Były piłkarz Barcelony, Henrik Larsson udzielił wywiadu na antenie Canal+, w którym mówił o wspomnieniach za czasów gry w Dumie Katalonii.
Szwed opowiedział o niektórych najważniejszych wydarzeniach w swojej karierze, zwłaszcza, kiedy reprezentował barw Barçy: „Punktem kulminacyjnym w mojej całej przygodzie z piłką nożną było wygranie Ligi Mistrzów z Barceloną. Jest to najbardziej wartościowy tytuł dla piłkarza, a mi udało się go osiągnąć, mając 34 lata. To było fantastyczne.”
Przybycie na Camp Nou dopiero w 2004 roku wiązało ze sobą wiele korzyści, niż można było się spodziewać. „Myślę, iż dobrze, że trafiłem do Barcelony tak późno. Miałem łatwiej, ponieważ nie było w stosunku do mnie zbyt wielkich oczekiwań. W składzie byli przecież tacy zawodnicy, jak: Ronaldinho, czy Eto”o” – powiedział Larsson, który przeżył świetne chwile m. in w Feyenordzie oraz Celticu Glasgow.
Kiedy Henrik dołączył do Barcelony potrzebował trochę czasu na zaaklimatyzowanie się w nowym środowisku, nowym zespole. „Pamiętam, że bardzo trudno było mi się przyzwyczaić do gry o godzinie 22. Również, gdy zawitałem w stolicy Katalonii, zdałem sobie sprawę z jakości tej drużyny. To było coś niesamowitego, coś czego nie zaznałem w innych klubach, mimo wielkiego szacunku do moich wcześniejszych zespołów i kolegów, w porównaniu do jakości Barçy, była to duża różnica”.
Były napastnik wspomniał także o swoich znajomych z Barçy. „Bez wątpienia jednym najlepszych graczy na świecie był Ronaldinho. Nie zdawałem sobie jednak sprawy jak niesamowity jest Xavi Hernandez. Sądzę, że to właśnie Xavi jest najlepszym piłkarzem z jakim miałem zaszczyt grać. Jego ruchy, sposób gry w pilkę, panowanie nad futbolówką.. on po prostu nigdy jej nie traci! Zawsze wie co zrobić z piłką. Szwed wypowiedział się również o Don Andrésie Inieście: „Kiedy przybyłem do Azulgrany, Iniesta właśnie zaczynał powoli eksplodować talentem piłkarskim. Myślę jednak, iż najwięcej nauczyłem się od Xaviego, ale Iniesta ma podobny styl do niego.. to było niesamowite grać z nimi w jednym zespole.”
Najgorszym momentem Larssona w Dumie Katalonii było doznanie poważnej kontuzji kolana w pojedynku z Realem Madryt. „Przez kilka dni do głowy przechodziło mi wiele myśli.. rozważałem nawet zakończenie kariery. Wiedziałem, że uraz jest poważny, a ja już nie należę do młodych piłkarzy..” Henrik postanowił jednak zostać w Barcelonie na jeszcze jeden sezon. Okazało się, że to była świetna decyzja. W sezonie 2005/2006 FC Barcelona odniosła zwycięstwo w Lidze Mistrzów, a Larsson miał w tym duży wkład. „Podejrzewam, że ludzie lubili mój styl gry. Nie porównuję się do takich graczy, jak Ronaldinho, Messi, Laudrop. To światowej klasy zawodnicy. Nie miałem takich umiejętności jak oni, ale fani wiedzieli, że zawsze dawałem z siebie wszystko.”
Gdybyśmy mieli wybierać najlepszą chwilę w karierze Henrika Larrsona, odpowiedź jest jasna – finał Ligi Mistrzów z roku 2006. „Nadal z chęcią wspominam ten mecz. Po pierwsze, nie wiedziałem, czy w ogóle wejdę na boisko. Dzień przed spotkaniem odbyłem dobrą w moim wykonaniu sesję treningową. Wystarczyło mi jedynie kilka minut gry w tak ważnym starciu. Każdy piłkarz chciałby znaleźć się w takiej sytuacji, szczególnie w moim wieku” – przyznał wielokrotny reprezentant swojego kraju. „Kiedy dostałem szansę w drugiej części gry, miałem tylko jedno w głowie: spróbować naprawić to, co zepsuliśmy, samemu strzelając gola albo pomóc koledze, aby jemu tak sztuka się udała”. Larsson miał wielki udział w zwycięstwie Barcelony, zaliczając asystę przy trafieniu Samuela Eto”o, a następnie Juliano Belletiego. W ten sposób, Duma Katalonii wygrała Ligę Mistrzów po długim okresie oczekiwania, bo aż od 1992 roku.
Źródło: TotalBarça.com