Wygrana z Getafe i uplasowanie się tylko punkt za Madrytem, tuż przed ich ryzykowną i stresującą wizytą na Vicente Calderón, to cel nadrzędny Barcelony. Trzydziesta trzecia kolejka, która do niedawna miała być już dla wszystkich culés przypieczętowaniem końca marzeń, nagle okazuje się być dopiero początkiem emocji. Po sensacyjnym, bezbramkowym remisie Madrytu z Valencią, różnica między Królewskimi, a Barceloną stopniała do czterech punktów. Teraz zawodnicy José Mourinho czują na plecach oddechy Katalończyków, którzy bez skrupułów wygrywają w lidze jedno spotkanie za drugim.
Feralna porażka z Osasuną (3-2), która to oddaliła Barcelonę od Realu na dziesięć punktów, spowodowała, że Pep Guardiola szansę na obronę tytułu mistrza Hiszpanii uznał za praktycznie niemożliwą. Co więcej, robi to również dzisiaj, kiedy cztery punkty napełniają serca wszystkich kibiców. Podczas ostatnich pięciu kolejek, sześć z dziesięciu punktów udało się Realowi uszczknąć, a może inaczej – sześć punktów Real sam stracił. A przed nami Klasyk na Camp Nou, gdzie wszystko się może zdarzyć.
Najpierw jednak trzeba wygrać z Getafe, drużyną, której udało się przełamać niezwyciężoną Barcelonę w poprzednim meczu. Ów przegrany mecz na stadionie rywala, był pierwszym przegranym przez Barcelonę meczem w sezonie 2011/2012.
Cesc, który nie zagra jutro na Camp Nou z powodu zawieszenia za kartki, to tylko początek wątpliwych występów podczas meczu z Getafe. Z powodu bólów mięśniowych, niewiadomą są Gerard Piqué i Dani Alves. Andreu Fontas, Éric Abidal i David Villa są nadal wyłączeni ze składu z powodu kontuzji. Ibrahim Afellay, pomimo informacji o swoim rychłym powrocie do gry, nie dostał jeszcze zielonego świata.
Jeżeli Piqué i Alves nie zdążą wrócić do zdrowia na wtorkowy mecz, Guardiola będzie musiał sięgnąć po alternatywy. Martín Montoya powinien zastąpić Brazylijczyka, na lewej flance wystąpiłby Adriano, a na środku defensywy Pep postawiłby na Puyola i Mascherano.
Xavi i Iniesta, którzy odpoczywali w meczu z Saragossą, znów będą rządzić w środku pola. Wyżej Isaac Cuenca lub Cristian Tello mają szansę zastąpić Alexisa lub Pedro i akompaniować Messiemu w ataku.
Getafe jest gotowe do podjęcia walki i jak twierdzi trener, Luis Garcia, będzie walczyć z całych sił. Znając możliwości przeciwnika, zależy im na powtórce z poprzedniego meczu i mają chęć napsuć Barcelonie trochę krwi. Zespół z Getafe ma jeszcze szansę na marzenia o pucharach europejskich, gdyż znajduje się jedynie punkt niżej od, zajmującej szóstą pozycję, Osasuny.
Tak więc, po zwycięstwach na własnym stadionie z Realem Sociedad, Valencią i Sportingiem, wiedziona nadzieją drużyna z Getafe, jedzie na Camp Nou z podniesionym czołem. Nie chcą pozostać niezauważonymi, ale zamierzają powalczyć z najlepszą drużyną na świecie, która ma ligę na wyciągnięcie ręki.
Patryk Gęsicki (DumaKatalonii.pl): FC Barcelona na Camp Nou czuje się jak ryba w wodzie. Natomiast Getafe na wyjazdach prezentuje się blado. Pomimo braków kadrowych w drużynie gospodarzy, nic nie wskazuje na to, że we wtorkowym spotkaniu dojdzie do niespodzianki. Duma Katalonii musi wygrać to spotkanie by utrzymać nadzieje na końcowy triumf w La Liga. Mój typ: 5:1.
Remigiusz Kwiatkowski (BlogFCB.com): Mecz z Getafe to z pewnością jeden z trudniejszych w końcówce sezonu. Barcelona nie może sobie pozwolić na porażkę. Grę Dumy Katalonii napędzają wpadki Realu. Są w gazie, ewidentnie. Strata punktów z Getafe, tak jak miało to miejsce w pierwszej części sezonu, nie wchodzi w grę. Obstawiam 3-1 dla Barcy.
Źródło: Własne/BlogFCB.com