Pep Guardiola był absolutnym bohaterem podczas swojego ostatniego meczu na Camp Nou w roli trenera Barcelony. Kibice i zawodnicy złączyli się w tym spektaklu aby pożegnać wspólnie najlepszego trenera w całej historii Klubu.
„Przepełnia nas duma z sukcesów i ze sposobu w jaki zostały osiągnięte. Cieszyliśmy się wyjątkowym futbolem. Barça jest i będzie twoim domem”, powiedział Manel Vich tuż po zakończeniu spotkania między FC Barceloną a Espanyolem.
Guardiola został jedynym i wiecznym bohaterem dnia, który na zawsze wyryje się w pamięci samego trenera jak i reszty FC Barcelony. Pep w samotności stał na murawie i oglądał film, który przedstawiał najwspanialsze chwile z jego czteroletniej pracy jako trenera Dumy Katalonii. Były to bardzo radosne migawki: Rzym, Iniestazo, Klubowe Mistrzostwa Świata… Wyjątkowy etap, podczas którego Barça stała się punktem odniesienia dla światowego futbolu.
Pep nie zawahał się szukając swojego ojca na trybunach i pomachał do niego. Następnie udał się na środek boiska, a cały Camp Nou wprost ryknął „Guardiola, Guardiola”. Była to bardzo emocjonująca chwila, podczas której ze stadionowych głośników można było usłyszeć utwór „Que tinguem sort” (kat. abyśmy byli szczęśliwi) Lluisa Llacha. Piosenka ta jest jednym z ulubionych utworów Guardioli, a jej przetłumaczony fragment znajdziecie tutaj. Kiedy utwór się zakończył, Pep wziął do ręki mikrofon.
Jego najbardziej wrażliwe przemówienie
„Dziękuję życiu za ten dar. Dostąpiłem tego zaszczytu, podobnie jak i wy, ale byłem trochę bliżej tych fantastycznych piłkarzy. Nie wiecie nawet jak wielkiej miłości doświadczyłem. Uczucie bycia kochanym przez cztery i pięć lat… Nie wiecie jak wielkie odczuwam szczęście. Dziękuję wam wszystkim. Przede wszystkim tym najbliższym, którzy pracowali abyście mogli dobrze się bawić widząc codziennie piłkę nożną. Czułem się z wami naprawdę blisko.
Wiedzcie, że będę mocno za wami tęsknił. Tym, który traci w tym wszystkim najwięcej, jestem ja. Ale zostawiam was w najlepszych rękach. Pasy nadal są mocno zapięte, a ja odebrałem już to czego potrzebowałem, ale wy jeszcze nie skończyliście. To potrwa jeszcze naprawdę długo. Do zobaczenia wkrótce. Nigdy mnie nie stracicie”, powiedział Pep Guardiola.
Wtedy do akcji wkroczyli jego zawodnicy. Ci, którym towarzyszył i z którymi zdobył piłkarski szczyt. Oni także chcieli oddać mu hołd. Guardiola wiedział co się święci i za wszelką cenę chciał tego uniknąć, żartobliwie odepchnął nawet Puyola. Ale nie udało mu się. Zawodnicy dopadli Pepa i zaczęli go podrzucać, a za każdym razem gdy Guardiola znalazł się w górze, z trybun dochodził głośny krzyk „Pep! Pep!”. Potem trenerzy i zawodnicy zaczęli tańczyć w okręgu na środku boiska – tak samo jak tradycyjnie po zdobyciu każdego z tych trzynastu tytułów w złotym okresie Guardioli.
Na koniec Pep pożegnał się z Camp Nou. Ze środka murawy posyłał do fanów całusy, machał do nich i brawami dziękował za ich wsparcie, miłość i ciepło, których doświadczał przez ostatnie cztery lata. Te kilka sekund kibice Barcelony zapamiętają na zawsze.
Ale zawodnicy jeszcze nie skończyli, o nie! Gdy trener schodził z boiska, piłkarze utworzyli dla niego szpaler. Przez taki szpaler, przez taką drogę ostatnio przeszliśmy wszyscy, a prowadził nas Guardiola i jego zawodnicy. Dziś tą symboliczną ścieżką opuścił Camp Nou.
Źródło: Sport.es