Czasy, w których o Biało-Czerwonych walczyły największe potęgi piłkarskie globu skończyły się jakieś trzydzieści lat temu. Pozostaje nam tylko ściskać kciuki za nielicznych rodzynków, którzy jako tako radzą sobie po wyjeździe zagranicę.
Zawodników takich można jednak policzyć na palcach jednej ręki. Nic dziwnego, że czymś wyjątkowym był fakt, że jeszcze niedawno barwy Realu Madryt przywdziewał Jerzy Dudek. Zwycięzca Ligi Mistrzów z 2005 roku nie był jednak w stanie wygrać rywalizacji z Ikerem Casillasem. Przed Dudkiem tylko jeden Polak grał, w którymś z hiszpańskich kolosów – był to Walter Rozitsky. Co ciekawe występował on zarówno z ekipie Królewskich, jak i w Dumie Katalonii. Czy obecnie – w 2012 roku – moglibyśmy doczekać się drugiego Biało-Czerwonego w Barcelonie?
Pierwszą osobą, która przychodzi w takim momencie do głowy jest Robert Lewandowski. Piłkarz roku 2011 według tygodnika „Piłka Nożna” zaliczył wspaniały sezon w niemieckiej Bundeslidze, stając się jedną z gwiazd ligi. Na pewno – dzięki temu, że w swoim pierwszym sezonie w Borussii grał jako ofensywny pomocnik – potrafi on dobrze rozgrywać piłkę, co wpisuje się w filozofię gry najlepszego klubu ostatnich lat. Nie jest to jednak typowy łowca goli – często potrzebuje wielu okazji, aby umieścić piłkę w siatce. Po za tym trudno wyobrazić sobie, na jakiej pozycji mógłby on grać. Na środku ataku w Barcelonie pewne miejsce ma Leo Messi, zaś w pomocy grają tacy piłkarze jak Iniesta, Xavi, czy Fàbregas – trudno przypuszczać, żeby Lewy był w stanie wygrać rywalizację, z którymś z nich. Ewentualnie moglibyśmy zastanowić się nad umieszczeniem go na skrzydle. Jednak wydaje się, że Robert nie czułby się najlepiej w tym miejscu boiska. Ponadto, Robert nie jest typem szybkościowca – do Usaina Bolta trochę mu brakuje. Przez to byłoby mu trudno dochodzić do prostopadłych piłek posłanych przez Messiego, Iniestę, czy Xaviego. Tak więc, nie odmawiając klasy Lewandowskiemu, wydaje się, że nie jest to piłkarz, który sprawdziłby się w ekipie czterokrotnych zwycięzców Ligi Mistrzów.
Innym piłkarzem z naszego kraju, który prezentuje od jakiegoś czasu wysoką formę jest Łukasz Piszczek. Były napastnik Zagłębia Lubin, który został w Niemczech przesunięty na pozycję prawego obrońcy, jest na pewno bardzo dobry w ofensywie. Mógłby często podłączać się do ataków drużyny i zwiększać liczbę wariantów rozegrania piłki pod bramką rywala. O ile w na połowie przeciwnika mógłby on stanowić realne zagrożenie dla rywali, o tyle gra w pobliżu swojej bramki nie jest jego najmocniejszą stroną. Ponadto, wydaje się, że piłkarz tego kalibru jest zwyczajnie niepotrzebny Barcelonie. Dani Alves jest piłkarzem o bardzo podobnej charakterystyce. Piszczek mógłby zostać jego klubowym kolegą, jednak wydaje mi się, że trudno byłoby mu wygrać rywalizację z Brazylijczykiem.
Zawodnikiem, który w ciągu ostatnich lat poczynił bardzo duże postępy jest Wojciech Szczęsny. Bramkarz Arsenalu to młody perspektywiczny piłkarz, który przez najbliższe dziesięć lat powinien grać na wysokim europejskim poziomie. Reprezentant Polski mógłby pójść śladem Fàbregasa, czy też Songa i zamienić zespół Arsène’a Wengera na drużynę Tito Vilanovy. Pytanie jednak, czy Szczęsny nie jest zbyt medialny jak na ten klub. Niegrzeczny chłopak, który nie przebiera w słowach i bywa przesadnie szczery nie pasuje do klubu gentlemanów. Na pewno wielkim wyzwaniem byłoby wygrać rywalizacje z Valdésem. Myślę, że Szczęsny sprawdziłby się w Barcelonie, ale lepiej by mu było pograć jeszcze kilka lat w Anglii, a do Hiszpanii przenieść się dopiero wtedy, gdy obecny golkiper Dumy Katalonii zakończy karierę.
Według mnie zawodnikiem, który najlepiej pasuje do zespołu Tito Vilanovy jest Jakub Błaszczykowski. Kapitan reprezentacji Polski jest szybkim piłkarzem, więc byłby idealny do prostopadłych podań, które mogliby posyłać w jego kierunku kreatywni zawodnicy z Katalonii. Jest on też bardzo efektywny – zarówno sam strzela gole, jak i wypracowuje bramki partnerom z drużyny. Ponadto, całkiem nieźle odnajduje się on w grze kombinacyjnej – może nie tak jak Xavi, ale myślę, ze po pół roku dopasowałby się do stylu gry Barcelony. Atak: Pedro, Messi, Błaszczykowski, mógłby stanowić postrach dla każdej drużyny świata.
To wszystko. Myślę, ze żaden inny piłkarz z naszego kraju nie dysponuje odpowiednimi umiejętnościami, aby móc być rozpatrywanym w kontekście gry dla Katalończyków. Na pewno fajnie byłoby oglądać kilku naszych rodaków w bordowo-gratanowych koszulkach, pytanie, czy jest to jednak realne? Według mnie Kuba Błaszczykowski, a wiec piłkarz, którego regularna gra w pierwszym składzie byłaby najbardziej prawdopodobna, paradoksalnie nie ma żadnych szans na transfer do Barcelony. Najłatwiej wyobrazić sobie przejście do Dumy Katalonii Szczęsnego, ale to dopiero za kilka lat. Jak będzie w rzeczywistości? Pożyjemy, zobaczymy.
Źródło: Własne
{js=d.createElement(s);js.id=id;js.src=”//platform.twitter.com/widgets.js”;fjs.parentNode.insertBefore(js,fjs);}}(document,”script”,”twitter-wjs”);