Uśmiech Chilijczyka po strzelonym golu jest coraz bardziej częstszym gestem w Barcelonie. Alexis strzelił wczoraj gola na La Rosaleda – ósmego w tym sezonie. Dziewięć goli ma Cesc, a Messi gra w innej lidze.
Transfer Chilijczyka coraz bardziej wydaje się być uzasadniony, Alexis był wart tych 26 mln euro (plus 11,5 mln zmiennych). Najważniejsze jest to, że osiągnął pewną ciągłość w zdobywaniu bramek. Nie gole, a szczególnie te ważne, jak np. na Santiago Bernabéu czy bramka z Rayo, gdzie otworzył wynik spotkania, ale jego ogromny talent do tworzenia przestrzeni dla swoich kolegów z drużyny, wychodzenia do prostopadłych podań oraz świetnej, zaangażowanej gry pressingiem – to sprawia, że Alexis jest w FC Barcelonie, jak najbardziej na miejscu.
Kontuzja, której nabawił się na Anoeta, po której pauzował dwa miesiące, spowolniła jego adaptację w Dumie Katalonii i sprawiła, że potrzebował on czasu, aby wrócić do formy strzeleckiej. Mimo to Niño Maravilla zdobył sześć goli w ostatnich sześciu spotkaniach w La Liga i stał się podstawowym elementem w układance Pepa Guardioli. Alexis pokazał się z najlepszej strony w najbardziej odpowiednim momencie, kiedy brakuje w drużynie Davida Villi.
Źródło: sport.es