Nie ujrzeliśmy bramek w regulaminowym czasie spotkania rozgrywanego w Göteborgu, gdzie mierzyły się dwie drużyny, które zdominowały piłkę nożną w ostatniej dekadzie. W rzutach karnych okazała się jednak lepsza FC Barcelona.
Arbiter spotkania zarządził nietypową serię rzutów karnych, bo złożoną tylko z trzech strzałów. Po raz kolejny niezawodny okazał się bramkarz FC Barcelony, José Manuel Pinto. Rezerwowy portero katalońskiego klubu jest już nazywany „fatalnym Pinto”, ale tylko przez rywali, którzy muszą stanąć z nim „oko w oko” podczas strzałów z jedenastego metra.
Pinto miał okazję stanąć w bramce przy rzutach karnych tylko dwa razy, ponieważ wcześniej Xavi i Piqué rozwiązali sprawę zwycięstwa. Pierwszą jedenastkę strzelał Nani, ale piłka po jego uderzeniu zatrzymała się na poprzeczce. Drugi szczęścia próbował Young, ale portero FC Barcelony obronił jego strzał.
Kataloński klub po raz drugi wygrał spotkanie w tym presezonie po rzutach karnych, w których bohaterem był właśnie Pinto. W poprzednim meczu z PSG, portero obronił dwa strzały z wapna, a drużyna Tito triumfowała 4-2.
Było to czwarte spotkanie towarzyskie, w którym decydowały rzuty karne i bronił je José. Przed meczami z PSG i Manchesterem United, miało to miejsce w starciach z AC Milanem i Interem de Porto Alegre. Podczas Trofeum Gampera w 2010 roku, portero obronił trzy jedenastki z czterech, a w tym strzał Pirlo w stylu Panenki. Kiedy FC Barcelona grała w pólfinale Audi Cup, Pinto obronił dwa rzuty karne wykonywane przez zawodników brazylijskiej drużyny.
Statystycznie Pinto jest bez zarzutu. Bronił rzuty karne 20 razy i ma 50% skuteczność. Dziesięć razy padała bramka, siedem razy bronił, dwa razy strzał nie był w światło bramki, a raz piłka uderzyła w poprzeczkę. W Göteborgu w ślady rezerwowego bramkarza poszedł jego kolega z drużyny, Víctor Valdés, który obronił jedenastkę wykonywaną przez Wayne”a Rooney”a.
Źródło: MundoDeportivo.com