W nowym wydaniu magazynu „Hospital Jove” możemy przeczytać wywiad z Érikiem Abidalem. Piłkarz poruszył w nim między innymi kwestie zdrowotne.
„To było dziesięć trudnych dni” – wyjaśniał „Abi”, wspominając swój pobyt w szpitalu. Według niego najlepiej jest ignorować lekarzy i „wierzyć w pozytywne rzeczy”. Francuz podkreślał jak istotne dla niego było wsparcie od rodziny i przyjaciół. Abidal od czasu walki z rakiem zaczął inaczej pojmować szczęście. „Dla mnie szczęściem jest moja rodzina i przyjaciele, czuję się szczęśliwy widząc jak moje dzieci dorastają. I przede wszystkim cieszę się każdą chwilą” – wyznał.
Éric Abidal poświęcił też trochę czasu na rozmowę na temat Barçy, która jest według niego naprawdę „więcej niż klubem”. Reprezentant Francji zdobył z Dumą Katalonii trzynaście tytułów, a jeden z nich – puchar Ligi Mistrzów, mógł świętować w szczególny sposób. „Abi” uniósł do góry trofeum tych najbardziej prestiżowych europejskich rozgrywek. „Dla mnie to było jak prezent, byłem po operacji wycięcia guza wątroby i nie przypuszczałem, że zagram. To był najważniejszy i najbardziej ekscytujący moment w mojej karierze. Nie mogłem przestać dziękować „Puyiemu” i całej drużynie” – zapewnił.
Obrońca FC Barcelony został także zapytany o to co czuł kiedy strzelił pierwszą bramkę w koszulce Blaugrany. „Byłem bardzo szczęśliwy, bo wszyscy na to czekali i widziałem, że moi koledzy też się cieszyli. Nie spodziewałem się, iż strzelę gola, bo moim zadaniem jest defensywa, nie atak” – powiedział. „Abi” mówił również o swojej drugiej bramce, w spotkaniu z Realem Madryt. „To był mecz na Camp Nou i to było bardzo ważne spotkanie” – stwierdził krótko. Kto by pomyślał, że Francuz strzeli swoją drugą, i ostatnią jak na razie, bramkę dla Barcelony właśnie na Santiago Bernabéu, która zadecydowała o awansie Azulgrany do półfinału Copa del Rey.
Źródło: Sport.es