Dziś FC Barcelona zmierzy się z Rayo Vallecano w meczu, który będzie pierwszym spotkaniem Dumy Katalonii odkąd Pep Guardiola oficjalnie potwierdził swoją decyzję o odejściu z Barçy. Liga jest już niemal przegrana i tylko cud mógłby przywrócić nam szansę na tytuł, której nie wykorzystaliśmy w meczu z Realem Madryt. Ale zawodnicy mają jeszcze o co grać. Bardzo szanują Pepa Guardiolę i z pewnością będą chcieli aby jego dotychczasowa przygoda na ławce trenerskiej Blaugrany zakończyła się w najlepszy możliwy obecnie sposób.
Pep znany jest ze swojej wiary w zawodników z cantery. Od 2008 roku dał zadebiutować w pierwszym zespole ponad dwudziestce młodych wychowanków, a piłkarze tacy jak Busquets, Pedro i Cuenca są już związani umowami z seniorską drużyną FC Barcelony. Dlatego też możemy spodziewać się, że Guardiola da odpocząć podstawowym zawodnikom takim jak Messi, Busquets czy Iniesta, a swoje szanse otrzymają ci, którzy pełnią w drużynie role głównie zmienników, piłkarze kontuzjowani i zawodnicy rezerw. Dużo czasu na boisku powinni spędzić zawodnicy tacy jak Afellay, Keita, Thiago, Adriano, Bartra, Tello i Montoya.
Czy Guardiola da poprowadzić Tito Vilanovie zespół w dzisiejszym meczu? Wątpię w to, jednak z pewnością będzie, jak zawsze, sugerować się doradami swojego asystenta, który w lipcu przejmie obowiązki Guardioli i poprowadzi zespół samodzielnie. Wtedy role się zamienią, a Pep obiecał, że w razie potrzeby będzie mógł wspierać Tito z zewnątrz. Jednak teraz kiedy w sezonie ligowym nie gramy już praktycznie o nic, można przećwiczyć różne taktyki, od gry czwórką obrońców do piątki w pomocy – co tylko Pepowi przyjdzie żywnie do głowy.
Może i zawodnicy są mniej lub bardziej podłamani decyzją Guardioli, jednak wątpliwości nie pozostawia fakt, że głównym zadaniem do końca sezonu są zwycięstwa we wszystkich meczach jakie pozostały. Jednak to, że nie gramy o nic mija się trochę z prawdą. Warto zauważyć, że Barça Guarioli pod koniec tej „ery” może pobić jeszcze kilka rekordów. Jednym z nich jest zdobycie 106 goli w la Liga (obecnie zespół ma 97 zdobytych bramek), a inny podobny rekord już został pobity – Barça ma 170 goli we wszystkich rozgrywkach na pięć meczów do końca sezonu. Do tego Blaugrana w tym sezonie ma wspaniałe statystyki na Camp Nou i warto je polepszyć jeszcze bardziej – 65 zdobytych goli i tylko 10 straconych.
Jest jednak coś co Messiego powinno motywować dodatkowo – walka o Złotego Buta i tytuł Pichichi. W tym sezonie Leo zdobył w Lidze 41 bramek, a tylko o jedną więcej ma Cristiano Ronaldo. Argentyński crack zdobył w tym sezonie aż 63 gole i ma tylko o cztery mniej od osiągnięcia Gerarda Mullera z sezonu 1972/73. Więcej niż 67 goli nie zdobył jeszcze nikt.
Po drugiej stronie boiska znajdziemy Víctora Valdésa, który ma na koncie już cztery trofea Zamora i jest na najlepszej drodze do zdobycia piątego takiego wyróżnienia. W tym sezonie ligowym jest on najlepszym bramkarzem tracąc 26 goli w 34 spotkaniach (średnia 0,76 na mecz). Jeśli katalońskiemu portero uda się zdobyć tę nagrodę piąty raz w karierze, wyrówna on osiągnięcie legendarnego bramkarza FC Barcelony, Antoniego Ramalletsa.
Przedstawmy jeszcze krótko naszego rywala, Rayo Vallecano – zespól ze stolicy Hiszpanii zajmuje obecnie 15. lokatę w tabeli Primera División. Ostatni raz obie ekipy grały ze sobą ligowy mecz 29 listopada ubiegłego roku. Duma Katalonii rozbiła wtedy madrycki klub 4:0.
Rayo nie jest fantastycznym zespołem, o czym świadczy pozycja w tabeli. Drużyna nie charakteryzuje się jakąś specjalną skutecznością rozegranych spotkań u siebie. Z 16 meczów, jakie klub zagrał na własnym obiekcie było 8 zwycięstw i 8 porażek.
Michu, gwiazda drużyny i jednocześnie najlepszy strzelec Rayo wypowiedział się na temat czekającego ich pojedynku. Przyznał on, że z pewnością do łatwych i przyjemnych należał on nie będzie, bo Barcelona przyjedzie do stolicy i wejdzie na murawę Estadio de Vallecas po to by zwyciężyć. Michu zdaje sobie sprawę, że wywalczenie w tym meczu jakichkolwiek punktów nie będzie łatwe. Pomocnik Rayo dodał również, że „Będzie tu świetny zespół. Musimy być ostrożni i zagrać na sto procent”.
Trener Rayo, Jose Ramon Sandoval, powołał osiemnastu graczy na mecz z Barceloną. Są to: Cobenno, Joel, Pulido, Diego Costa, Diego Benito, Trashorras. Lass, Delibasic, Míchel, Rober (nr 38), Movilla, Pacheco, Michu, Tamudo, Tito, Arribas, Aitor Nunez (nr 39), Diamanka. Z powodu urazów w spotkaniu nie wystąpią Javi Fuego, Armenteros i Piti Sueliton. Labaka i Casado z kolei pauzują za kartki.
Przeciwnik z pewnością będzie chciał w niedzielę wykorzystać trudny okres Barcelony i wynieść z meczu najwięcej jak się da. Ideałem byłyby trzy punkty, ale wyszarpanie choćby jednego w pojedynku z katalońskim gigantem ędzie dla Rayo nie lada osiągnięciem.
Rafał Dziwiński (DumaKatalonii.pl): Dzisiejszy mecz na pewno nie będzie należał do najłatwiejszych. Morale bliskie zeru po ostatnich porażkach a także decyzja o odejściu Pepa nie może wpłynąć korzystnie na grę zespołu. Mecz powinien być swojego rodzaju eksperymentem i testem dla Tito Vilanovy, któremu Pep zapewne w jakiejś części da poprowadzić drużynę tak aby na początku nowego sezonu nie tracić już żadnych punktów. Mój typ to 0:2.
Kuba Seweryn (BlogFCB.com): Cóż, nie spodziewam się wielkiego meczu Barcelony w niedzielę. Jej piłkarze dostali trzy potężne ciosy w ciągu tygodnia, jakimi były porażki z Realem i Chelsea, a także rezygnacja Josepa Guardioli ze stanowiska trenera z końcem sezonu. Jako że szanse na zwycięstwo w La Liga są już niemalże zerowe, Messiemu i spółce ciężko będzie znaleźć motywację do wspaniałej gry. To powinno wykorzystać Rayo, które na własnym stadionie gra dobrze i które stać na zdobycie punktu w tym meczu, szczególnie że ten punkt niemalże przesądzi o utrzymaniu madryckiej ekipy. Mój typ: 1-1.
Źródło: Własne/BlogFCB.com