Dziś pora na kolejne Gran Derbi, do których ponownie Barcelona przystąpi w roli faworyta. Wygrana na Santiago Bernabéu znacznie przybliżyła podopiecznych Pepa Guardioli do wyeliminowania odwiecznego rywala z Copa del Rey. Nie należy jednak zapominać, że wszystko zweryfikuje boisko. Przed piłkarzami co najmniej 90 minut walki o każdy centymetr boiska. Miejmy nadzieję, że będzie to jednak czysta i w pełni sportowa rywalizacja.
W niedzielę Azulgrana nie dała większych szans Máladze. Tej samej, z którą niemałe problemy w 1/8 finału Pucharu Króla miał właśnie Real. Każdy pojedynek ma jednak swoją historię. W niedzielę Guardiola nie desygnował do gry wszystkich zawodników, którzy pojawili się w podstawowej jedenastce na Santiago Bernabéu. Dzień odpoczynku dostał między innymi kapitan Dumy Katalonii, Carles Puyol. Z Málagą nie wystąpili także Xavi Hernández i Cesc Fàbregas, a boisko wcześniej opuścił Alexis Sánchez. Wszystko po to, aby w środę zagrać na dwieście procent.
W podstawowej jedenastce na mecz z Realem prawdopodobnie nie powinno dojść do żadnych zmian w stosunku do pojedynku na Santiago Bernabéu. Wiadomo, że w bramce Blaugrany pojawi się Pinto, który dzień przed spotkaniem przedłużył kontrakt o kolejny rok. Linia obrony (na szczęście) powinna być czteroosobowa, podporami defensywy jak zwykle będą Puyol i Piqué, a na bokach obrony powinni wystąpić Abidal i Alves. Środek pola zabezpieczany będzie przez Busquetsa, rozdzielać piłki do partnerów będą oczywiście Xavi i Iniesta, a z przodu wystąpią zapewne Fàbregas, Messi i Alexis.
Pep Guardiola w środę będzie mógł skorzystać z usług praktycznie wszystkich swoich podopiecznych. Kontuzje uniemożliwiły występ w najbliższym pojedynku jedynie Afellayowi, Villi i Fontàsowi. Na Puchar Narodów Afryki wyjechał natomiast Seydou Keita. Reszta zawodników jest już do dyspozycji Místera.
Nastroje w drużynie Barcelony przed środowym spotkaniem są bardzo dobre. Guardiola przyznał, że Real rozegrał świetną rundę jesienną, ale Królewscy są jak najbardziej do pokonania i wyprzedzenia w ligowej tabeli. W swój zespół wierzy także Iniesta, który jest dobrej myśli przed spotkaniem rewanżowym. Pomocnik zapowiada walkę o zwycięstwo, ale uważa, że aby to osiągnąć, on i jego koledzy muszą zagrać perfekcyjnie. Czy tak się stanie? Przekonamy się już późnym środowym wieczorem. Możemy być jednak dobrej myśli.
Real Madryt przybędzie na Camp Nou po zwycięstwo, a to chyba stadion, na którym Królewskim gra się najtrudniej. W katalońskiej świątyni futbolu piłkarzom ze stolicy Hiszpanii udało się wygrać po raz ostatni trochę ponad cztery lata temu, w 233. El Clásico. 23 grudnia 2007 roku zespół Bernda Schustera wygrał bo bardzo defensywnej grze 0-1, a strzelcem zwycięskiego gola był Júlio Baptista. To zwycięstwo dało Madrytowi siedmiopunktową przewagę nad Barceloną w la Liga.
Ale tego meczu wielu z nas już nie pamięta, wielka część kibiców, zwłaszcza tych młodszych, nie ma o nim pojęcia. Od ostatniego triumfu Madrytu nad Barceloną na Camp Nou (pomińmy mecze na Bernabéu) minęło już tak wiele czasu, że mówi to samo za siebie. Barcelona w swoim domu jest potężna, a nawet Real Madryt nie potrafi jej pokonać. Zakończyła się era Rijkaarda i rozpoczęła era Guardioli, która trwa w najlepsze, a Barcelona nieustannie pokazuje Madrytowi gdzie jego miejsce. Pomimo niesportowej gry, z początku fizycznej, a teraz coraz bardziej agresywnej, która przeradza się w prawdziwe ataki nienawiści i zawiści.
