Signorini : Messi dopiero osiągnie szczyt formy

Były trener reprezentacji Argentyny, zajmujący się przygotowaniem fizycznym twierdzi, że w sezonie 2012/2013 Leo Messi osiągnie szczyt formy, gdyż jego rozwój dochodzi już do końcowego etapu.

 

Fernando Signorini uważa, że argentyńska gwiazda FC Barcelony w nadchodzącym sezonie osiągnie szczytową formę, którą będzie prezentował przez kilka najbliższych lat.

 

Signorini pracował z Diego Maradoną jeszcze przed Mundialem 1986, ponadto stanowił on też część personelu włoskiego Napoli w latach świetności klubu, w którym de facto Boski Diego występował. Z reprezentacją Albicelestes pracował dwa lata, od 2008 do 2010 roku.

 

Mimo, że Messi zdobył już wszystko w klubowej piłce, zgarnął też bardzo dużo nagród indywidualnych, a swoją grą czaruje na hiszpańskich i europejskich boiskach, trener od przygotowania fizycznego sądzi, że 25-letni piłkarz nie jest jeszcze u szczytu formy.

 

„Leo osiągnie swój najwyższy poziom w tym sezonie. Niezależnie od wszystkiego, osiągną już bardzo wiele i kochają go wszyscy na całym świecie to dopiero teraz pokaże na co go stać. Będzie teraz pisał historę futbolu, bo to co najlepsze jest właśnie przed nim”, powiedział Signorini w wywiadzie dla Sportu.

 

„Wszystko osiągnął dzięki determinacji i olbrzymiej chęci gry w piłkę. Do tej pory wszystko co zrobił było wynikiem jego intuicji. Teraz jednak tak nie będzie, bo jego wyboty będą poparte doświadczeniem i wiedzą, którą zgromadził przez tych kilka lat”, uważa były członek sztabu trenerskiego Argentyny.

 

„Wejdzie on teraz na zupełnie inny poziom. Nie da się powiedzieć gdzie leżą jego granice, to tajemnica co może jeszcze osiągnąć. Zawodnicy tacy jak on zdarzają się bardzo rzadko, dlatego cieszmy się, że dane jest nam oglądać Messiego”, takimi słowami zakończył swoją wypowiedź Fernando Signorini.

 

W minionym sezonie La Pulga zrobił coś co dla normalnego piłkarza jest nieosiągalne. Zdobył on we wszystkich rozgrywkach 73 gole, z czego 50 strzelił w lidze, zdobywając tym samym tytuł Pichichi.

 

Źródło: Goal.com