierćfinał z Madrytem, co także jest bardzo emocjonujące. Spodziewamy się, że wszystko potoczy się dobrze od stycznia do maja i mamy nadzieję liczyć się w walce o tytuł do końca.
Niektórzy uważają, że pojedynki Barça-Madryt szkodzą piłce nożnej. To oczywiste, że kibice chcą oglądać w walce swoje zespoły, ale są też sprawy ekonomiczne, a ta dwójka jest pod tym względem najsilniejsza.
Czy uważasz, że obecna sytuacja gospodarcza w Hiszpanii będzie miała wpływ na piłkarzy z wielkich klubów?
Tak, myślę, że od tego kryzysu nikt nie ucieknie. To prawda, że świat futbolu uważa się za taki, w którym ludzie w nim pracujący żyją bardzo dostatnie, ale coraz częściej jest wielu nieopłacanych piłkarzy, kluby nie są w stanie wypłacać pensji, płace są obniżane. Wielkie kluby aż tak tego nie odczuwają, ale zespoły ze środka tabeli czy z Segunda cierpią.
Czy tak uprzywilejowany piłkarz jak ty widzi jakieś rozwiązanie na złagodzenie kryzysu?
Nie sądzę żeby był na to jeden sposób, jest ich wiele. W przemówieniu Pepa wygłoszonym w Parlamencie mówił on o tym, że trzeba wstawać wcześnie rano, ja uważam, że aby wyjść z kryzysu musimy pomagać wszystkim, ciężej pracować, być bardziej solidarnymi i hojnymi dla tych, którzy są przy nas. Rządy także mają swoje do zrobienia. Ale ostatecznie futbol napawa nadzieją, szczęściem ze zwycięstw twojej drużyny, i musimy postarać się wygrać dla naszych kibiców, aby choć trochę ulżyć im w kryzysie.
Szczególnie dlatego, że chyba są socios, którzy mają trudności z opłaceniem członkowstwa.
Ludzie płacą wiele pieniędzy aby nas zobaczyć i my musimy im to wynagrodzić.
Uważasz, że gra o tak późnych porach pomaga futbolowi?
To prawda, że gra o dziesiątej w nocy to lekka przesada, zwłaszcza dla dzieci. Najlepszym czasem jest siódma albo ósma.
Teraz Carles Puyol znów gra razem z tobą w środku defensywy. Jaki wpływ ma on na ciebie?
Ma ogromny wpływ. W szatni jest dla mnie jak brat. Zawsze istniała między nami bardzo dobra więź, a podczas wspólnej gry także rozumiemy się bardzo dobrze. Nasza przyjaźń wyszła poza ramy szatni, zawsze wychodzimy gdzieś razem, wspólnie jemy obiady i to bardzo pomogło nam w tym, że czasem już po jednym spojrzeniu wiemy co drugi ma na myśli. Carles to przykład dla wielkich i dla małych. Przez długi czas jest kapitanem, to bardzo trudne w klubie takim jak nasz, z powodu presji. Teraz może nie aż tak bardzo, ponieważ wygrywamy przez trzy lata, ale wcześniej, w trudniejszych czasach, bycie kapitaniem było dla niego trudniejsze.
Czy widzisz siebie w takiej samej sytuacji z Fontàsem albo Montoyą?
Nie zatrzymuję się aby nad tym myśleć. Na pewno będą uważać cię za przykład, który pozwoli nauczyć się wielu rzeczy, który podzieli się doświadczeniem, ale to naturalne. Prawda jest taka, że zawsze mieliśmy dobre relacje z każdym zawodnikiem z zespołu rezerw, a Fontàs to drewniak.
Co oznacza dla ciebie ponowna gra z Ceskiem i Messim, po tym jak graliście razem w zespole młodzieżowym?
Było bardzo dobrze. Ponowna gra z tak dobrymi zawodnikami sprawia, że pracujemy jeszcze ciężej i chcemy polepszać się z dnia na dzień. Tak było wcześniej i tak właśnie się stało, z Ceskiem, z Leo. A ten duch przezwyciężania bardzo dobrze nam służy. To dzieje się teraz. Każdego sezonu coraz więcej canteranos przechodzi do pierwszego zespołu. To bardzo dobre dla klubu, tak samo z powodu ekonomicznego jak i dlatego, że wiemy, że Barça ma wielu młodych zawodników, którzy zawsze mogą pomóc. Co więcej są od nas, są Katalończykami i to sprawia, że ludzie czują się bardziej połączeni z tym zespołem.
Dobrze, ale powiedzmy, że skład Barçy jest najdroższy na świecie, jest też prawdą to, że daje najwięcej tytułów.
Oczywiście, ale pomiędzy Barceloną a Madrytem jest taka różnica, że jeśli spojrzeć na pierwszy zespół Barçy, to jest tam o wiele więcej zawodników, którzy nie kosztowali klub ani grosza, przyszli z cantery.
Jaki jest Guardiola?
Pep to serce tego zespołu, odkąd przybył wszystko wyraził bardzo jasno, za swoimi poglądami pójdzie na śmierć, zdobył wszystko czego chciał. Nie było jeszcze żadnego trenera, który w trzy i pół roku zdobyłby 13 na 16 tytułów, a jeśli teraz odejdzie, Pep pozostawi po sobie ślad, który trudno będzie powtórzyć komukolwiek. Ale nie myślimy o tym, cieszymy się mogąc zdobywać wszystko co sobie wymarzyliśmy i, przede wszystkim, doceniamy to, że jest z nami i to w jaki sposób nas motywuje, szuka tego czynnika, dzięki któremu wygraliśmy prawie wszystko i nadal czujemy taki sam głód tytułów jaki mieliśmy od pierwszego dnia.
Guardiola zawsze opisuje zespoły jednym zdaniem: „Są bardzo dobrzy”.
Pep posiada filozofię, którą wprowadził Cruyff za jego czasów, Pep ją nabył, bo był jego piłkarzem. Opiera się to na grze z pierwszej piłki, kontroli piłki i grą wysokim pressingiem. Później kiedy widzisz na treningu jak ćwiczymy posiadanie piłki wyprowadzając akcje z pomocy, od Xaviego, Andrésa… to moment kiedy Pep mówi, że są bardzo dobrzy. To na treningu widać jakość zespołu, która widoczna jest później w meczu. I to na takich treningach Pep jest najbardziej dumny ze swoich graczy.
Najlepsze jest to, że kibice cieszą się waszą grą i sami wyglądacie na szczęśliwych.
Cieszymy się kiedy czujemy, że wszystko idzie pod nasze dyktando, że wynik jest korzystny dla nas. Kiedy jest 0-0 nie ma czasu na radość, ale z tym zespołem kiedy wygrywamy i gramy dobrze, czujemy się mistrzami meczu.
Druga część wywiadu zostanie opublikowana w poniedziałek.
Źródło: La Vanguardia