Transfer Javiego Martíneza – wielka debata

Zakontraktowanie środkowego obrońcy do drużyny Tito Vilanovy wydaje się być co raz bardziej skomplikowane. Athletic Bilbao wcale nie zamierza zmniejszyć ceny za zawodnika, a gospodarka klubu nie pozwala na taki wydatek.

FC Barcelona jeszcze nie podjęła decyzji, czy teraz jest dogodny moment, aby podjąć odpoczynek, zostawić puste miejsce w kadrze lub radzić sobie z transferem Javiego Martíneza z racjonalną pewnością sukcesu. Do tej pory wszystkie ruchy wykonywane przez zarząd miały na celu zbadanie, czy Athletic Bilbao będzie brał bierny lub czynny udział w transakcji.

 

Wynik zawsze był ten sam: nie negocjujemy ceny za piłkarza. Wszystkie zapytania i rozmowy kończyły się na tym, że cena za Javiego Martíneza wynosi 40 milionów euro zawarte w jego klauzuli odejścia. Jest to jedna z tych rzadkich decyzji klubu, która wyznacza teraźniejszość i przyszłość drużyny… Już teraz wywołało to żwawą dyskusję wokół klubu.

 

Sztab techniczny nie ma żadnych wątpliwości. Zawodnik Athletic Bilbao jest najlepszym możliwym wzmocnieniem drużyny Tito Vilanovy dostępnym na rynku transferowym. Trener jest przekonany, że Javi Martínez odnalazłby się w szatni na Camp Nou i zapewniłby drużynie niezbędne wzmocnienie oraz pomógłby poszerzyć historyczną ilość tytułów. Zawodnik ma dopiero 23 lata, więc wszystko ma jeszcze przed sobą. Sztab jest świadom, że za tą operację klub może płacić przez nawet więcej niż pół sezonu. I nie chodzi tutaj wcale o pieniądze, a o aklimatyzację w zespole.

 

Operacja wcale nie jest taka łatwa, jakby się wydwało. Rozumiane jest stanowisko sztabu technicznego, ale pamiętajmy, że polityka oszczędnościowa ma kluczowe znaczenie dla stabilności w klubie. Sztab oszacował orientacyjny koszt Javiego, a dane są przerażające. W obecnych warunkach, zakontraktowanie Martíneza daje brutalnie wielkie koszty. Dziś pojawiają się tylko dwie alternatywy: najbardziej logiczna wskazuje na to, że oba kluby się dogadją i FC Barcelona zapłaci klauzulę z umowy piłkarza (40 milionów plus 18% podatku VAT, czyli 47,2 miliona euro).

 

Plan B jest o wiele bardziej przerażający. Jeżeli Athletic Bilbao nie będzie chciał rozmawiać, a klauzla za Javiego Martíneza może okazać się skomplikowana i wymagająca czasu, pojawia się drugie wyjście. Barça wystąpi z wnioskiem o kredyt, zapłaci za piłkarza, likwidując tym samym wszystkie odliczenia i podatki. Kataloński Sport obliczył ile kosztował by Plan B… Wyniki są masakryczne – około 85 milionów euro! A wszystko to za podpisanie młodziutkiego cracka.

 

FC Barcelona na pewno podejdzie bardziej ostrożnie do tego transferu i raczej nie wyda takiej ilości pieniędzy na jednego zawodnika. Zwłaszcza jeżeli weźmiemy pod uwagę zbliżającą się perspektywę zakontraktowania Neymara.

 

Zbyt wiele straciłby klub w strefie ekonomicznej kusząc się na taki transfer. Debata pozostaje więc nadal otwarta, ale mimo wszystko każda ze stron biorąca w niej udział zgodziła się rozstrzygnąć konlikt natychamiast. Jedno jest pewne – odpowiedzi nie otrzymamy w ciągu kilku dni. Głónym problemem pozostaje mało elastyczny Athletic Bilbao.

 

Prezydent baskijskiego klubu, Josu Urrutia, nie chce sprzedawać swojego młodego i zdolnego piłkarza, ale prawda jest taka, że od czegoś jest klauzula w jego kontrakcie. Na koniec, w ostatniej chwili, jak to się stało na przykład w przypadku Luisa Figo, kluby zawsze znajdą wspólną formułę, która zadowoli obie strony. Być może da się uniknąć brutalnego wzrostu kosztów pełnej zapłaty klauzuli.

 

Źródło: Sport.es