Nie minęły jeszcze emocje po półfinałowych pojedynkach w Lidze Mistrzów, a już w sobotę kolejny wielki piłkarski spektakl, tym razem w na własnym ligowym podwórku, na Camp Nou, gdzie Barcelona podejmie Real Madryt.
Cóż, w ostatnich miesiącach ciężko stwierdzić, czy można nazwać starcie Barcelony z Realem wyjątkowym. Wystarczy zauważyć, że obie drużyny w tym sezonie mierzyły się ze sobą już pięć razy. Niemniej jednak to będzie bezpośrednia bitwa o mistrzostwo Hiszpanii. Królewskim do niemalże zaklepania sobie czempionatu wystarczy tak naprawdę remis, bowiem wtedy utrzymają cztery punkty przewagi nad swoim odwiecznym rywalem. Barça tymczasem za wszelką cenę musi ten mecz wygrać, żeby w ogóle jeszcze myśleć o obronieniu tytułu.
Przed meczem naprawdę bardzo wiele przemawia za zespołem Josepa Guardioli. Po pierwsze, za kadencji Pepa Barça nigdy nie przegrała z Realem w lidze, notując 6 zwycięstw i remis. W pozostałych rozgrywkach także nie jest źle, gdyż piłkarze ze stolicy Katalonii ulegli swojemu przeciwnikowi tylko jeden jedyny raz, i to po dogrywce – w finale Pucharu Króla w zeszłym sezonie. Nie ulega wątpliwości, że Barça ma po prostu patent na Los Blancos, patent, którego aż żal byłoby i tym razem nie wykorzystać. Po drugie Blaugrana notuje ostatnio znakomite wyniki w La Liga, dzięki czemu (a także oczywiście wpadkom Realu) potrafiła zmniejszyć stratę z dziesięciu do czterech ‘oczek’. W tej chwili Duma Katalonii notuje serię 11 zwycięstw ligowych z rzędu, podczas gdy „Królewscy” od czasu do czasu notują jakąś wpadkę, ale także i oni nie przegrali od 17 spotkań, czyli od porażki z Barceloną na Bernabéu.
Jak dobrze wiemy, w środę Barcelona przegrała w Londynie z tamtejszą Chelsea w pierwszym meczu półfinałowym Ligi Mistrzów 1-0. Czy jednak to powinien być powód do obaw dla Culés? Nie sądzę, gdyż to był typowy wypadek przy pracy. Rywal niemalże przez cały mecz nie miał nic do powiedzenia, ale za to miał po swojej stronie opatrzność, co wykorzystał do perfekcji. Jedyna akcja The Blues zakończyła się bramką Drogby, podczas gdy piłkarze Barcelony doszli do 6-7 wymarzonych okazji strzeleckich, ale za każdym razem brakowało albo skuteczności, albo po prostu szczęścia. Przebieg i tempo tamtego meczu sprawiają jednak, że piłkarze Guardioli tego meczu za bardzo w nogach nie będą mieli, co jest kolejną przewagą Barçy przed El Clásico. Ponadto, co ważne, zespół Guardioli nareszcie omijają kontuzje. Przed sobotnim meczem wykluczony jest jedynie występ Davida Villi, a ponadto na niewielki uraz narzeka Alexis Sánchez. Ale czy kiedykolwiek ów ‘niewielki uraz’ wykluczył ważnego piłkarza Barçy z Gran Derbi?
Cieszyć się także może José Mourinho, który na braki kadrowe narzekać nie może i z pewnością wystawi do boju swój najsilniejszy skład. Madryckie źródła podają, że może pokusić się o duet Kaká-Özil już od pierwszych minut. Kiedy ci dwaj zawodnicy wybiegli na murawę w wyjściowym składzie, Madryt nie przegrał ani razu – zremisował 2 mecze i wygrał ich 10. Pamiętajmy jednak, że to tylko statystyki, a na boisku nie grają liczby tylko zawodnicy. Ale jeśli już o statystykach mowa, warto zapoznać się z kilkoma ciekawszymi w multimedialnej formie:
Ostatnimi czasy Real Madryt lepsze wyniki przeplata słabymi, co pozwoliło Barcelonie zredukować dziesięciopunktową stratę do zaledwie czterech punktów. Po dwóch marcowych remisach w 28. i 29. kolejce (w których madridistas bramki tracili niemal w taki sam sposób) i zwycięstwach Barcelony, Katalończycy przybliżyli się do lidera na sześć punktów. Później Madryt urządził sobie goleady z Sociedad i Osasuną (5-1 i 1-5 odpowiednio) aby na początku kwietnia zremisować bezbramkowo z Valencią, co pozwoliło Barcelonie przybliżyć się na cztery punkty.
