Po gładkim zwycięstwie na Vallecas nad madryckim Rayo Vallecano podopieczni Pepa Guardioli przystąpią do pojedynku z Málagą na Camp Nou. Wydawałoby się, że skoro Liga jest już niemal całkowicie zatopiona w objęciach stęsknionych białych ramion z Madrytu, Barcelona może sobie kolejne mecze odpuścić. Piłkarze Blaugrany nie rzucili nigdy ręcznika i nie poddawali się bez walki – nawet jeśli nieszczególnie im ona wychodziła.
Dzisiejsze spotkanie będzie przedostatnim meczem Barçy Guardioli na Camp Nou i pierwszym po ogłoszeniu przez Místera decyzji o odejściu z Klubu. Jego zawodnicy goleadą na Vallecas pokazali już, że dzielnie zareagowali na tę trudną i smutną wiadomość, a teraz pora na kibiców bordowo-granatowych. Atmosfera na stadionie powinna być radosna, taka żeby Guardiola poznał wdzięczność wszystkich culés za to co dał naszemu zespołowi. Ale mamy nadzieję na jeszcze większa fiestę – po zdobyciu Copa del Rey. Wtedy przyjdzie czas na pożegnanie z pucharem na otuchę, na ostateczne podsumowania – ale teraz trzeba skupić się na meczu z Málagą.
Dla piłkarzy Pepa Guardioli mecz ten będzie kolejnym sprawdzianem przed finałem z Athletic Bilbao. Víctor Valdés ma już zapewniony piąty w karierze tytuł Zamory, więc miejsca w wyjściowej jedenastce może być pewny José Manuel Pinto. Na przeciwległym biegunie trwa zażarta walka o tytuł Pichichi, o który biją się Lionel Messi i Cristiano Ronaldo. Ci wielcy zawodnicy zdobyli w Lidze już po 43 bramki. Na przestrzeni sezonów możemy zauważyć, że obaj gracze notują nieustanny progres – dwa lata temu Messi zdobył to wyróżnienie notując 34 trafienia, rok później nowym Pichichi został Cristiano zdobywając 40 goli. Teraz każdy z nich ma ich jeszcze więcej, a do rozegrania zostały cztery spotkania ligowe – czy próg 50 bramek zostanie przekroczony? Jedno jest pewne: ktokolwiek by nie wygrał i tak ustanowi nowy rekord.
Ale Barça to nie tylko Messi. W fantastycznym meczu z Rayo brylował Pedro Rodríguez i w końcu zrobił to czego wszyscy od niego oczekują – wykorzystał swoje sytuacje zdobywając dwa gole i zanotował asysty przy dwóch bramkach Messiego. Niby lepiej późno niż wcale, ale szkoda jednak, że Hiszpanowi stare dobre czasy nie przypomniały się kilka meczów wcześniej. W tym meczu z bardzo dobrej strony pokazał się także pupil Guardioli, Seydou Keita, który po asystach przy dwóch golach i zdobyciu własnej bramki może też być pewien miejsca w wyjściowej jedenastce.
Jeśli chodzi o kontuzjowanych w bordowo-granatowym obozie, to nadal niezdolny do gry jest Xavi. Kontuzjopodatny Alexis Sánchez po dobrym meczu odczuwa dyskomfort w lewym udzie i także nie będzie do dyspozycji Pepa Guardioli. Podobnie jest z Gerardem Piqué, który trenuje już z zespołem, jednak nie otrzymał zielonego światła od klubowych medyków. W meczu z Rayo do gry powrócił za to Ibrahim Afellay i dziś być może dostanie trochę więcej czasu na zaprezentowanie swoich umiejętności.
Zawodnicy będą chcieli sprawić Guardioli na pewno miłą niespodziankę z okazji rozegrania 150. meczu ligowego pod jego wodzą. Ta liczba łączy szkoleniowców Barcelony i Málagi – Manuel Pellegrini w ostatnim meczu zanotował swoje 150. zwycięstwo w hiszpańskiej pierwszej lidze. Na tę statystykę składa się 91 zwycięstw w Villarrealu, 31 w Madrycie i 17 w Máladze. Cyfrę tę będzie chciał z pewnością podwyższyć, zwłaszcza po ważnym zwycięstwie w poprzedniej kolejce.
Owym triumfem był mecz, w którym Málaga gościła Valencię i wygrała strzelając jedną bramkę. Dlaczego to zwycięstwo było aż tak ważne? Otóż dlatego, że Valencia to bezpośredni rywal zespołu Pellegriniego o Ligę Mistrzów. Obie drużyny mają na koncie po 55 punktów, ale to Valencia jest na trzecim miejscu dzięki lepszemu bilansowi bramkowemu. Przypomnijmy, że trzecie miejsce uprawnia do gry w Lidze Mistrzów, a czwarte do eliminacji w tym turnieju. Dopóki piłka jest w grze, wszystko jest możliwe, a zaraz za Valencią i Málagą są rewelacyjne w tym sezonie Levante i Atlético Madryt.
Pellegrini ma więc o co grać. To samo na przedmeczowej konferencji prasowej mówił Santiago Cazorla: „Nasi rywale będą walczyć do końca, Levante gra bardzo dobrze, a my musimy wygrać z Atlético. W meczu z Valencią kibice byli wspaniali, wiedzieli, że dostanie się do Ligi Mistrzów to dla nas ważny cel”. Chciał też postraszyć Barçę przypominając, że „pokazaliśmy już, ze potrafimy grać z mocnymi zespołami”, przywołując wspomnienie zremisowanego 1-1 meczu na Bernabéu.
Zremisować na Camp Nou to jednak nie lada wyzwanie, któremu nielicznym udało się podołać, nie wspominając już o próbie zgarnięcia kompletu punktów. A Máladze będzie o to tym trudniej, że podejdzie do tego meczu mocno osłabiona: z powodu nagromadzenia pięciu żółtych kartek w meczu z Katalończykami wykluczony jest Isco, a z urazami zmagają się Caballero, Mathijsen, Maresca i Baptista.
Marcin Wałęsiak (DumaKatalonii.pl): Walka Barcelony o mistrzostwo została już niestety przegrana. Pozostały trzy kolejki do zakończenia rozgrywek ligowych. Duma Katalonii z pewnością będzie chciała wygrać, lecz niewykluczone, że w ich składzie pojawi się wielu graczy rezerwowych. Dla Málagi będzie to bardzo ważne spotkanie, gdyż zajmuje onai obecnie 4. miejsce w tabeli, mając tę samą ilość punktów co Valencia. Tuż za Málagą, na 5. pozycji znajduje się zespół Levante, który traci zaledwie trzy oczka do Boquerones. Pierwszy pojedynek rudny jesiennej pomiędzy obiema drużynami zakończył się wygraną Barcelony na La Rosaleda 4:1. Tym razem stawka jest wyższa dla gości. Mimo tego, myślę, że nie powinno być niespodzianki, podopieczni Pepa Guardoli sięgną po pewne trzy punkty.
Źródło: Własne/BlogFCB.com