Jeden z Louisem van Gaalem, pięć z Frankiem Rijkaardem i trzynaście z Pepem Guardiolą. Mówi się, że Xavi Hernández to zawodnik, który odniósł największe sukcesy w FC Barcelonie. W piątkowym Copa del Rey stanie przed szansą zdobycia swojego 20 trofeum.
Ma 32 lata i jeszcze sporo do zoferowania. W ciągu najbliższych 24 godzin może on powiększyć swoją kolekcję pucharów z 19 do 20. Gra od 14 sezonów i stał się już weteranem pierwszej drużyny. Pierwszy raz mógł świętować w sezonie 1998/99, kiedy FC Barcelona wygrała ligę, teraz prowadzi zespół od jednego do drugiego tytułu. O kim mowa? Xavi Hernández.
Po 18 trofeuów na swoim koncie maja Valdés, Puyol, Iniesta i Messi, którzy byli elementami traumatycznej zmiany w cyklu po pożegnalnym Rijkaarda.
Przyjaciele z Athletic Bilbao, jak Javi Martínez i Fernando Llorente, stają teraz na ich drodze. Jednakże FC Barcelona wie, jak pokonać „Lwy” w finale. Xavi jest obecnie drugim zawodnikiem w drużynie, który zdobył najwięcej goli (4) w walce o tytuł. Lepsi są tylko Messi i Pedo (po 9). Zdobył on gola w finale na Mestalla w 2009 roku, gdzie Katalończycy pokonali Basków 4-1.
Trzy miesiące później rozpoczął remontadę na San Mamés (1-2) w Superpucharze Hiszpanii. Jedenaście lat wcześniej w swoim debiucie jako piłkarz FC Barcelony strzelił gola Mallorce (4-0) – pierwszego ze swoich wszystkich 72 bramek. Strzelał także Santosowi w Klubowych Mistrzostwach Świata (4-0).
Jest specjalistą od finałów, rozegrał ich najwięcej, bo aż 14 w erze Guardioli. Został wybrany MVP finału Ligi Mistrzów w Rzymie. Jedyny finał, który opuścił to Sevilla 2010 (Superpuchar Hiszpanii).
Messi, Keita i Pedro mają ich na koncie 13. Co więcej, Xavi zdobył trzy tytuły z reprezentacją: Mistrzstwo Świata do lat 20 (1999), Mistrzostwa Europy (2008) i Mistrzostwo Świata (2012). W Sydney w 2000 roku wywalczył także srebrny medal olimpijski. W swojej karierze zawodowej ma, więc aż 22 tytuły. I jest tylko dwa tytuły od najbardziej utytułowanego piłkarza hiszpańskiego w historii. Do tej pory jest nim Paco Gent z 24 pucharami.
Źródło: MundoDeportivo.com