Mija trzeci miesiąc, od kiedy Pep ogłosił swoje odejście ze stanowiska trenera. Jednak wyróżnienia wciąż spadają na Guardiolę i jego zwycięski zespół.
W dniu, w którym trener poinformował o swojej decyzji, powietrze przepełnione było przeczuciem zagłady i rozpaczą fanów, u których wykiełkowało wrażenie, że to już koniec ery. Bardziej powszechną reakcją było to, że Pep odszedł zbyt wcześnie, a w przyszłości mógł zostawić po sobie jeszcze większą spuściznę. Jednak bądźcie spokojni. Guardiola zostawił nam piłkarza, który będzie niósł chwałę jego nazwisku w klubie i całym piłkarskim świecie. Zawodnika niebywale podobnego do samego Pepa – Sergio Busquetsa.
Busquets przybył do klubu w roku 2005, jako utalentowany 17-latek. Młodemu graczowi bardzo szybko udało się wyrobić sobie markę. Promocja do rezerw, prowadzonych przez Guardiolę, a już rok później wyjście w pierwszym składzie na finał Ligi Mistrzów w Rzymie. Sergio stał się pierwszym wyborem trenera, jeśli chodzi o pozycję defensywnego pomocnika, wyprzedzając między innymi takich piłkarzy, jak Seydou Keita, czy Yaya Toure. To jednak nie wszystko. Marcos Senna był kolejnym zawodnikiem, którego Busquets zostawił w tyle. Katalończyk znalazł się w kadrze drużyny Vicente del Bosque i na Mundialu 2010 zagrał we wszystkich spotkaniach.
Trzy medale za mistrzostwo ligi, dwa za zwycięstwo w Lidze Mistrzów i wygrane Mistrzostwo Świata w wieku 23 lat, to sukces wypełniający każdy odcinek wyobraźni. Jeśli chodzi o nagrody indywidualne, Sergio został odkryciem sezonu 2008/2009 (nagroda przyznawana przez LFP) i wygrał trofeum Bravo (włoski magazyn Guerin Sportivo) przyznawane najwybitniejszemu młodemu piłkarzowi z Europy. Jednak pomimo tych wszystkich osiągnięć, Busquets wciąż identyfikowany jest ze słowem „nurek”, a czasem – po dłuższej chwili namysłu – określa się go mianem „przyzwoitego zawodnika”.
Prawda, jak zwykle leży gdzieś po środku. Sergio jest jednym z najbardziej niedocenianych piłkarzy jego pokolenia, a piętno „nurka” powoduje, że ludzie nie zauważają jego wkładu w grę zespołu. To drugie wcielenie charyzmatycznego pomocnika, który grał w Barcelonie w latach 90., ale został odstawiony na boczny tor, gdy futbol zaczął być opierany głównie na sile fizycznej.
Busquets przypomina cichego bohatera złotej ery Barcelony, która kilkanaście lat temu wygrywała ze wszystkimi, kolekcjonując trofea niemal od niechcenia. Rzadko strzela i asystuje, a czasem trudno choćby dostrzec go na boisku. Ostatnio wyciął ze swojej gry element „nurkowania”, więc dla przeciętnego widza bywa wręcz niezauważalny.
Więc co zrobił Sergio, aby zagwarantować sobie miejsce w składzie Barçy? Od kilku ostatnich lat Camp Nou nie jest miejscem, gdzie czas spędzany na boisku jest uzależniony od wcześniejszych osiągnięć piłkarzy z „wielkimi nazwiskami”. Musisz wywalczyć swoje miejsce w jedenastce lub spakować walizki, o czym na własnej skórze przekonali się Deco i Ronaldinho. Co takiego ma Busquets, czego brakuje innym zawodnikom?
Mówiąc prościej, Sergio jest złodziejem (w najlepszym możliwym znaczeniu tego słowa). Barcelońska karuzela podań hipnotyzuje przeciwników, ale potrzeba posiadania piłki, aby utrzymać urok tej gry. Tutaj właśnie przechodzimy do roli Busquetsa, który na murawie ma dwa bardzo istotne zadania – 1) Przewidywanie podań przeciwnika i zamykanie wolnych przestrzeni; 2) Znalezienie dobrze ustawionego piłkarza i przekazanie mu futbolówki w celu rozpoczęcia kolejnego ataku. Proste, co? Zastanawiam się więc dlaczego nie ma wielu takich graczy jak Sergio, skoro jego zadania są tak banalne.
W temacie piłkarskiej inteligencji, Busquets również jest w czołówce. Posiada niebywałą technikę, ale jego mózg jest tym, co odróżnia go od rówieśników. Nie musi opierać swojej gry na bieganiu i szalonych rajdach, ponieważ czyta grę szybciej, niż inny zawodnicy. Przynajmniej odnosimy takie wrażenie, ponieważ Katalończyk zazwyczaj znajduje się w odpowiednim miejscu, aby odzyskać piłkę. Sergio zachowuje się, jakby przed meczem przeczytał scenariusz rozgrywania piłki przez rywali i po prostu czekał w odpowiednim momencie, aby rozbić ich atak.
