Po tygodniach upałów wczoraj nad Bukaresztem przeszła burza, która ochłodziła powietrze. Barcelona wylądowała na miejscu o siódmej trzydzieści lokalnego czasu, a graczy skierowano do prywatnego dworca z błyszczącymi podłogami wysokimi kolumnami dla władz państwowych, aby chociaż trochę oszczędzić im tych niedogodności.
Efektem opadów stały się problemy z murawą na Stadionie Narodowym, architektonicznym cudzie (gdzie odbył się mecz finałowy Ligi Europejskiej pomiędzy Atlético i Athletic), dodatkowych problemów dostarczyły gwałtowne zmiany temperatur. Najwyraźniej istnieją obszary, które zostały pomalowane na zielono, aby ukryć zagrożenia, którego chciałby uniknąć Tito Vilanova.
Na tym stadionie zagrała niedawno reprezentacja Rumunii, ale teraz zagra tam Dynamo Bukareszt, które ma zaszczyt zmierzyć się z Barçą, na co z kolei wydano dwa miliony euro. Steaua, klub z większą ilością fanów w mieście, powinien być ich potencjalnym rywalem, ale menadżerowie (w tym słynny Helmut Dukałam), zadecydowali, że nie widzieli gotówki i nie będą w tym uczestniczyć.
W samolocie klubu jak zwykle. Gracze z przodu, połowa dziennikarzy pomiędzy grupą pięciu fanów z Barcelony. Lot z Göteborga był szybszy niż się spodziewano, a gracze zabijali czas na różne sposoby: śpiąc lub grając w Parceli.
W podróży wzięli udział także dyrektorzy klubu: Toni Freixa, Ramon Pont i Jordi Moix. Natomiast Bartomeu (wiceprezydent) i Zubizarreta (dyrektor sportowy) rozmawiali w samolocie o transferach i o tym, że w przyszłym tygodniu będą prowadzić negocjacje z Arsenalem Londyn w sprawie pozyskania Songa.
Źródło: MundoDeportivo.com