Jeżeli Javier Mascherano zagra na El Sadar przeciwko Osasunie Pampelunie, będzie miał na swoim koncie 100 spotkań w koszulce FC Barcelony. Dla niego jest to dopiero trzeci sezon, a wydaje się, jakby było to już z pięć lat. Wszystko dzięki jego zaangażowaniu, odpowiedzialności i ogromnego wkładu w grę.
Javier Mascherano pojawił się na Camp Nou latem 2010 roku, a w tym czasie wygrał siedem trofeów. Co ważniejsze, niedawno przedłużył swój kontrakt do 2016 roku, więc będzie dostarczał nam emocji jeszcze przez co najmniej cztery sezony.
Argentyńczyk miał być na Camp Nou jedynie zastępcą Sergio Busquetsa, walczył o miejsce w składzie i mimo tego, że zawsze był wybitnym piłkarzem, nazwał się „zastępcą Mistrza Świata”. Jego skromność zawsze wysuwała się na pierwsze miejsce.
W pierwszym sezonie u Pepa Guardioli zagrał 26 spotkań, ale moment kulminacyjny miał miejsce 12 kwietnia 2011 roku. Abidal nie mógł grać, Puyol nie mógł grać – obrona była zdziesiątkowana. Trener postanowił awaryjnie postawić na Mascherano, ale nic nie wskazywało na to, że stanie się to później czymś normalnym. Potem Javier zagrał, jako środkowy obrońca, w finale Copa del Rey oraz w półfinale i finale Ligi Mistrzów.
To pozytywne doświadczenie zmieniło jego rolę w zespole. Od sezonu 2011/12, Argentyńczyk wykonał krok do tyłu i stał się środkowym obrońcą, a nie defensywnym pomocnikiem, jak było do tej pory. Można to porównać za pomocą statystyk – 43 spotkania w roli obrońcy, a 3 w roli pomocnika. Nawet sam piłkarz przyznał w swoim kraju, że czuje się komfortowo na tej pozycji.
Sabella nie zdecydował się jednak na ten ruch i nadal stawia Javiera na pomocy. Tito Vilanova jednak jest konsekwentny i wybierał Mascherano do wyjściowych jedenastek przeciwko Realowi Sociedad oraz Realowi Madryt. W tych dwóch meczach grał, jako środkowy obrońca.
Źródło: MundoDeportivo.com