Wróćmy jednak do głównego tematu mojego felietonu. Poziom sędziowania w La Liga sięgnął dna. To samo tyczy się najważniejszych przedstawicieli ligi. Czytam sobie dzisiaj wypowiedź rzecznika Komitetu Technicznego Arbitrów, szanownego pana José Ángela Giméneza i oczom nie wierzę. Z jego wypowiedzi jednoznacznie wynika, że ten Komitet bierze pod uwagę tylko te sprawy, o których głośno mówi się w mediach. W skrócie, według tego człowieka, reprezentującego poważną bądź co bądź i legalną organizację, żeby rozpatrzeć jakąś sprawę, przeciętny zjadacz chleba musi doświadczyć takiej oto sytuacji: otwiera gazetę – widzi kontrowersyjną wypowiedź Piqué na temat sędziego. Telewizja? To samo. Internet? Oczywiście. Może nawet ta informacja musi pojawić się w lodówce. Hipokryzja tego całego środowiska sędziowskiego sięga zenitu. Brzydzę się taką ligą. Ligą równych i równiejszych. Idąc tokiem rozumowania hiszpańskich odpowiedników „leśnych dziadków” z PZPN-u, nie każdy może liczyć na sprawiedliwość. Wyobraźmy sobie hipotetyczną sytuację. Ostatni w tabeli Real Saragossa gra w kolejnym meczu o życie z Barceloną. 90. minuta, sędzia nie widzi ewidentnej ręki piłkarza Dumy Katalonii w swoim polu karnym i nie dyktuje rzutu karnego. Zawodnicy Realu protestują, reklamują nieczyste zagranie, jednak na arbitrze robi to takie wrażenie jak na Witaliju Kliczce, „okładanemu” ciosami przez ośmiolatka. Bo przecież piłkarz Saragossy, Granady czy jakiegoś innego mniej znanego klubu nie może być tak samo traktowany. Taki przypadek jest mało medialny, wiadomo. Z takim podejściem ta liga nie zajedzie daleko. Ona sama się unicestwi. Kibice stracą zaufanie, przestaną oglądać reżyserowaną szopkę za duże pieniądze na Półwyspie Iberyjskim.
Nie wiem jak dalej będzie z La Ligą. Czy istnieje w niej korupcja? Cóż, nie mogę sobie tego wyobrazić. Nie potrafię. Przeciętny kibic hiszpańskich rozgrywek już nie raz łapał się w tym sezonie za głowę. Ktoś musi coś z tym zrobić. Jeżeli jakaś charyzmatyczna postać ze światka wpływowych osób, pełniących najważniejsze funkcje, nie podejmie zdecydowanych działań i nie uderzy pięścią w stół, to czarno to widzę. Jedno jest pewne – cierpliwość wielu fanów zaczyna się kończyć.
Źródło: Własne