Szczęśliwie dla nas także zespół Mourinho zawiódł w ostatnim meczu Ligi Mistrzów. Będący jednym z faworytów do końcowego triumfu Real Madryt uległ na wyjeździe Bayernowi Monachium 2-1. Najpierw Ribéry zdobył gola z rzutu rożnego (a z takich bramek w Gran Derbi dobrze znany jest chociażby Carles Puyol), ale wyrównać zdołał Cristiano Ronaldo uderzając piłkę z najbliższej odległości. W ostatniej minucie meczu Lahm popędził prawą stroną boiska i dograł do Gómeza, który zdołał pokonać Ikera Casillasa. Warto wspomnieć, że w tym meczu Real Madryt nie grał wcale najlepiej, a Bayern zwyciężył zasłużenie.
Zarówno Barcelona jak i Madryt muszą odrabiać niekorzystny wynik z pierwszego meczu, a kibice obu zespołów nie wyobrażają sobie innego rozwiązania niż awans swojego zespołu do finału. Z tego powodu mogłoby się wydawać, że Madryt będzie chciał się oszczędzać aby dokonać remontady w środę (co teoretycznie byłoby rozsądne). Podobnie Barcelona – według wielu liga jest już nie do zdobycia, więc bardziej opłaca się skupić na Lidze Mistrzów i Copa del Rey. Nic jednak bardziej błędnego i prawdziwy kibic Barçy czy Madrytu nie ma prawa tak powiedzieć.
Każdy Culé i każdy Merengue zna otoczkę towarzyszącą El Clásico, każdy z nas wie, że jest to więcej niż mecz. Nikt tutaj nie będzie odstawiał nogi (a już na pewno nie Pepe i Marcelo), każdy będzie chciał dać z siebie sto procent. Powtarzał to także Aitor Karanka, który – tradycyjnie już – wziął udział w przedmeczowej konferencji prasowej zamiast José Mourinho. „Na Camp Nou zrobimy wszystko, nie odpuścimy. Postaramy się kontrolować wszystko co mamy w naszych rękach, nie mamy powodu do zmian”, powiedział odnosząc się też do sposobu w jaki Madryt Mourinho gra z Barceloną.
Na koniec warto przypomnieć sobie jeszcze o ostatnim ligowym El Clásico na Camp Nou i niech żałuje ten, kto nie pamięta słynnej manity! Prawdziwy koncert dała tej nocy Blaugrana i upokorzyła Real Madryt tak mocno, że José Mourinho wstydził się wyjść z ławki. Strzelcami bramek byli Xavi, Pedro i dwukrotnie Villa, a dzieła zniszczenia dopełnił Jeffren. Lepiej jednak zobaczyć wszystko na poniższym filmie, który doskonale oddaje atmosferę z tego meczu. Obyśmy dziś świętowali równie udany mecz co rok temu!
Przemysław Kasiura (BlogFCB.com): Oba zespoły podejdą do spotkania z równomiernym zaangażowaniem. Dodatkowo atmosfera po przegranych półfinałach jeszcze bardziej narobiła smaku na zrehabilitowanie się. A co może najlepiej podnieść morale, jak nie zwycięstwo z odwiecznym rywalem? Jeśli Barça zagra swoje, to co zawsze grała na Camp Nou, to będzie 3:1.
Anita Nowicka (DumaKatalonii.pl): Nie mogę się już doczekać godziny 20:00. Każdy czeka na ten wieczór, na ten wielki mecz, na piękne widowisko. Wierzę że nasi pokażą po raz kolejny że są lepsi mimo straty punktowej i wtedy zrobimy wszystko żeby Liga była nasza. Camp Nou to nasza twierdza. Jeśli zagramy swoje i wykorzystamy chociaż połowę sytuacji strzeleckich to Real wyjedzie z ciężkim bagażem bramek. Mój typ: 2-1
Źródło: Własne/BlogFCB.com