Pamiętacie zapewne turniej Nike The Chance, w którym młodzi piłkarze na boiskach FC Barcelony mieli szansę na zaprezentowanie swoich umiejętności przed najlepszymi skautami. Jednym z tych, którzy dostali szansę jest Kamil Piotrowski, który dotarł, aż do meczu finałowego. Postanowiliśmy zapytać go o kilka rzeczy związanych z samym turniejem, ale i nie tylko. Jeśli chcecie dowiedzieć się czegoś o jednym z obiecujących polskich piłkarzy od samego źródła – zapraszamy do lektury.
Jak zaczęła się Twoja przygoda z piłką nożną?
Moja przygoda z piłką zaczęła się już bardzo dawno temu. Mój wujek zawsze brał mnie na boisko i graliśmy w piłkę. Ale to było takie kopanie dla zabawy. Pierwszy raz na trening poszedłem w wieku 13 lat, do nieistniejącego już klubu Gama-Gaz Głogów. Tam miałem swoje początki i poznawałem piękno piłki nożnej w której jestem zakochany do dziś.
Jak trafiłeś do Nike The Chance?
W Nike The Chance zacząłem grać dzięki moim kolegom, zapytali czy mam ochotę pokopać piłkę w takim turnieju miejskim. Długo nie musieli mnie namawiać i zgodziłem się, po treningach w klubie grałem jeszcze z nimi. Traktowałem to jako zabawę, rozluźnienie i możność rywalizowania z innymi kolegami z miasta.
Co czułeś, kiedy dowiedziałeś się, że znalazłeś się w setce, która uda się do Barcelony?
Co czułem? Wielką radość, wzruszenie. Zauważył i wybrał mnie sztab szkoleniowy piłkarskiej reprezentacji Polski U-21 z trenerem Stefanem Majewskim, to naprawdę dużo dla mnie znaczy. Nie kryłem, a właściwie nie mogłem ukryć łez. Bardzo mnie to zmotywowało do dalszej o wiele cięższej pracy i dłuższych treningów.
Jak podobało Ci się w Barcelonie? Jak wyglądał Twój dzień pracy w stolicy Katalonii?
W Barcelonie było pięknie! Kocham kopać piłkę, a miałem możliwość jeszcze robić to na obiektach takiego klubu jak FC Barcelona, to spełnienie marzeń! Wszystko tam było perfekcyjne… boiska, szatnie. Każdy młody zawodnik chciałby móc na co dzień trenować w takich warunkach, chociaż szczerze mówiąc w swoim klubie w Głogowie, warunki piłkarskie w porównaniu z La Masíą są zbliżone, tutaj też mamy bardzo dobre boiska oraz całe zaplecze.
Odwiedziłeś Camp Nou i obejrzałeś mecz FC Barcelony. Jak wrażenia?
Stadion Camp Nou to coś więcej niż zwykły stadion, to teatr piłkarski. Grać na nim to spełnienie marzeń. Nie ma lepszego stadionu na świecie, oto moje skromne zdanie. Takie mecze jak FC Barcelona – Real Madryt są niepowtarzalne! Nigdy nie byłem na żadnym takim meczu, a to nie był zwykły mecz, to było święto futbolu. Niesamowite przeżycie, którego do końca życia nie zapomnę, no i Barcelona wygrała.
Trenowałeś z Iniestą i Piqué. Jak było? Dowiedziałeś się czegoś nowego?
Treningi z takimi osobowościami i wielkimi piłkarzami jak Iniesta, Piqué, Tello, Sánchez, to wielkie przeżycie dla każdego, a już w szczególności dla młodego gracza który marzy by grać na takim poziomie. Mieliśmy okazje pograć z nimi w „dziadka”. Ja osobiście podpatrywałem jak oni się do tego przykładają, ustawiają… takie piłkarskie szczegóły, z których można właśnie wiele się nauczyć i myślę, że wyniosłem coś pożytecznego z tego.
Awansowałeś do wielkiego finału. Spodziewałeś się tego? Liczyłeś na awans dalej?
Nie miałem celów na ten obóz, chciałem po prostu sprawdzić się na tle innych zawodników z innych narodowości. Powiem, że wyszło mi to całkiem dobrze. Trenowałem ciężko jak zawsze ale z takim potrzebnym jak dla mnie luzem, bo przecież robię to, co kocham. Dostając się na początku do 52, a później 26 udowodniłem sobie, że jednak coś potrafię. Ja z natury niestety nie jestem typem wierzącego w siebie, swoje umiejętności. Wychodzę, żeby pokazać, co potrafię, a niech oceniają inni. Byłem szczęśliwy kiedy dostałem się do wielkiego finału. Następnego dnia w tym wielkim dla mnie meczu zabrakło mi spokoju, tego potrzebnego luzu. Niestety. Dowiedziałem się także, że byłem faworytem po 3 dniach treningowych i to wszystko mi przeszkodziło, nie sprostałem temu napięciu, dlatego jestem zły na siebie, ale na pewno teraz nie odpuszczę.
Masz jakiś piłkarski wzór, który naśladujesz?
Moim osobistym piłkarskim wzorem jest Ricardo Kaká. Za czasów jeszcze jak grał w moim ulubionym klubie AC Milan, był niepowtarzalny. Jego mądrość w grze, ale także i poza boiskiem jest przykładem do naśladowania. Gra także na mojej pozycji, czyli ofensywny środkowy pomocnik.
Zmieniło się coś w Twoim piłkarskim życiu po powrocie z Barcelony?
Na razie bez zmian w moim piłkarskim życiu, ale na pewno będę walczył jak tylko potrafię o miejsce w drugoligowym Chrobrym. Mam nadzieje, że mi się to uda.
Jakie masz plany na przyszłość?
Bardzo chciałbym podpisać kontrakt profesjonalny, a także w przyszłości reprezentować swój kraj na arenie międzynarodowej.
Źródło: Własne