Możesz oglądać te wszystkie cechy w akcji, ale nie jest to coś, co potrafi docenić każdy piłkarski kibic. Strzały z 30. metrów, wybicia piłki z linii bramkowej i niesamowite dryblingi są czymś, co przyciąga naszą uwagę. I słusznie, bo kto chciałby patrzeć na piłkarza, podającego piłkę do kolegów z drużyny na swojej własnej połowie? Otóż Xavi i Iniesta chcą, a prawdopodobnie również Messi. Obecność Busquetsa daje całemu zespołowi szansę, aby wrócili na swoje nominalne pozycje po nieudanej akcji. Przetrzymaj piłkę, poruszaj się z nią przez jakiś czas, pozwól kolegom zająć odpowiednie miejsce na boisku i zacznij akcję od nowa.
Aby to zrozumieć, cofnijmy się do późnych lat 90. i początku drugiego tysiąclecia. Pep Guardiola opuszcza Dumę Katalonii po odgrywaniu absolutnie kluczowej roli w Dream Teamie Cruyffa i niewielkim sukcesie, odniesionym pod wodzą Sir Bobby’ego Robsona. W wieku 30 lat wciąż miał wiele do zaoferowania. To taka sama sytuacja, jak gdyby Andrea Pirlo zakończył karierę cztery lata temu. Przedwcześnie i z wielką stratą dla sportu.
Późne lata 90. wniosły wiele zmian do nowoczesnego futbolu. Największą z nich była fascynacja formacją 4-4-2. W drużynie nie było już miejsca dla utrzymujących równowagę w grze pomocników. Postrzegało się ich jako piłkarzy, którzy spowalniają tempo spotkania.
Guardiola był jednym z nich. Zaczynał jako prawy pomocnik w kategoriach młodzieżowych Barçy. Dopiero przybycie Cruyffa okazało się błogosławieństwem dla młodego Pepa. Natychmiast został cofnięty bardzo głęboko, spełniając rolę środkowego pomocnika. Jako rozgrywający miał proste zadanie – rozbić akcję przeciwnika, odzyskać piłkę, podać ją do bardziej docenianych kolegów i patrzeć, jak rozwija się magia.
Jednak te cechy nie były wystarczające, aby zagwarantować sobie miejsce w środku pola, złożonego z dwóch graczy. Guardiola nie był ani silnym fizycznie piłkarzem, który opiera swoją grę na wślizgach, ani też zawodnikiem stwarzającym stałe zagrożenie pod bramką przeciwnika. Pep poszedł w odstawkę, kiedy budowa ciała zaczęła odgrywać w piłce większą rolę, niż piłkarska inteligencja. W wieku 30 lat, kariera Guardioli na szczycie europejskiego futbolu dobiegła końca.
„Zacząłem regularnie grać w pierwszym składzie w wieku 20 lat, ponieważ trenerem był Cruyff, który wierzył w określony styl gry. Jeśli dziś miałbym 20 lat, w najlepszym wypadku grałbym w trzeciej lidze. Moje umiejętności nie uległy zmianie. To piłka nożna opiera się teraz na szybszym tempie i sile fizycznej. Aby grać w środku pola musisz odzyskiwać piłkę na skalę masową lub skupiać się na wślizgach. Jeśli potrafisz dobrze podawać, jest to tylko dodatek”.
Jak wielką ironią jest fakt, że w finale Ligi Mistrzów z 2009 roku na boisku było aż dwóch graczy o specyfice podobnej do Guardioli. Michael Carrick i Sergio Busquets mogą grać w innych drużynach, mieć inne umiejętności techniczne i zmysł taktyczny, ale obaj są odpowiedzialni za wyprowadzanie piłki z głębi pola. Formacje 4-3-3 i 4-2-3-1 ponownie są w modzie, a Guardiola jest osobą, która bierze za to odpowiedzialność. Przeciwko Dumie Katalonii, zespoły muszą mieć w składzie trzech środkowych pomocników. Inaczej „tiki-taka” zdominuje ich na boisku.
Koło życia Guardioli jest kompletne. Nikt nie chciał tego, co miał do zaoferowania jako piłkarz. Teraz zawodnicy o charakterystyce Busquetsa i Pirlo są wyjątkowo pożądani w piłkarskim świecie. Ze względu na pozycję, Sergio widzi grę przed sobą i odpowiednio reaguje – zawężając pole gry przeciwników, zmuszając ich do rozgrywania piłki na niewygodnie małej przestrzeni lub cofając się głęboko i rozszerzając pole gry. To, co robi Busquets nie jest łatwe, ale cechą wielkiego piłkarza jest sprawienie, aby skomplikowane zagrania wyglądały na śmiesznie proste.
Następnym razem, kiedy będziecie mieli okazję obejrzeć spotkanie FC Barcelony lub reprezentacji Hiszpanii, spróbujcie oderwać oczy od magików, grających w ofensywie i zwróćcie uwagę na cichego bohatera środka pola, który przygotowuje grunt pod ich niesamowite zagrania. Sergio Busquets i Pep Guardiola – pokrewne dusze.
Źródło: TheHardTackle.com