Sergio Busquets, Iniesta, Xavi i Messi to piłkarze, którzy wczoraj znów zaczęli funkcjonować ze sobą tak, jak miało to miejsce w ostatnich latach. Cała czwórka grała dobrze zarówno mając piłkę przy nodze, jak i bez niej.
Trójka małych geniuszy oraz jeden wyższy w końcu zaczęli się rozumieć. Sztab szkoleniowy zdecydował się ustawić Davida Villę na pozycji „9”, Messiego na pozycji „fałszywej 9”, Alves robił jako skrzydłowy obrońca, a całą stawkę zamykał z lewej strony Pedro.
W środku utworzył się diament, a po jakimś czasie romb, gdyż dołączył do rozgrywania Leo Messi. Od pierwszej minuty taka taktyka przynosiła rezultaty, i należy się oczywista pochwała dla sztabu szkoleniowego.
Barcelona uzyskała taktyczną przewagę. Mexes i Zapata nie wiedzieli do kogo iść i kogo pilnować, Messiego czy Villi. Leo znajdował sobie miejsce w dziurach, które powstały dzięki El Guaje.
Pierwsza bramka padła po składnej akcji wszystkich wyżej wymienionych piłkarzy. Przy 2-0, bliźniaczym golu do tego z Wembley 2011, asystę zaliczył Iniesta. Przy 3-0 do Guaje podawał Xavi, natomiast przy ostatniej bramce Alexis, który wcześniej otrzymał podanie na wolne pole od Messiego.
Źródło: MundoDeportivo.com