Javier Mascherano był z pewnością lekiem na problemy z defensywą w ubiegłym sezonie, jednak niekoniecznie zdajemy sobie sprawę w jak dużym stopniu zasłużył się dla Barcelony.
Javier Mascherano nie jest doceniany przez wielu ludzi. Argentyńczyk jeszcze przed przyjściem do Barcelony reprezentował barwy Liverpoolu, gdzie spisywał się wręcz świetnie. Uznawany był wówczas nawet za najlepszego defensywnego pomocnika Premier League. Wielu fanów światowej piłki nożnej nadal nie doceniało Mascherano, nie zdając sobie sprawy jak ważną rolę odgrywa zarówno w klubie, jak i w reprezentacji, w której w 2008 roku otrzymał opaskę kapitana (aktualnie kapitanem jest inny Blaugranas, Lionel Messi). W lipcu został zawodnikiem Dumy Katalonii, która za transfer zapłaciła 22 miliony funtów. Początkowo Jefecito musiał pogodzić się jedynie z rolą zmiennika Busquetsa, nieraz przyznając, że Hiszpan w pełni zasłużenie gra w pierwszej jedenastce. Dodatkowo w zespole jest także Seydou Keita, uważany jest za pewnego rodzaju „pupila” Pepa Guardioli. Masche podkreślał w wywiadach, iż w takiej drużynie nikt nie może być pewny swojego miejsca w składzie. Żeby grać trzeba na to zasłużyć, wykorzystać swoje szanse, przekonać do siebie trenera.
W ubiegłym sezonie Barcelona miała wielkie problemy z defensywą. Carles Puyol przez długi czas nie mógł powrócić do gry, ponieważ kontuzja kolana, z którą się zmagał, niosła za sobą wiele komplikacji, marnując praktycznie cały sezon kapitanowi Barçy. Drugi środkowy obrońca, Gerard Piqué, także nie zawsze był do dyspozycji Mistera. Azulgrana zostawała w pewnych momentach bez swoich podstawowych nominalnych stoperów. Nastała potrzeba szukania idealnych kombinacji taktycznych, zaczęło się robić nieciekawie. Jedną z opcji na środek defensywy był świetnie spisujący się Éric Abidal, jednak każdy wie jaka informacja trafiła do nas na początku marca.. U Francuza wykryto guza wątroby. Cały świat futbolu zaniemówił. Mówiono, że niemożliwą rzeczą jest, aby powrócił on do piłki przynajmniej do końca sezonu. Co więcej, obawiano się czy kiedykolwiek wróci do gry! Kłopoty z defensywą w dalszym ciągu się pogłębiały i w konsekwencji postanowiono wypróbować Mascherano na środku obrony. Jak się okazało, było to świetnie zagranie, gdyż Argentyńczyk godnie zastępował m. in. nieobecnego Puyola.
Z biegiem czasu niespełna 28-letni reprezentant Albicelestes coraz częściej zaczął występować na tej pozycji, stając się w niedalekiej przyszłości bardzo ważną częścią w układance Pepa Guardioli. W taki oto sposób Javier wdarł się do pierwszego składu. Przeobraził się w solidnego obrońcę, co uczyniło go jeszcze bardziej wartościowym piłkarzem. Potwierdził, że może grać na każdej pozycji w zależności od potrzeby. Może i nie błyszczał swoją grą, nie strzelał bramek (w końcu był graczem o zadaniach defensywnych), nie dryblował, ale.. sprawiał, że błyszczeć mogą jego koledzy z drużyny, odwalając wielokrotnie całą brudną robotę.
Nigdy nie zapomnę wielkiego poświęcenia Mascherano w końcówce rewanżowego meczu Ligi Mistrzów przeciwko Arsenalowi Londyn. Duma Katalonii prowadziła 3-1, co dawało jej awans do ćwierćfinału. W 88. minucie Bendtner otrzymał doskonałą piłkę od swojego partnera z zespołu i zdołał wyjść sam na sam z bramkarzem. Na szczęście Barcelona miała w swoim składzie Mascherano, który niczym struś pędziwiatr dogonił napastnika Kanonierów i ofiarnym wślizgiem uchronił swój zespół przed stratą arcyważnej bramki, wybijając piłkę. Na jego twarzy pojawił się wielki grymas, ale wydawać się mogło, że to także okrzyk radości, pokazanie wyższości. Po chwili jednak musiał opuścić boisko. Szczerze mówiąc myślałem, że swoje wspaniałe poświęcenie okupił kontuzją, lecz jak okazało się, był to niegroźny uraz łydki, który nie wykluczył gracza Blaugrany z występów w kolejnych spotkaniach.
Od pewnego czasu Masche jest bardzo ważnym graczem w szeregach Barcelony. Pokazał, że jest wszechstronnym zawodnikiem, który w dodatku umie pogodzić się z faktem, iż nie zawsze będzie występować w pierwszym składzie. Nie bez powodu został niegdyś nazwany „graczem potworem” przez wybitnego piłkarza, a następnie selekcjonera reprezentacji Argentyny, Diego Maradonę. W kluczowych momentach sezonu, kiedy Barcelona miała problemy kadrowe, potrafił stawać na wysokości zadania, spisując się świetnie na pozycji, na której wcześniej nie miał okazji występować. Posiadanie takiego piłkarza w drużynie jest prawdziwym skarbem, jednak nie wszyscy dostrzegają, jak duży wkład ma Javier Mascherano w grę i sukcesy Barçy.
Źródło: Własne