17 sierpnia 2011 roku miał miejsce oficjalny debiut Ceska w FC Barcelonie. Był to rewanżowy mecz z Realem Madryt w Superpucharze Hiszpanii. Wszedł w 83. minucie i przyczynił się do zdobycia gola przez Leo Messiego, który dał tytuł. Jutro pomocnik będzie miał szanse zagrać po raz 50 w koszulce katalońskiego klubu.
Wkład Ceska jest kluczem do zrozumienia czwartego roku Pepa Guardioli. Spośród 64 spotkań zagrał on w 48 (38 w wyjściowym składzie), a warto podkreślić, że z gry w 3 meczach wyeliminowała go kontuzja. W sumie zdobył 15 goli i 17 asyst – większość przy bramkach swojego dobrego i starego kolegi, Messiego.
We wszystkich rozgrywkach miał znaczący wpływ i grywał mnóstwo minut. Zabrakło mu jedynie Superpucharu Hiszpanii. Tylko dlatego, że był nowicjuszem w drużynie, dopiero co rozpoczął treningi z kolegami. Nie byłoby to w porządku w stosunku do innych. Zagrał wtedy zaledwie 7 minut.
Jego pierwszy etap był wspaniały. Strzelił 5 goli w pierwszych 8 spotkaniach i miał dodatkowo 3 asysty. Ostatni mecz z Realem Sociedad był dla niego rocznicą jako piłkarza wyjściowego składu FC Barcelony. Rok temu rozpoczął mecz w jedenastce na Villarreal. Na swoim koncie obecnie ma 49 spotkań, a jutrzejszy mecz z Realem Madryt w Superpucharze może być tym 50.
Tito Vilanova wydaje się mieć zarezerwowane miejsce dla niego, ponieważ zawodnik jest mobilny i daje wiele korzyści drużynie. Cesc znów zaczął pokazywać swoje ogromne niebezpieczeństwo. Jego akcje z Messim doprowadzają obronę rywala do bólu głowy. Nie zapomnijmy, że w poprzednim sezonie, aż 5 razy asystował przy golach Leo.
Źródło: MundoDeportivo.com