Jak donosi brytyjski tabloid The Sun, wieczorem przed meczem z Chelsea Dani Alves i Leo Messi wdali się w zatargi z kibicami w Grosvenor House Hotel, co zmusiło do interwencji miejscową policję. Ile w tym prawdy, a ile fikcji?
19-letni James McWatt wpadł na Messiego na hotelowym korytarzu i poprosił go o podpisanie koszulki Barçy, którą specjalnie kupił. Kiedy Argentyńczyk miał zacząć ją podpisywać, w paradę wszedł mu Dani Alves i zaczął krzyczeć na cały głos. Na korytarz wyszli Pinto, Adriano, Thiago i Alexis, a interweniować musiała klubowa ochrona.
Wideo nakręcone przez Jamesa pokazuje zawodników kłócących się z kibicami, do momentu, w którym Dani Alves żąda zaprzestania nagrywania. Chwilę później przybyli policjanci, przepytali Jamesa i jego dwóch kolegów, a następnie siłą wyprowadzili ich z hotelu.
Pochodzący z Manchesteru James udał się do Londynu na zakupy i zauważył, że w tym samym hotelu zatrzymali się zawodnicy. On i jego dwaj koledzy, 18-letni Ryan Hill i 21-letni Steve Carruthers kupili koszulki Messiego z nadzieją, że spotkają go i będzie mógł je podpisać.
Jak powiedział James, Messi „miał to właśnie zrobić, kiedy Dani Alves złapał go za rękę i zaczął krzyczeć: „nie!”. Nachodził na nas psychicznie, krzyczał coś po hiszpańsku. Odszedłem, a kiedy usłyszałem, że robi się naprawdę gorąco, zacząłem wszystko nagrywać”.
„Wróciliśmy do naszych pokoi, ale potem służba hotelowa i dwóch policjantów powiedziało nam, że Barcelona nie życzy nas sobie tutaj”, dodał.
James powiedział, że on i jego koledzy dostali dożywotni zakaz wstępu do hotelu i mają wyjść. Dodał, że „nie byliśmy pijani ani się nie awanturowaliśmy, byliśmy po prostu podekscytowani mogąc spotkać Messiego. Ale ten incydent jest niewiarygodny. Zniknął cały mój szacunek do Barcelony”.
Policjanci powiedzieli, że „nie złożono żadnych skarg ani nikogo nie aresztowano”. Potwierdził to rzecznik hotelu: „W ten incydent zaangażowanych było mało osób. Czwórka gości została poproszona o wyjście i zrobiła to w spokoju”.
Nie wiadomo czy ów incydent jest prawdą, ale pamiętajmy, że może być to zwykła prowokacja kibiców chcących rozproszyć Barçę przed Gran Derbi lub dosyć niesmaczna próba zareklamowania się wspomnianego hotelu. Jeżeli jednak ma okazać się to prawdą, to warto zaczekać na oficjalne stanowisko FC Barcelony w tej sprawie.
Źródło: The Sun/Własne