Sędzia z Madrytu nie miał wpływu na ostateczne zwycięstwo, ale nie udało się mu także powstrzymać ostrej gry Racingu Santander.
Debiut Del Cerro Grande, jako sędziego spotkania FC Barcelony, nie będzie miało poważniejszych konsekwencji. Ostatecznie mecz zakończył się zwycięstwem Katalończyków, a ewentualne nie korzystne decyzje nie wpłynęły na zdobycie trzech punktów. Można jednak stwierdzić, że arbiter w tym spotkaniu był trochę zbyt pobłażliwy dla zawodników gospodarzy.
Końcowe statystyki pokazują, że piłkarze z Santander dopuścili się 20 faulów i otrzymali 6 żółtych kartek. Jednakże te dane nie ukazują surowości w grze Racingu. Pierwszym z nich jest brutalne wejście Babacara. Napastnik odbił ślady swoich korków na kostce Sergio Busquetsa w 23. minucie spotkania. Faul ten zasługiwał na czerwoną kartkę. Cerro Grande wręczył mu tylko żółtą. Nie było jednak już więcej okazji, aby grać w przewadze. Drużyna Alvaro Cervera faulowała, ale w granicach „rozsądnych”.
Dużo zamieszania było także w polu karnym Racingu. Mimo tego, że jedna „jedenastka” została podyktowana za faul na Cesku. Jednakże była to „gorąca strefa” boiska.
W 17. minucie Sergio Busquets spotkał się z „uściskiem” zawodnika drużyny przeciwnej. Powtórki nie pozostawiają możliwości. Kolejną ignorowaną sytuacją była ta z 68. minuty, a tym razem „kozłem ofiarnym” był Andrés Iniesta. Znowu sędzia nie wskazał na wapno.
Niezależnie od tych sytuacji, decyzje sędziego nie wpłynęły ostatecznie na trzy punkty dla FC Barcelony. Pokazuje to jednak, że piłkarze z Santander nie mieli na celu gry w piłkę, a jedynie powstrzymywanie ataków gości – zbyt często kończyło się to jednak faulem. Sześć żółtych kartek to zdecydowanie za mało.
Źródło: Sport.es