A najlepszym tego przykładem były ostatnie Gran Derbi. Oezil padający na murawę przez uderzenie super silnej muchy, Coentrao powalający Messiego, a następnie szarpiący go za włosy, czy Pepe potykający się o cokolwiek znajdzie w pobliżu i depczący dłoń Messiego – to tylko kilka obrazków, które najbardziej zapadły w pamięć każdemu kto oglądał ten mecz. Drugi z wymienionych Portugalczyków zapracował solidnie na miano wroga publicznego numer jeden na Camp Nou i, jak powiedział Carles Rexach, lepiej żeby nie pokazywał się na stadionie jeśli nie chce przeżyć tego co Figo. No właśnie – Figo, Cristiano Ronaldo, Mourinho, a teraz Pepe i, być może, w przyszłości Coentrao – tych Portugalczyków culés nie znoszą z różnych powodów, ale to właśnie dla Pepe byłoby najlepiej na Camp Nou nie przybywać.
Mourinho twierdzi, że portugalski defensor zmaga się z urazem i nie wiadomo czy wystąpi w rewanżowym spotkaniu z Barçą. Co prawda odbył indywidualny trening we wtorek, podobnie zresztą jak Lass i Granero, do dyspozycji trenera nie będą natomiast leczący urazy Khedira i Di María. Skład Realu Madryt, sądząc po ostatnim klasyku, trudno przewidzieć, ale według AS-a Mourinho zrezygnuje z trójki defensywnych pomocników i wystawi ich dwóch, na występ mogą liczyć Oezil i Kaká, którzy dobrze zaprezentowali się w niedzielnym meczu z Bilbao, a także Marcelo, Varane czy Arbeloa i oczywiście Cristiano Ronaldo. W ataku Benzema albo Higuaín, a bardziej prawdopodobny jest występ tego drugiego.
Madryt wyjdzie na murawę Camp Nou nastawiony na zwycięstwo i będzie chciał grać ofensywnie i agresywnie od początku, tak jak podczas pierwszego meczu ligowego w tym sezonie. Jeśli jednak Barcelona zagra w swoim stylu i obezwładni Madryt, droga do półfinału stanie otworem, a morale zespołu ze stolicy Hiszpanii zostaną podłamane, co Blaugranie doda tylko skrzydeł w ligowej remontadzie. To mecz o coś więcej niż tylko awans do finału i trzeba postarać się aby bezradność Realu Madryt na Camp Nou trwała nadal.
Natalia Muczyńska (DumaKatalonii.pl): FC Barcelona ma bramkową i psychiczną przewagę nad Realem Madryt. Wydaje się, więc, że nie powinno być problemów z awansem do półfinału. Piłkarze Guardioli na pewno nie zignorują rywala i wyjdą na murawę bardzo zmotywowani i żadni zwycięstwa. Mój typ: 3 – 1.
Ewelina Kwit (BlogFCB.com): El Clásico zawsze jest pełne emocji, a drugie w przeciągu tygodnia będzie na pewno niesamowite. Barcelona z dwoma golami strzelonymi Madrytowi na wyjeździe jest w zdecydowanie lepszej sytuacji. Z drugiej strony znając Real nie podda się on łatwo, zatem będziemy świadkami nie lada widowiska. Mam nadzieję, że Leo odegra się Pepe za to, co zrobił w ostatnim spotkaniu i strzeli do bramki rywali niejeden raz. Ostatnio świetnie spisuje się Alexis, także liczę, że on również wpisze się dziś na listę strzelców. Obstawiam wynik 3:1 dla Blaugrany.
Źródło: Własne/BlogFCB.com