Wczorajsza porażka Barçy z Realem zmniejszyła szanse na triumf w La Liga praktycznie do zera.
Cóż wczoraj Real był zdecydowanie lepszy i (niestety) muszę to przyznać. Praktycznie zaraz po meczu posypały się komentarze mówiące o winie Pepa Guardioli. Ale czy, aby na pewno trener FC Barcelony jest wszystkiemu winien? Fakt, piłkarze wyszli wczoraj zdecydowanie mało zaangażowani, po stracie pierwszej bramki długo nie mogli się pozbierać. Widać to było w nieudanych podaniach i mnóstwie strat w środku pola. Całkowitą bezradność doskonale było widać przy trafieniu Cristiano Ronaldo na 1:2. Wówczas cały zespół nie wierzył już w korzystny wynik. Mistrzostwo Hiszpanii jest już niemalże przesądzone…
Nie twierdzę, iż Pep Guardiola wykonywał swoją pracę nienagannie. Jednak opinie osób, które uważają, że Katalończyk jest głównym sprawcą słabszego sezonu są po prostu śmieszne.
Po pierwsze: słabe przygotowanie fizyczne i wyjazd na tournée. Za żadną z tych kwestii nie odpowiada bezpośrednio „główny” trener klubu. Przygotowanie fizycznym do sezonu zajmują się odpowiednie osoby zatrudnione w klubie. Guardiola może to jedynie nadzorować, ale nie ma tutaj zbyt dużego wpływu. Zespół zamiast cyklu przygotowawczego zdecydował się na tournée. W tej prawie końcowy głos zależał od prezydenta Sandro Rosella, który wolał zwiększyć wpływu klubu niestety kosztem gorszego przygotowania. Także również i w tym przypadku Guardiola nie jest winowajcą.
Po drugie: taktyka 3-4-3. Jak dobrze wiadomo większość zespołów boi się grać z Barceloną otwartego futbolu. Guardiola znalazł na to receptę zmieniając obrońcę na pomocnika, przez co cały zespół ma więcej szans w ataku. Na tle całego sezonu trudno winić trenera za taki zamysł, gdyż nie raz właśnie ustawienie 3-4-3 okazało się zbawienne.
W obecnym sezonie najbardziej brakuje solidnych zmienników. Po kontuzji Villi to Messi musiał wziąć na siebie ciężar strzelania bramek. Niestety sam Argentyńczyk to trochę za mało. Pomimo początkowej radości kupienia Cesca Fàbregasa, nie jestem w 100% do niego przekonany. Co prawda w pierwszych meczach sezonu grał wybornie, niestety im dłużej trwał sezon tym gorzej prezentował się wychowanek Blaugrany. Część kibiców nie rozumie zakupu Alexisa Sáncheza, moim zdaniem to jeden z najlepszych zakupów Barcelony w erze Pepa Guardioli. Chilijczyk jest niezwykle szybki, silny, potrafi sam sobie stworzyć sytuację bramkową. Kolokwialnie mówiąc: będą z niego ludzie! Podobnie sprawa ma się z Cristianem Tello. Chłopak ma dopiero 20 lat i nie można za szybko wprowadzić go do zespołu, gdyż może powtórzyć los Bojana, który nawet w Romie zasiada na ławce rezerwowych. Szczerze nie sądzę, że przebywający we Włoszech Hiszpan zagra jeszcze kiedykolwiek na miarę swojego talentu.
Sandro Rosell wprowadził politykę oszczędzania, jednak bez wzmocnień w przyszłym sezonie może nie być zbyt ciekawie (obym się mylił). Prezydent FC Barcelony czy chce czy też nie musi sypnąć groszem. Jak pokazuje ten sezon niestety wszystkich dziur nie da się uzupełnić tylko i wyłącznie zawodnikami z La Masii.
Cóż pozostają jeszcze, co najmniej dwa trofea do zdobycia, jednak we wtorek należy wygrać z Chelsea. Guardiola będzie musiał dokonać metamorfozy w psychice swoich zawodników, jednak robił to już wielokrotnie, dlatego o to nie ma się, co martwić. Również zwycięstwo w finale Copa del Rey jest w zasięgu ręki. Ten sezon nie jest jeszcze stracony! Trzeba wierzyć w swój zespół do końca. Dumni po wygranej, wierni po porażce. Barcelona to więcej niż klub. Pokażmy, że jesteśmy dla nich tym samym, czym ona dla nas. Visca el Barça i Visca Catalunya!
Źródło: własne Zdjęcie: Mundodeportivo.com