Szkoleniowiec FC Barcelony poskąpił słów, był jednak hojny w gestach i po meczu z Chelsea Londyn wyraził swoje przywiązanie do zespołu. Przed udaniem się na pomeczową konferencję prasową Guardiola pocieszał każdego zawodnika i pracownika sztabu technicznego.
Po porażce w dwumeczu z Chelsea Pep Guardiola był „dotknięty”. Nie z powodu gry i postawy jego zawodników, to było nie do zarzucenia. Także nie z powodu swojego planu i przygotowanej na ten mecz taktyki. Był „dotknięty” po prostu wynikiem, ponieważ wiedział o pragnieniu dotarcia do finału Ligi Mistrzów jaki żywiło całe barcelonismo.
Jego „ogromny smutek”, jak to ujął później na konferencji prasowej, nie przeszkodził mu, po raz kolejny, w okazaniu tego w jak zażyłych relacjach przebywa ze wszystkimi swoimi zawodnikami. Jak robi to po każdym meczu, udał się do szatni aby powiedzieć parę słów zawodnikom. Następnie podszedł do każdego i uściskał wszystkich z osobna. Niektórzy mieli łzy w oczach.
Potem Pep spotkał się ze swoimi najbliższymi współpracownikami aby przeanalizować grę. I to oni byli tymi, którzy pocieszali wtedy samego Místera. A on na konferencji prasowej okazał swoją naturalność i spokój. Cały proces zaszedł wewnątrz.
Źródło: Mundo Deportivo