Kontynuujemy spisywanie przemyśleń z pierwszego meczu FC Barcelony z Bayerem Leverkusen. Dziś skupimy się na tym kogo zabrakło od początku, dzięki czemu wynik tego spotkania mógł być całkowicie inny.
Gdyby Kiessling wyszedł w podstawowym składzie…
Stefan Kiessling nie ma wysokiej formy przez cały sezon, co poważnie wpływa na poczynania zespołu z Leverkusen. Odkąd zdobył 21 bramek w 33 meczach Bundesligi w sezonie 2009/10, Kiessling nie potrafi uczynić tego ponownie. W tym sezonie w 28 spotkaniach zdobył zaledwie pięć bramek.
Ale w obliczu kontuzji Erena Derdiyoka i pomysłu Dutta na grę jednym wysuniętym napastnikiem, na boisku od początku spotkania powinien znaleźć się właśnie Stefan Kiessling a nie Andre Schurrle.
Schurrle to z pewnością utalentowany zawodnik, ale jego 183 centymetry i 74 kilogramy mocno utrudniają mu grę na pozycji samotnego napastnika, zwłaszcza przeciwko obrońcom Pucharu Europy. Szansę na to powinien otrzymać Stefan Kiessling, który ma lepsze warunki fizyczne – mierzy 186 centymetrów i waży 81 kilogramów.
Nikogo nie zaskoczyłot to, że Schurrle był niemal niewidoczny w grze Bayeru, podczas gdy Kiessling był niemalże stałym zagrożeniem dla obrony Dumy Katalonii praktycznie odkąd tylko wszedł na boisko. Krótko po zameldowaniu się na placu gry był bliski zdobycia gola wyrównującego po tym jak doskoczył do piłki dośrodkowanej z rzutu wolnego przez Gonzalo Castro.
Powinien był dostać szansę gry w całym spotkaniu i możemy spodziewać się tego, że Robin Dutt postawi na niego w meczu rewanżowym.
Dziś ukaże się ostatnia, podsumowująca część.
Czego nauczyliśmy się w meczu z Bayerem? Część I
Czego nauczyliśmy się w meczu z Bayerem? Część II
Czego nauczyliśmy się w meczu z Bayerem? Część III
Źródło: BleacherReport.com