Godall wyjaśnił dlaczego nazwał zawodników Barcelony w hiszpańskiej reprezentacji „bezpaństwowcami i najemnikami”. „Przyznanie się do Hiszpanii na szczeblu politycznym jest zaprzeczeniem Katalonii. To samo jest w sporcie. To boli.”
„Jeśli na przestrzeni tych lat (czasie prezydentury Laporty) ktokolwiek próbował wpływać na Federację Komitetów to był to Florentino Pérez, który złożył ofertę Gerardo Gonzálezowi a później próbował z Mateu Alemanym. Była to jedna z rzeczy, której Laporta unikał”, powiedział Godall vice-prezydent Barcelony za kadencji Laporty w rozmowie COM Radio. W marcu jego oświadczenie na antenie kanału La Sexta potwierdziło teorię „Villarato”: „Zdecydowaliśmy się poprzeć Villara, łamiąc nawet dyscyplinę LFP. Laporta stworzył dobre relacje z tymi instytucjami i zawsze miał bardzo pozytywny stosunek. Zdecydowaliśmy, że musimy być blisko tych organów, które mają władzę na najwyższym poziomie hiszpańskiego futbolu.”
Godall dodał: „Wielu barcelonistas tęskini za silnym głosem w Madrycie i w biurach. Obecny zarząd chce to trochę zmienić i mam nadzieje, że nie jest to żadna poza. W sprawie Tito reakcja powinna być silniejsza.”
Dla byłego wiceprezydenta bycie po stronie Villara „gwarantuje mocniejszą obronę interesów Barçy. Nie wiem czy (za Laporty) rozwiązanoby pretensje do sędziów z poprzedniego seonu, ale na pewno wysłuchaliby prezydenta w Madrycie.”
Również mówił na tymat swych słów na twitterze gdzie nazwał zawodników Barcelony bezpaństwowcami i najemnikami grającymi dla Hiszpanii. „To jest bardzo delikatna kwestia ze względu na zaangażowanie emocjonalne. Nie można kochać dwóch matek lub dwóch kobiet. Nie można kochać dwóch flag. Chciałbym zobaczyć katalońskich sportowców rywalizującyh pod taką flaga jaką chcą. Dzisiaj jest to niemożliwe. Przyznanie się do Hiszpanii na szczeblu politycznym jest zaprzeczeniem Katalonii. To samo jest w sporcie. To boli mnie bardzo. Wywołuje to we mnie poczucie gniewu i frustracji. Miałem nadzieję że Włosi zagrają dobry finał, ale tak się nie stało. Napisalem na Twitterze. Przez całe Misztrzostwa Europy popierałem drużyny grające przeciwko Hiszpanii”.
„Kiedy widzę ich w koszulkach (koszulkach Hiszpanii) to nie jest mój Piqué, czy mój Xavi, czy mój Busquets. Może popełniłem błąd pisząc tak i może zdenerwowalem parę osób. Ale ci, którzy mnie krytykują są spoza Katalonii. Przypominają mi, że, czy chcę czy nie i czy mi się to podoba czy nie, jestem Hiszpanem i muszę sobie z tym radzić”, dodaje. Podsumowując, powiedział: „Świętowanie Mistrzostwa Europy było pijańską zabawą hiszpańskiego nacjonalizmu. Wiem że zawodnicy nie mogą odmówić przyłączenia się do reprezentacji, ponieważ zostaliby ukarani, ale chciałbym by wykonali jakiś gest, jakiś typ zaangażowania.”
Źródło: As.com