FC Barcelona i Real Madryt to dwa przeciwne światy. Obaj giganci hiszpańskiego futbolu żyją i pracują podążając za wzorcami całkowicie innych modeli. Niepowodzenia Barcelony z przeszłości odeszły w niepamięć głównie za sprawą korzystania ze szkółki piłkarskiej.
Umocnienie pozycji dwóch wielkich filarów zespołu, Xaviego i Puyola, oraz kontynuacja tego modelu razem z przyjściem takich cracków jak Messi, Iniesta i spółka, pozwoliła na ugruntowanie śmiertelnie groźnego bloku zawodników, który narzucił swoją hegemonię w wielu rozgrywkach, w których brał udział. Z drugiej strony w Madrycie wspomninie „galaktycznych” pomogło w powrocie Florentino Péreza na stanowisko prezydenta. Rezultat jest oczywisty i można odnaleźć go w różnych prestyżowych tytułach i wyróżnieniach na poziomie międzynarodowym.
Nagroda dla Najlepszego Piłkarza Europy UEFA nie była dziełem przypadku. Począwszy od 2007 roku historia futbolu fiknęła koziołka. W tamtym sezonie młody Leo Messi zajął trzecie miejsce w plebiscycie Złotej Piłki. Tak rozpoczęła się jego wielka kariera, w której nie sposób dostrzec końca. Od tego momentu w nieprzerwany sposób wszelkie wyróżnienia na każdym poziomie mają bordowo-granatowe barwy. Sukces Can Barça jest proporcjonalnie duży w porównaniu do niepowodzeń madridistas.
Model la Masíi, doprawiony szczyptą odpowiednich transferów z zewnątrz, pozwolił na odnalezienie idealnego przepisu na zdominowanie hiszpańskiego, europejskiego i światowego futbolu. A korzysta z niego nie tylko FC Barcelona – sukcesy reprezentacji Hiszpanii byłyby nie do osiągnięcia bez bloku zawodników prosto z Camp Nou, którzy w większości zostali wychowani w szkółce Blaugrany.
Pilne potrzeby madridistas zmusiły ich do skopiowania gorszej wersji Barçy. Brak cierpliwości ze strony Madrytu spowodował napływ piłkarzy z zewnątrz i prawie całkowite zrujnowanie własnej cantery. Zawodnicy tacy jak Emilio Butragueño czy Raúl odeszli nie mając naturalnych następców ze szkółki, jedynym wyjątkiem jest tutaj Iker Casillas. Liczba wychowanków jeszcze bardziej zmniejszyła się po przybyciu Mourinho.
Taki stan rzeczy stoi w kontraście z Barceloną, w której wielu młodych chłopaków naśladuje Xaviego, Iniestę i Messiego, zawodników wychowanych tutaj, w klubie, którzy przyzwyczajeni są do wygrywania wszystkiego na boisku i są podziwiani poza nim. Liczba zdobytych tytułów nie kłamie. Cristiano Ronaldo, Kaká i Beckham to jedynie zrezygnowane pociechy, które ukształtowały się z niczego innego jak książeczki czekowej Florentino. La Masía zadaje cios madryckiej La Fábrice, która nie ma żadnej wiary w przyszłość.
Źródło: Sport.es
{js=d.createElement(s);js.id=id;js.src=”//platform.twitter.com/widgets.js”;fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document,”script”,”twitter-wjs”);